Wcześniej też wymieniano ludzi na stanowiskach, ale zmiany kadrowe nie były aż tak głębokie. Widać to najlepiej w urzędach wojewódzkich, gdzie teraz wymieniono dosłownie do spodu aparat urzędniczy, często na podrzędnych stanowiskach. Zmieniono zasady konkursów, kryteria i wymagania, tak aby „swoi" mogli otrzymać stanowiska. To samo dotyczyło spółek Skarbu Państwa.
Ławka kadrowa PiS okazała się jednak krótka. Często pracę tracili ludzie kompetentni, a ich miejsca zajmowali nieprzygotowani. Nie oznacza to, że koalicja PO–PSL też nie miała grzechów. Wtedy również można było mówić o polityce partyjnej, chociaż mam wrażenie, że nie na taką skalę. Przykłady można mnożyć, ale nie taka jest moja intencja. Cztery lata temu zapowiedzi wyborczego zwycięzcy były rewolucyjne, m.in.: wymiana elit, uporządkowanie i głębokie reformy naszego państwa, uporanie się z korupcją, osiągnięcie wysokiej sprawności rządzenia. Zwłaszcza tego ostatniego trudno nie zauważyć.
Skutki zmian
Jeśli przyjrzeć się metodzie sprawowania rządów, to widać, że doszło do swoistej degeneracji. Decyzje nie zapadają w gremiach konstytucyjnych, ale w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego. Ta metoda rządzenia nie dość, że jest sprzeczna z konstytucją, to łamie wszelkie standardy demokratyczne. Można mówić o swoistej bezwolności instytucji rządowych, bo najpierw trzeba znać zdanie prezesa. Tak Polską nie można rządzić, a skutki są opłakane.
Zamiast poprawy sprawności rządzenia i wysokiej jakości rządów, mamy przejawy niekompetencji, pogorszenia się sytuacji w wielu newralgicznych dziedzinach naszego życia. Widać zbliżający się zawał służby zdrowia, kryzys edukacji, pogorszenie sprawności sądownictwa (dłuższy czas rozpraw w I instancji, sądownictwo podporządkowane rządowi – vide polityka ministra Zbigniewa Ziobry), problemy ekologiczne (zmiany klimatyczne, brak wody), chaos w polityce cen energii czy transporcie (wyraźne zahamowanie budowy dróg i linii kolejowych – wyjątki wynikają z energicznych działań samorządów), a także niewydolność programu mieszkaniowego, słabość inwestycji mimo zapowiedzi oraz brak kontynuacji zapowiedzianych ambitnych planów gospodarczych. Razi też słabnąca pozycja naszego kraju w polityce europejskiej. Lista jest oczywiście dłuższa.
Czy pozytywnie można przyjąć pakiet socjalny z 500+ i tzw. piątką Kaczyńskiego? I tak, i nie. Na takie wydatki przyrost PKB jest za słaby i staje się to powoli widoczne. Wstrzymanie np. cen energii dla gospodarstw indywidualnych do 1 stycznia przyszłego roku jest tego ewidentnym dowodem. Polityka PiS przypomina pierwsze lata epoki Edwarda Gierka, kiedy też został uruchomiony strumień pieniędzy (wydatki socjalne i podwyżki obok dużych inwestycji przemysłowych). Po kilku latach nastąpiło jednak załamanie gospodarcze. Za rozrzutność władzy zapłaciło społeczeństwo, spłacając długi zagraniczne jeszcze na początku XXI wieku.
Podobnie będzie teraz, kiedy widoczne już są pierwsze symptomy spowolnienia gospodarczego. Zręczna polityka propagandowa prowadzona poprzez media rządowe niweluje w odbiorze społecznym różnice sytuacji rodzin biedniejszych i bogatszych (500+ czy 13. emerytura są skierowane do wszystkich) i duża część obywateli nie zdaje sobie sprawy, że wydawane pieniądze nie mają pokrycia w dochodach państwa.