Skarbówka łagodzi stanowisko w sprawie rozliczania znaków towarowych. W odpowiedzi na zapytanie poselskie 7136/2018 minister finansów przyznaje, że firma, która za niego nie płaci, nie zawsze uzyskuje przychód.

Fiskus odnosi się do znaków podejrzliwie, bo latami wykorzystywano je w podatkowych optymalizacjach. Kłopoty mają m.in. firmy, które używają bez opłat logo spółki z grupy kapitałowej.

W „Rz" z 11 marca opisywaliśmy interpretację dotyczącą spółki należącej do międzynarodowej grupy. Musi używać wspólnego logo w swojej siedzibie i na dokumentach. To wyraz przynależności do grupy i gwarancja spełniania surowych rygorów jakościowych. Spółka za logo nie płaci.

Powinna więc naliczyć sobie przychód i go opodatkować – uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Podkreślił, że spółka otrzymuje świadczenie w postaci prawa do korzystania z renomowanego znaku towarowego. Ma to dla niej pozytywne skutki. Zwiększa rozpoznawalność, wywołuje pozytywne skojarzenia, zachęca klientów do nabywania produktów. To niewątpliwa korzyść majątkowa. Trzeba ją wycenić na podstawie cen rynkowych stosowanych przy świadczeniu usług tego samego rodzaju.

Minister finansów zapewnia, że nie zawsze trzeba opodatkowywać takie świadczenia. Należy najpierw ustalić, czy faktycznie są nieodpłatne. Jeśli firma jest zobowiązana do innych, wzajemnych świadczeń, przychód nie powstanie. Przykładem takiej relacji gospodarczej jest tzw. umowa toolingu. Drugi przykład – producent sprzedaje wszystkie wyroby powiązanej firmie z grupy na jej zlecenie, ponosi więc małe ryzyko. Wtedy niezasadne może być naliczanie opłat licencyjnych za korzystanie ze znaku grupy. Bardziej uzasadnione będzie nieodpłatne jego używanie i nie powinno to tworzyć przychodu.