W okresie międzywojennym liczący 30 tys. mieszkańców Stryj był trzecim pod względem liczby ludności żydowskiej miastem w ówczesnym województwie stanisławowskim. Co trzeci jego mieszkaniec był wyznania mojżeszowego. Wkroczenie wojsk niemieckich w lipcu 1941 r. rozpoczęło nowy, dramatyczny etap w historii stryjskich Żydów.
Niemcy wspierani przez kolaborujących z nimi ukraińskich policjantów niemal od razu rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę działania wymierzone w żydowską społeczność. Począwszy od fizycznego i psychicznego upokarzania (bicie, obcinanie włosów, zmuszanie do poniżających zachowań), przez posunięcia prowadzące do pauperyzacji Żydów (rekwizycje majątków) oraz wykorzystanie ich do pracy przymusowej na rzecz III Rzeszy, na zorganizowanych akcjach eksterminacyjnych kończąc.
W październiku 1941 r. niemieckie władze przystąpiły do tworzenia getta, aby do lipca 1942 r. zgromadzić w nim wszystkich żydowskich mieszkańców miasta. Jesienią i wczesną zimą 1942 r. przesiedlono do stryjskiego getta Żydów z okolicznych miejscowości. 1 grudnia tego roku getto zostało zamknięte, a warunki w nim panujące drastycznie się pogorszyły. Jesienią 1942 r. rozpoczęły się także pierwsze akcje deportacyjne do obozu zagłady w Bełżcu.
W tych okolicznościach niektórzy Żydzi, przeczuwając zbliżający się kataklizm, szukali schronienia poza dzielnicą żydowską. Taką drogę ku ocaleniu wybrali Mosze Brenner z żoną Rozalią oraz jego starszy brat Aron Brenner. Bracia Brennerowie byli zamożnymi księgowymi pochodzącymi z Bolechowa. Wiosną 1943 r. udało im się uciec z getta i za zgodą małżeństwa Białkowskich skryli się w zamieszkiwanej przez nich kamienicy przy ul. Kościuszki. Wraz z nimi schronienie u polskiej rodziny znalazło rodzeństwo Janusz i Jadwiga Rozenbergowie oraz prawnik nazwiskiem Lehre.
Sześcioro ukrywających się Żydów zostało ulokowanych na strychu, gdzie znajdowała się komórka, w której Zofia uprzednio hodowała króliki. Bolesław na poddaszu komórki stworzył kryjówkę o powierzchni 6 mkw. z otworem wentylacyjnym i małym świetlikiem w dachu. Przez specjalny zamaskowany otwór wykonany w suficie małżeństwo Białkowskich podawało ukrywającym się osobom żywność. Przede wszystkim chleb, mleko, marmoladę oraz w miarę możliwości gotowane potrawy przygotowywane przez Zofię. Codziennie po zmroku Bolesław odbierał od Żydów wiadro z nieczystościami i przekazywał bieżące informacje.