Znakomicie wygląda też popyt. Wskaźniki pustostanów są bardzo niskie, zapotrzebowanie jest tak duże, że inwestorzy nie wahają się realizować projektów spekulacyjnych – czyli stawiać hale bez zebrania przedwstępnych umów najmu. Są przekonani, że z szybkim znalezieniem klientów nie będzie żadnego problemu.

Na logistycznym boomie chcą zarabiać fundusze. Niedawno głośno było o zawiązaniu sojuszu przez czołowego dewelopera Panattoni i spółkę European Logistic Investment utworzoną przez Griffin RE i amerykańskich partnerów finansowych. Współpraca ma na celu stworzenie największego w naszym kraju portfela magazynów. Na początek fundusz wyłożył 200 mln euro na kilka obiektów, plany mówią o dalszym zaangażowaniu rzędu 800 mln euro.

Znów rosnący dynamicznie segment polskiego rynku pozwoli zarobić inwestorom zagranicznym. Nasi decydenci, żmudnie pracujący nad ustawą o polskich REIT-ach (firmach wypłacających akcjonariuszom dywidendę ze ściąganych czynszów) upierają się, by portfele takich podmiotów były budowane jedynie, wykorzystując nieruchomości mieszkaniowe.

Skoro European Logistic Investment dopiero teraz zdecydował się na gigantyczne inwestycje, wciąż nie jest za późno, by politycy zmienili nastawienie. Węgiel zysków nam nie przynosi, miedzi nie mamy tak dużo jak Chile, a ropy jak Norwegia. Mamy za to systematycznie rosnący rynek atrakcyjnych nieruchomości przynoszących konkretną gotówkę z najmu. Według prognoz, w tym roku padnie rekord pod względem kwot ulokowanych w nieruchomości komercyjne – ponad 6 mld euro (27 mld zł). Mimo zawirowań politycznych jest więc wiara w dalszy wzrost wartości rynku. Szkopuł w tym, że nieruchomości kupują prawie wyłącznie inwestorzy zagraniczni.

„Polska jest magazynową potęgą"