Gdy w piątek ukazała się płyta, nikt nie przypuszczał, że w sobotę na pilną obserwację trafi do szpitala Mick Jagger, 75-letni wokalista The Rolling Stones, i odwołane zostanie amerykańskie tournee grupy. Wcześniej wieści były dobre. Muzycy pracowali nad pierwszym od 2005 r. premierowym albumem. Teraz na informacje ze szpitala można oczekiwać, wzmacniając się płytą Richardsa „Talk Is Cheap". A martwiąc się o stan zdrowia Micka, z dystansem wspominać, że Keith nagrał płytę z powodu frustracji wywołanej złymi relacjami z Jaggerem.
Wizyta u Waitsa
Jagger zamiast promować koncertami płytę zespołu „Dirty Works" z 1986 r. – wybrał solową karierę. Richards zajął wolny czas pracą nad filmem o swoim mistrzu Chucku Berrym, a także nagraniem Arethy Franklin do „Jumpin' Jack Flash", filmu z udziałem Whoopi Goldberg. Towarzyszył mu perkusista Steve Jordan. W naturalny sposób pojawiło się pytanie: co dalej?
Richards przypomniał sobie wtedy słowa perkusisty Stonesów Charliego Wattsa: „Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się nagrać coś poza zespołem – możesz zrobić to tylko z Jordanem!". Przełomowa ukazała się wizyta Richardsa u Toma Waitsa, który zaprezentował im jeszcze niewydany album „Frank's Wild Years". Niezależność, jaką prezentował Waits, uwolniła Keitha od ciężaru bycia gitarzystą Stonesów.
– Stonesi zawsze znajdowali się w centrum tego, co robię. Nie wyobrażałem sobie, że tworzenie czegoś innego może być równie satysfakcjonujące – wspomina. Ale solowe epizody zdarzały się nawet w Stonesach, gdy Keith śpiewał na ich płycie jedną lub dwie piosenki. Wykonania na żywo są rytuałem koncertów zespołu. Wtedy ważne było stworzenie nowej grupy, która z powodu opróżnienia hotelowego barku z drogimi winami zyskała nazwę X-Pensive Winos.
– Pierwsze sesje odbywały się w tajemnicy, a Keith był tak zaangażowany, że podczas pierwszej trzynastogodzinnej nie wyszedł z pokoju nawet do toalety – wspomina Jordan.