Pracownik naszej spółki od początku zatrudnienia (w 2015 r.) był objęty ubezpieczeniem grupowym. Umowa zawiera zapis o jej wygaśnięciu w stosunku do ubezpieczonego wskutek niepłacenia składek przez trzy miesiące. Przez błąd specjalisty z działu księgowości, od początku 2018 r. składki za pracownika nie były przekazywane. Pracownik zmarł we wrześniu 2018 r. Zgodnie z umową jego żona powinna otrzymać 50 000 zł, ale ubezpieczyciel odmówił wypłaty, powołując się na wygaśnięcie umowy. Żona pozwała o zapłatę tej kwoty spółkę. Czy jest ryzyko, że przegramy sprawę? – pyta czytelniczka.
Tak.
Czytaj także: UOKiK: PZU na Życie zmienia klauzule w umowach
Orzecznictwo Sądu Najwyższego nie jest w tym względzie korzystne dla pracodawców. W razie takiego zaniedbania nakazuje płacić i to znacznie więcej niż suma nieprzekazanych składek.
Kontraktowa odpowiedzialność
Sąd Najwyższy w wyroku z 18 kwietnia 2018 r. (II PK 46/17) uznał, że ubezpieczający pracodawca, który przez zaniechanie przekazywania składek należnych z tytułu umowy grupowego ubezpieczenia pracowniczego doprowadza do rozwiązania tej umowy z upływem trzeciego miesiąca zaległości składkowych, ponosi – na podstawie art. 471 kodeksu cywilnego w związku z art. 300 kodeksu pracy – kontraktową odpowiedzialność za świadczenie utracone przez ubezpieczonych lub uposażonych bliskich członków ich rodziny z tytułu rozwiązanej z winy pracodawcy umowy grupowego ubezpieczenia pracowniczego na wypadek śmierci ubezpieczonego pracownika.