Fed nie powinien zaskoczyć

Wśród inwestorów panuje powszechne przekonanie, że amerykańska Rezerwa Federalna podniesie w środę stopy procentowe o 0,25 proc.

Publikacja: 13.12.2016 19:27

Foto: Bloomberg

W środę wieczorem (o godz. 20 czasu polskiego) Fed ogłosi decyzję w sprawie stóp procentowych. Na rynku panuje konsensus, że dokona pierwszej od roku ich podwyżki. Przed rozpoczęciem posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej prognozy analityków mówiły zazwyczaj o podniesieniu stóp z 0,25–0,5 proc. do 0,5–0,75 proc.

Na zacieśnienie polityki pieniężnej w USA zapowiadało się już od wielu miesięcy, a przemawiały za nim m.in. dobre dane napływające z amerykańskiego rynku pracy. Po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich podwyżka stóp stała się niemal pewna – wszak Trump obiecywał politykę gospodarczą mającą prowadzić do przyspieszenia wzrostu PKB oraz inflacji.

Te oczekiwania sprawiły, że od wyborów prezydenckich dolar umocnił się wobec niemal wszystkich walut świata. Zyskał w tym czasie do euro 3,9 proc., a wobec złotego 6,6 proc. Perspektywa podwyżek stóp nie wystraszyła inwestorów giełdowych – amerykańskie indeksy biły w ostatnich tygodniach rekord za rekordem. Mocno za to rosły rentowności obligacji rządowych. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek sięgała we wtorek 2,45 proc., czyli poziomu z połowy 2015 r. Czy powszechnie spodziewana podwyżka stóp może więc w takich warunkach znacząco wpłynąć na rynek?

Analogie z przeszłości

Historyczne przykłady wskazują, że podwyżki stóp same w sobie nie muszą być złe dla giełd. Z wyliczeń analityków Fidelity International wynika, że przy pięciu poprzednich cyklach zacieśniania polityki pieniężnej w USA indeks S&P500 zyskiwał średnio 13,5 proc., a amerykańskie obligacje rządowe przynosiły średnią stopę zwrotu wynoszącą 2,1 proc. Jeśli w obliczeniach nie uwzględni się okresu towarzyszącego jednej, niewielkiej podwyżce stóp z 1997 r., to stopa zwrotu indeksu S&P500 spada jednak do 9 proc., a z amerykańskich obligacji rządowych do zaledwie 0,1 proc. Czy jednak trendy z poprzednich dwóch dekad znów mogą się powtórzyć?

Analitycy wskazują, że obecna sytuacja na rynku jest dosyć specyficzna. – Rynek już wycenił podwyżkę stóp o 25 punktów bazowych, więc tym razem skupi się na perspektywach dla dalszych podwyżek – twierdzi Toshihiko Matsuno, strateg z firmy SMBC Friend Securities Co.

– Dla amerykańskich inwestorów główną narracją w ostatnich miesiącach była reflacja, gdyż pojawiły się oznaki powrotu inflacji, a wybór Donalda Trumpa na prezydenta został uznany za sprzyjający inflacji. Mimo wszystko zakres ruchów na rynkach był w ostatnich tygodniach dramatyczny, a amerykańskie obligacje rządowe zniwelowały wszystkie zwyżki wypracowane od początku roku – wskazuje Nick Peters, zarządzający w Fidelity Funds.

Elementy niepewności

Tym, na co inwestorzy powinni zwracać największą uwagę, są tzw. prognozy kropkowe (dot-plot) Fedu, czyli przewidywana ścieżka podwyżek stóp procentowych. Jak dotąd panuje rynkowy konsensus, że w przyszłym roku dojdzie dwukrotnie lub trzykrotnie do podniesienia stóp procentowych.

– Naszym zdaniem trudno się spodziewać, aby Fed wysłał negatywne sygnały dla dolara. Dla inwestorów „gołębią podwyżką" byłby brak podwyższenia prognoz kropkowych przez Fed na 2017 r. oraz podkreślenie przez Janet Yellen, że istnieje kilka źródeł niepewności, a problemem dla inflacji byłby mocniejszy dolar. Co jest jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę niemal 100-procentowe zwyżki notowań ropy oraz nasilającą się presję inflacyjną w Chinach. „Jastrzębia podwyżka" zakłada zaś podwyższenie prognoz kropkowych na 2017 r. oraz zasugerowanie, że ostatnie dane oraz wzrost cen energii mogą przyspieszyć inflację – wyjaśnia John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku.

Do ostrożności w przewidywaniu ścieżki podwyżek stóp może skłonić Fed niepewność związana z polityką administracji Trumpa. To, czy rzeczywiście nowa ekipa rządząca będzie miała zamiar wdrożyć politykę przyspieszającą wzrost gospodarczy oraz inflację, okazać się może dopiero w pierwszych miesiącach jej rządów.

Gospodarka USA przyspieszy

Po wyborach prezydenckich w USA wielu analityków zaczęło podwyższać swoje prognozy gospodarcze dla Stanów Zjednoczonych. „Wzrost PKB USA prawdopodobnie przyspieszy w przyszłym roku. Nowa polityka fiskalna, przewidująca m.in. obniżki podatków dla firm i gospodarstw domowych, może dodatkowo przyczynić się do przyspieszenia wzrostu gospodarczego" – piszą analitycy UBS.

„Podwyższamy naszą prognozę wzrostu PKB na 2017 r. z 2,1 proc. do 2,3 proc. w przewidywaniu większych wydatków konsumentów. Efekty stymulacji będą większe w 2018 r., gdy obniżki podatków w pełni zaczną wpływać na finanse gospodarstw domowych. Spodziewamy się, że wzrost gospodarczy w 2018 r. wyniesie średnio 2,7 proc. Nasza poprzednia prognoza mówiła o 2,2 proc." – wskazują ekonomiści HSBC. Optymistycznie na przyszłą politykę Trumpa patrzą również ekonomiści OECD. PKB USA ma wzrosnąć w 2017 r. o 2,3 proc., a w 2018 r. o 3 proc., po wzroście o 1,5 proc. w 2016 r.

W środę wieczorem (o godz. 20 czasu polskiego) Fed ogłosi decyzję w sprawie stóp procentowych. Na rynku panuje konsensus, że dokona pierwszej od roku ich podwyżki. Przed rozpoczęciem posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej prognozy analityków mówiły zazwyczaj o podniesieniu stóp z 0,25–0,5 proc. do 0,5–0,75 proc.

Na zacieśnienie polityki pieniężnej w USA zapowiadało się już od wielu miesięcy, a przemawiały za nim m.in. dobre dane napływające z amerykańskiego rynku pracy. Po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich podwyżka stóp stała się niemal pewna – wszak Trump obiecywał politykę gospodarczą mającą prowadzić do przyspieszenia wzrostu PKB oraz inflacji.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje