- Wydajność na jednego pracownika to u nas 23 dolary na godzinę. Nawet w Turcji jest 1,5 raza więcej. Na razie znajdujemy się więc na poziomie, na jakim były kraje G7 w lat 80-tych XX w, to jest 30-40 lat temu - przyznał Aleksiej Kudrin przewodniczący Izby Obrachunkowej, były wicepremier i minister finansów, występując w St Petersburgu podczas Międzynarodowego Forum Pracy, informuje gazeta RBK.

Ekonomista jest zdania, że wydajność pracy w Rosji jest dziś na poziomie Brazylii. I potrzeba zmian systemowych, a nie pomocy adresowanej do poszczególnych branż. Pomoc adresowana jest trzy razy droższa aniżeli działania systemowe.

Kudrin w swojej ocenie nie wyszedł przed szereg. O niskiej wydajności pracy mówił na początku roku w parlamencie Władimir Putin. Większe tempo wzrostu wydajności pracy „przede wszystkim dzięki nowym technologiom i cyfryzacji", to według Putina jeden z priorytetów stojących przed gospodarką Rosji. Wydajność ma teraz rosnąć nie mniej niż 5 proc. rocznie, tak by do końca następnej dekady, Rosjanie pracowali już tak wydajnie jak w „przodujących gospodarkach świata".

Putin nie wie jak stymulować wyższą wydajność. Poprzez dziesięciolecia jego rządów, Rosjanie byli i są w większości nisko opłacani. W firmach i przedsiębiorstwach brakuje efektywnych systemów nagradzania wydajnych pracowników. To skutkuje niską wydajnoścą i jakością pracy. Rosja to jeden z niewielu państw, w którym można płacić pracownikowi mniej niż wynosi płaca minimalna. W rezultacie około 5 mln pracowników, choć pracę ma, to nie ma z czego żyć.