I to nie tylko w branży samochodowej, także w przemyśle lekkim i rolnictwie. Dlatego Meksykanie wyraźnie chcą uciekać do przodu. teraz w pośpiechu szukają nowych rynków, bo ten najbliższy i największy może się skurczyć i oddalić.
Meksyk stał się dla amerykańskich firm samochodowych tym samym, co Europa Środkowa i Wschodnia dla europejskich. Porozumienie handlowe NAFTA dało całkowitą swobodę w handlu, podobnie jak stowarzyszenie, a potem członkostwo w Unii Europejskiej krajom wschodu naszego kontynentu z państwami „starej” UE. I tu i tu dołączyły jeszcze firmy japońskie i niemieckie, bo bezcłowy eksport i tania siła robocza zwiększały przewagę konkurencyjną. Stąd mamy m.in w Polsce zagłębia motoryzacyjne na polskim Śląsku i w pobliżu zachodniej granicy. Dlatego w Meksyku powstawały nowe zakłady w Toluca, Aguascalientes, San Luis Potosi, Coahuila, Guanajuato. W tych ostatnich trzech miastach General Motors zadeklarował zainwestowanie 5 mld dolarów. Nissan produkuje tam milion z 8,5 mln wytwarzanych rocznie aut. Meksykańskie fabryki japońskich,amerykańskich i europejskich koncernów motoryzacyjnych na trwałe weszły do światowego łańcucha dostaw. Sam Meksyk stał się jednym z najważniejszych centrów światowej motoryzacji i obok Chin stał się drugim krajem, gdzie produkcja samochodów rosła nieustannie od kryzysu w 2008 roku.Tyle, że Chińczycy mieli rynek własny rosnący w dwucyfrowym tempie. W Meksyku rósł eksport. I w tym był problem.
Pierwsze oznaki, że jednak coś może pójść nie tak pojawiły się latem 2016, kiedy kampania wyborcza rozkręciła się na dobre. Mimo,że wygrana Trumpa wydawała się bardzo mało prawdopodobna, bo tracił nawet poparcie własnej partii, to rynki i firmy zaczęły bardziej wierzyć w jego groźby, niż w obietnice honorowania zawartych porozumień deklarowane przez Hillary Clinton.
To dlatego latem tego roku General Motors jedną z fabryk zamknął i przeniósł produkcję do Flynt w USA. Powodem były właśnie zapowiedzi Donalda Trumpa, że skończy z wyprowadzaniem amerykańskich miejsc pracy zagranicę. Oberwał wówczas nie tylko GM, ale także przy okazji także Ford i Chrysler. Hasło obrony miejsc pracy jest zawsze nośne, ale przy 4,5 procentowym bezrobociu w Stanach, taka polityka nie ma ekonomicznego uzasadnienia.
Przy tym auto produkowane w Meksyku eksportowane są na cały świat. Nie tylko auta. Także AGD, odzież, praktycznie wszystkie artykuły przemysłu lekkiego. Firmy meksykańskie ulokowane blisko granicy z USA często świadczą usługi po północnej stronie granicy, jak chociażby wywożą i utylizują śmieci. Teraz Donald Trump zapowiedział, że cała wymiana handlowa z Meksykiem będzie obciążona 35-procentowym cłem. Chyba, że NAFTA będzie renegocjowana, tak aby była korzystniejsza dla USA.