Składki ZUS: przeniesienie firmy za granicę nie musi być opłacalne

Ucieczka firmy za granicę przed ewentualną podwyżką ZUS wcale nie musi być opłacalna. Fiskus i tak jej dopadnie.

Aktualizacja: 11.09.2019 06:32 Publikacja: 10.09.2019 20:25

Składki ZUS: przeniesienie firmy za granicę nie musi być opłacalne

Foto: Adobe Stock

Gdyby spełniły się zapowiedzi premiera Morawieckiego co do zmian zasad naliczania składek ubezpieczeniowych, wielu przedsiębiorców może stanąć w obliczu podwyżki kosztów swojej działalności w Polsce. Czy w takiej sytuacji opłaca się przenieść firmę do któregoś z sąsiednich krajów?

Czytaj także: Jak wycisnąć wyższy ZUS  z przedsiębiorcy

Atrakcyjnie za miedzą

Przedsiębiorców z północno-wschodniej Polski mogą nęcić litewskie przepisy podatkowe. Tamtejszy CIT wynosi 15 proc., a stawki PIT 20 i 27 proc. Oznacza to, że obciążenie spółki z o.o. jest o 4 pkt procentowe mniejsze niż w Polsce. Podobnie jest w przypadku wysokich zarobków osoby fizycznej, bo stawka 27 proc. obciąża tam podatników zarabiających ponad 136,3 tys. euro (590,2 tys. zł) rocznie.

Podobnie kusząca może być perspektywa przenosin biznesu do Czech. Choć stawka CIT jest tam taka sama jak w Polsce, to jednak PIT wynosi tylko 15 i 22 proc., przy czym ta wyższa stawka dotyczy rocznych dochodów powyżej 100 tys. koron (16 760 zł) miesięcznie. Do tego trzeba dodać liberalne przepisy o VAT i akcyzie, pozwalające na korzystniejsze opodatkowanie służbowych samochodów.

Ucieczka z biznesem do Czech nie musi oznaczać korzyści w składkach ubezpieczeniowych. Składka na ubezpieczenie społeczne wynosi tam 28 proc., ale oblicza się ją od podstawy rosnącej wraz z wynagrodzeniem. Podstawa ta wynosi 1972–29 804 koron (ok. 330–5000 zł). Oznacza to, że czeski „ZUS" może być bardziej dotkliwy od polskiego (31,9 proc. od podstawy 754,67 zł). Jednak te duże składki są rekompensowane znaczącą ulgą na prywatne fundusze emerytalne – do 24 tys. koron (ok. 4022 zł).

Jak jednak wskazują eksperci podatkowi, aby legalnie przenieść biznes za granicę, nie wystarczy zarejestrować tam spółki. Dla władz podatkowych liczy się bowiem rzeczywiste miejsce wykonywania działalności, a nie formalne założenie firmy za granicą.

– Dziś tworzenie takich spółek wydmuszek jest bardzo ryzykowne. Działają bowiem zaostrzone przepisy o zagranicznej spółce kontrolowanej, o cenach transferowych, zasady prawa dewizowego i przepisy przeciwdziałające praniu pieniędzy – wylicza Joanna Kanicka, doradca podatkowy, partner w kancelarii Independent Tax Advisers. I dodaje, że te różne akty prawne mają jeden cel: opodatkować biznes tam, gdzie jest on rzeczywiście prowadzony.

Ruch na pograniczu

Przed sztucznymi przenosinami firmy za granicę przestrzega też Patrycja Goździowska, doradca podatkowy i partner w kancelarii SSW.

– W realiach XXI wieku, gdy fiskus ma do dyspozycji coraz nowocześniejszą technikę, ustalenie, gdzie faktycznie jest prowadzona działalność, nie nastręcza większych trudności – zauważa ekspertka. Jej zdaniem, gdyby warunki prowadzenia biznesu w Polsce znacząco się pogorszyły, np. w wyniku zwiększenia obciążeń ZUS, nie należy się spodziewać masowego exodusu polskich firm za granicę. – Jednak w strefach przygranicznych przeniesienie działalności na drugą stronę granicy może być kuszące mimo zwiększonych kosztów logistycznych – przewiduje Patrycja Goździowska.

Fiskus nie miałby zastrzeżeń do prawdziwych przenosin firmy wraz z jej majątkiem i rzeczywistą działalnością (choć w niektórych przypadkach może się to wiązać z zapłatą tzw. exit tax, czyli podatku od wyjścia). Jeśli np. firma transportowa ze Śląska przeniesie się do przygranicznego rejonu Czech, tam wynajmie bazę dla swoich pojazdów, a pracowników dowiezie z Polski – prawdopodobnie dojdzie do rzeczywistych przenosin.

– Jednak nie we wszystkich branżach jest to takie proste, bo koszty i ryzyka mogą być większe od korzyści – uważa ekspertka.

Anna Turska doradca podatkowy, wiceprezes kancelarii Ożóg Tomczykowski

Nie istnieje coś takiego jak ucieczka przed podatkami. Pogląd, że wystarczy zarejestrować spółkę za granicą, by uciec z opodatkowaniem do innego kraju, można włożyć między bajki. Zmiana jurysdykcji wymaga nie tyle pozyskania nowej rezydencji, ile utracenia dotychczasowej. Tutaj zarówno europejskie, jak i krajowe przepisy są jasne – głównym kryterium przy ustalaniu kraju rezydencji podatkowej jest centrum interesów życiowych. Państwa wprowadzają wiele przepisów powstrzymujących fikcyjne przenoszenie biznesu, w tym regulacje o zagranicznej spółce kontrolowanej czy cenach transferowych. Nawet realne przeniesienie biznesu może podlegać podatkowi od wyjścia (exit tax). Poza tym wkrótce zaczną działać nowe reguły przeciwdziałania praniu pieniędzy, które wprowadzą tzw. rejestr beneficjentów rzeczywistych. Pozwoli to państwu na jeszcze ściślejsze monitorowanie przepływów pieniędzy z kraju do kraju.

Gdyby spełniły się zapowiedzi premiera Morawieckiego co do zmian zasad naliczania składek ubezpieczeniowych, wielu przedsiębiorców może stanąć w obliczu podwyżki kosztów swojej działalności w Polsce. Czy w takiej sytuacji opłaca się przenieść firmę do któregoś z sąsiednich krajów?

Czytaj także: Jak wycisnąć wyższy ZUS  z przedsiębiorcy

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP