Lekcje z globalnego kryzysu – odrobione i zapomniane

Krach na rynku nieruchomości sprzed dekady obnażył słabość banków i za ich pośrednictwem rozlał się na całą światową gospodarkę. Sektor bankowy jest dziś bardziej odporny, ale to nie wyklucza powtórki kryzysu.

Aktualizacja: 14.09.2018 08:06 Publikacja: 13.09.2018 21:37

Zwolnieni pracownicy Lehman Brothers opuszczają biura banku po jego plajcie dziesięć lat temu

Zwolnieni pracownicy Lehman Brothers opuszczają biura banku po jego plajcie dziesięć lat temu

Foto: Reporter

Pierwsze symptomy najgłębszego od lat 30. globalnego kryzysu finansowego pojawiły się latem 2007 r. Jego kulminacyjnym punktem i symbolem stał się jednak upadek Lehman Brothers, do którego doszło 15 września 2008 r. W dziesiątą rocznicę tego wydarzenia warto postawić kilka pytań. Czy kryzys finansowy to już tylko historia, czy może wciąż odczuwamy jego konsekwencje? Czy wstrząs czegoś nas nauczył? I jak duże jest ryzyko powtórki?

Od finansów do polityki

Zdaniem Adama Tooze'a, brytyjskiego historyka z nowojorskiego Uniwersytetu Columbia, świat wciąż się z kryzysu nie otrząsnął. Najnowszym tego przejawem jest fala populizmu, która w USA wyniosła do władzy Donalda Trumpa, a Wielką Brytanię doprowadziła do rozbratu z Unią Europejską. Taką tezę Tooze stawia w książce „Crashed: How a Decade of Financial Crises Changed the World" (w luźnym tłumaczeniu: „Rozbici. Jak dekada kryzysów finansowych zmieniła świat").

Ale nawet oceniając dziedzictwo kryzysu w węższej, finansowo-gospodarczej perspektywie, można je wciąż dostrzec. W USA, na największym rynku kapitałowym świata, indeksy giełdowe już dawno przebiły przedkryzysowe rekordy. Najważniejszy z nich, S&P 500, jest o 83 proc. wyżej niż jesienią 2007 r. Ale giełdy krajów rozwijających się, w tym GPW, nie odzyskały blasku. Grupujący akcje z tych rynków indeks MSCI EM jest dziś o 25 proc. poniżej szczytu przedkryzysowej hossy. Do łask inwestorów wciąż nie wróciły też akcje banków, szczególnie europejskich.

Także niektóre gospodarki wciąż borykają się z konsekwencjami recesji, w które zepchnął je finansowy kataklizm. W strefie euro stopa bezrobocia jest wciąż wyższa, niż była w 2008 r. Nawet w USA, gdzie ożywienie przyszło wcześniej niż gdzie indziej, gospodarka w ub.r. była wciąż o 12 proc. mniejsza, niż byłaby, gdyby utrzymywała się na ścieżce wzrostu sprzed kryzysu – wyliczył oddział Rezerwy Federalnej w San Francisco.

Świat zadłużony jak nigdy wcześniej

Z drugiej strony nietrudno o przejawy „irracjonalnego entuzjazmu" na rynkach finansowych, widoczne też w przededniu kryzysu. Jednym z nich jest aktywność w dziedzinie fuzji i przejęć, która tak duża jak w ostatnich latach była tylko w latach 2006–2008. Wiele spośród tych transakcji finansowanych jest długiem, który w najlepsze rośnie.

Według Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF) świat jeszcze nigdy nie był tak zadłużony jak dziś. Suma wszystkich długów (rządów, firm i gospodarstw domowych) to blisko 240 bln dol., czyli niemal 320 proc. globalnego PKB, podczas gdy w 2008 r. ten wskaźnik wynosił nieco ponad 280 proc. PKB. I nie jest to przypadek, tylko zamierzony efekt działań, które banki centralne i rządy podjęły w odpowiedzi na ostatni kryzys.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ostatniej, kwietniowej, edycji swojego „Raportu o stabilności finansowej" to rosnące zadłużenie wymienił wśród głównych zagrożeń dla prosperity na świecie. Tłumaczył, że niepokojąco szybko rośnie podaż obligacji spółek o niskich ocenach wiarygodności kredytowej, a inwestorzy coraz chętniej finansują kredytem ryzykowne aktywa.

MFW zwracał też uwagę na zbyt szybki wzrost zadłużenia w dolarach w gospodarkach rozwijających się, a także na zsynchronizowany wzrost cen nieruchomości na świecie. Wszystko to, jak tłumaczył, sprawia, że system finansowy jest wrażliwy na przyspieszenie uśpionej od lat inflacji i związane z tym podwyżki stóp procentowych.

Pusty arsenał

To prowadzi do kolejnego pytania: co by się stało, gdyby któreś z zagrożeń dla stabilności finansowej, na które wskazuje MFW, nagle się zmaterializowało? Czy znów doszłoby do globalnego kryzysu?

– Dzięki większym buforom kapitałowym, bardziej odpowiedzialnej polityce kształtowania bilansu aktywów i pasywów, lepszemu zarządzaniu płynnością banki nie stanowią już poważnego zagrożenia systemowego w większości rozwiniętych gospodarek, zwłaszcza w USA – ocenił w komentarzu dla agencji Bloomberg Mohamed El-Erian, doradca ekonomiczny grupy ubezpieczeniowej Allianz.

I pomijając niereformowalnych pesymistów w rodzaju Alberta Edwardsa, stratega rynkowego Societe Generale, trudno znaleźć eksperta, który byłby odmiennego zdania. To efekt gruntownej przebudowy systemu regulacji finansowych i zaostrzenia nadzoru nad bankami.

To jednak nie oznacza, że globalny kryzys jest wykluczony. – Nauczyliśmy się już, że regulacje są zawsze uszyte na miarę minionego kryzysu, a nie przyszłego. Nikt nie wie, jaki będzie kolejny kryzys, ale raczej jest pewne, że nie będzie taki jak poprzedni – mówił w wywiadzie dla „Parkietu" John Garvey, dyrektor działu usług doradczych dla sektora finansowego w PwC.

Na łamach tej samej gazety Jeremy Stein, były członek zarządu Fedu, tłumaczył, że kryzysy leżą w naturze świata finansów. – Sektor finansowy zasadniczo szuka sposobów na zamianę długoterminowych, niepłynnych aktywów na coś bezpiecznego i płynnego, co będzie przyciągało inwestorów. Czyli finansuje niepłynne, długoterminowe aktywa krótkoterminowym długiem. Nadmiar tego ostatniego jest źródłem kryzysów. Rozumiemy to, ale te zobowiązania stale zmieniają formę – zauważył. Zwrócił uwagę, że nawet najlepsze regulacje na niewiele się zdadzą, jeśli nie będą egzekwowane. A w USA administracja Trumpa zabrała się do rozluźniania pęt, którymi sektor bankowy został w ostatniej dekadzie skrępowany.

Zasięg i skala kolejnego kryzysu będą też w dużej mierze zależały od tego, kiedy on wybuchnie. Obecnie bowiem banki centralne i inne instytucje publiczne mają ograniczoną przestrzeń do reakcji na ewentualne wstrząsy. Nawet w USA, gdzie bank centralny podwyższa od kilku lat stopy procentowe, są one wciąż dużo niższe, niż były przed kryzysem. W wielu innych krajach są wciąż na poziomie z apogeum kryzysu. A jednocześnie rządy są bardziej zadłużone, niż były przed dekadą, co utrudniłoby im poluzowanie polityki fiskalnej, gdyby zaszła konieczność pobudzenia gospodarki.

– Brakuje suchego prochu, którym można by walczyć z kryzysem – uważa El-Erian.

Bank Rozrachunków Międzynarodowych już od kilku lat ostrzega, że takie będą konsekwencje tego, że odpowiedzialność za rozruszanie światowej gospodarki spadła na politykę pieniężną, a nie na reformy strukturalne.

Adam Tooze przypomina z kolei, że gaszenie kryzysu po upadku Lehman Brothers było skoordynowanym międzynarodowym przedsięwzięciem. Dziś o taką współpracę mogłoby być trudno.

Czytaj więcej:

Dni w których walił się cały model kapitalizmu

Bankructwo Lehman Brothers 15 września 2008 r. wstrząsnęło globalnym systemem finansowym. Kryzys rozpoczął się jednak już w 2007 r.

Z popiołów powstały innowacyjne startupy

Kierownictwo Lehman Brothers trzymało problemy banku w tajemnicy. Z dnia na dzień pracę straciło wiele moich kolegów i koleżanek, którzy nie mieli pojęcia, co się stało – mówi były trader z banku Lehman Brothers, założyciel firmy Revolut Nik Storonsky.

Lepiej byłoby mieć zdrowe finanse publiczne

W Polsce globalny kryzys najbardziej uderzył we frankowiczów i finanse publiczne. Trudno uznać, by wszystkie problemy zostały tu już rozwiązane.

Polscy kredytodawcy stali się silniejsi, ale mniej rentowni

Sektor jest dokapitalizowany, ale pojawiło się ryzyko związane z dużą obecnością państwa w akcjonariacie.

Rozłucki: Lekarstwo na poprzedni kryzys może wywołać kolejny

Największym zagrożeniem jest duży spokój, że nic nam nie grozi. W sytuacji poczucia braku zagrożenia bańka spekulacyjna na kredytach, czy na giełdzie rośnie – mówi Wiesław Rozłucki, ekonomista, współzałożyciel i prezes GPW w latach 1991-96.

Pierwsze symptomy najgłębszego od lat 30. globalnego kryzysu finansowego pojawiły się latem 2007 r. Jego kulminacyjnym punktem i symbolem stał się jednak upadek Lehman Brothers, do którego doszło 15 września 2008 r. W dziesiątą rocznicę tego wydarzenia warto postawić kilka pytań. Czy kryzys finansowy to już tylko historia, czy może wciąż odczuwamy jego konsekwencje? Czy wstrząs czegoś nas nauczył? I jak duże jest ryzyko powtórki?

Od finansów do polityki

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Polskie akcje dalej w czołówce. Miesiąc złota i srebra
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy