Natalia Kudriaszowa ma 37 lat. Urodziła się w 1978 roku w Niżnym Nowogrodzie. Dziś mieszka w Moskwie, jest aktorką, skończyła też kursy reżyserskie, zrobiła kilka znaczących filmów krótkometrażowych. W debiucie fabular- nym opowiada o swoim pokoleniu, które dzieciństwo spędziło w Związku Radzieckim, a dziś żyje w innym świecie.
„Pionierzy marzyciele" to historia trójki przyjaciół. Ola, Katia i Siergiej dobrze pamiętają swoje dzieciństwo naznaczone tym wszystkim, co niosło dojrzewanie w totalitarnym systemie. Opowieści o bohaterach gotowych oddać życie za socjalistyczną ojczyznę, straszenie Zachodem. To także podwójna moralność i presja ideologii. Katia ma potworny dylemat, czy nie donieść na swojego dziadka, który w domu pędzi bimber, co przecież jest zabronione.
Takie dzieciństwo „pod linijkę", z nauczycielami, którzy gotowi są wychowanków przerobić na socjalistycznych pionierów, przysięgających wierność komunistycznej partii, dziś wydaje się koszmarem. Ale dla małych bohaterów filmu było zupełnie zwyczajne, innego nie znali, innego mieć nie mogli. A – jak sugeruje Kudriaszowa – miało ono w sobie też coś pozytywnego: był to świat na swój sposób uporządkowany, jeszcze pełen idealizmu.
Ten idealizm mógł się objawiać w chory sposób – poprzez wyrabianie w dzieciach marzeń o tym, żeby zostać pionierem bohaterem. Ale też i poprzez pragnienie małego Siergieja, który w brudnej łazience, pod wanną hoduje pleśń, wierząc, że znajdzie sposób na pokonanie śmierci.
Świat zapamiętany z dzieciństwa Kudriaszowa zderza z dniem dzisiejszym. Ola, Katia i Siergiej są nieźle prosperującymi młodymi ludźmi. Ola została aktorką, Katia – pracownicą firmy PR-owej, Siergiej – analitykiem politycznym. Ale żadne z nich nie daje sobie rady z życiem. Są zagubieni, samotni, nie potrafią zbudować ani utrzymać swoich związków. Wypaleni szukają pomocy u psychoterapeutów. „Kiedy pani przeżyła pierwszy orgazm?" – pyta lekarz, a podczas któregoś spotkania rzuca chorej z paniki Oldze: „Ta choroba cię wypełnia, bo jesteś w środku pusta".