Nawet 60 proc. rynku bukmacherskiego w Polsce nadal w szarej strefie

Obroty licencjonowanych bukmacherów w Polsce sięgną w tym roku 5,1 mld złotych. Więcej niż drugie tyle należeć będzie jednak do firm, które nielegalnie oferują zakłady wzajemne w Internecie

Aktualizacja: 19.12.2018 21:32 Publikacja: 19.12.2018 21:13

Nawet 60 proc. rynku bukmacherskiego w Polsce nadal w szarej strefie

Foto: Adobe Stock

Tegoroczne 5,1 mld zł obrotów legalnych bukmacherów to aż o 55 proc. więcej niż przed rokiem. I nieco więcej niż oni sami oczekiwali.

- Polacy mają więcej pieniędzy, więcej przeznaczają na rozrywkę, a więc także na gry – tłumaczy Łukasz Borkowski ze Stowarzyszenia „Graj Legalnie". – Ponadto część graczy, którzy do tej pory korzystali z usług bukmacherów nielegalnych w naszym kraju, wybiera teraz tych z legalnych – dodaje.

To dlatego szara strefa na rynku bukmacherskim zakładów wzajemnych online skurczyła się z niedawnych 91 proc. do 52 proc. Tegoroczne obroty nielegalnych przekroczą 5,5 mld zł. To dane branży bukmacherskiej. Według Ministerstwa Finansów w rękach nielegalnych bukmacherów jest jeszcze 60 proc. rynku.

Legalna część rynku zasili tegoroczny budżet państwa kwotą 612 mln zł z 12-proc. podatku od gier. Do tego dojdzie podatek dochodowy płacony przez firmy bukmacherskie.

materiały prasowe

Nowi legalni bukmacherzy

W 2018 r. zezwolenie ministra finansów na urządzanie i prowadzenie działalności w zakresie zakładów wzajemnych przez sieć internet dostało 7 nowych podmiotów. Nowi legalni bukmacherzy: Totalbet Zakłady Bukmacherskie, Cherry Online Polska, BEM Operation Limited (Pejot 1), Betfan, Ewinners, Typiko oraz Traf Zakłady Wzajemne. Już wcześniej pozwolenia ministra finansów miały: STS, Fortuna, Totolotek, forBET, Milenium, LvBET i eToto.

Niemal połowa udziałów w rynku (47,1 proc.) należy dziś do STS. Druga jest Fortuna (33,9 proc.). Dalej są Totolotek (7,3 proc.) i forBet (4,4 proc.). Resztę (7,3 proc.) dzielą między siebie pozostałe firmy, przy czym część z tych, które mają pozwolenie ministra finansów, nie oferuje jeszcze zakładów.

Blokowanie domen przyniosło skutek

Obroty legalnych firm bukmacherskich szybko rosną od momentu, gdy w 2017 r. weszły w życie przepisy, które pozwalają blokować witryny nielicencjonowanych bukmacherów oraz dokonywane przez nich płatności. Ruszył Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą. Dziś w rejestrze jest już blisko 5000 domen. Ich liczba jednak rośnie.

- To dlatego, że nielegalni bukmacherzy ciągle modyfikują nazwy zablokowanych domen. Dodają do nich przedrostki, bądź cyfry i z takich „nowych" domen oferują zakłady – tłumaczy Katarzyna Mikołajczyk ze Stowarzyszenia "Graj legalnie". – To zabawa w kotka I myszkę – dodaje.

Zdaniem legalnych bukmacherów, ci nielegalni, starają się tworzyć pozory legalności. Po to by skusić graczy. Mają swoje bazy z ich nazwiskami, jeszcze z czasów, gdy mogli u nas bezkarnie oferować zakłady. Teraz wysyłają do klientów maile z zaproszeniami do gry. Część z nich udaje się skusić, choć udział w nielegalnych zakładach zagrożony jest karami.

Legalni bukmacherzy narzekają, że Ministerstwo Finansów za słabo walczy z operatorami, którzy działają u nas nielegalnie. Ich zdaniem rejestr domen zakazanych nie jest aktualizowany wystarczająco często. Co najwyżej kilka razy w miesiącu.

Mniejsza szara strefa to więcej pieniędzy z podatku

Stowarzyszenie „Graj legalnie" przekonuje, że nasze urzędy powinny mocniej przykładać się do walki z szarą strefą na rynku bukmacherskim. Konieczne jest jak najczęstsze aktualizowanie rejestru domen zakazanych. Potrzebne jest też skuteczne egzekwowanie blokowania witryn przez dostawców internetu. Zdaniem bukmacherów w walce z szarą strefą pomogłaby też zmiana zasad opodatkowania zakładów wzajemnych.

- Obecnie legalnie działający w Polsce bukmacherzy płacą 12-proc. podatek od obrotu, który jest jednym z najwyższych w Europie. Jego obniżka zachęciłaby nielegalnych bukmacherów do rejestracji działalności w naszym kraju i płacenia tu podatków – mówią legalni bukmacherzy.

Stowarzyszenie „Graj legalnie" szacuje, że gdyby na rynku bukmacherskim w pełni respektowano prawo, do budżetu państwa z podatku od gier trafiłyby w tym roku dodatkowo 663 mln zł. W sumie, z tym co już trafia do kasy państwa, byłoby to 1,275 mld zł.

Więcej pieniędzy od bukmacherów wspierałoby też sport. Już dziś wszystkie drużyny piłkarskiej Ekstraklasy mają „swojego" bukmachera, czyli sponsora z tej branży. STS jest sponsorem piłkarskiej reprezentacji Polski. Bukmacherzy sponsorują też drużyny i ligi w innych dyscyplinach sportu.

Tegoroczne 5,1 mld zł obrotów legalnych bukmacherów to aż o 55 proc. więcej niż przed rokiem. I nieco więcej niż oni sami oczekiwali.

- Polacy mają więcej pieniędzy, więcej przeznaczają na rozrywkę, a więc także na gry – tłumaczy Łukasz Borkowski ze Stowarzyszenia „Graj Legalnie". – Ponadto część graczy, którzy do tej pory korzystali z usług bukmacherów nielegalnych w naszym kraju, wybiera teraz tych z legalnych – dodaje.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Mały i średni biznes dobrze ocenia polskie członkostwo w UE
Biznes
Sposób na milion. Polskie firmy słyną z tego w UE
Biznes
Kłopotliwy ślad węglowy dla spółek giełdowych
Biznes
Dubaj światowym centrum wiz. Start-up staje się potentatem
Biznes
Przy granicy z Polską powstanie park wodny Aquapolis. Są i złe wiadomości
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?