Dubaj światowym centrum wiz. Start-up staje się potentatem

Usługi wizowe stają się nowym globalnym towarem, a potentatem tego rynku staje się dawny start-up VFS Global.

Publikacja: 29.04.2024 04:30

Dubaj buduje swoją pozycję jako centrum finansowe, ale i ośrodek usług typu „premium”

Dubaj buduje swoją pozycję jako centrum finansowe, ale i ośrodek usług typu „premium”

Foto: Aleksandra Ptak-Iglewska

Tysiące punktów obsługi, setki milionów usług w ponad połowie krajów świata, luksusowe salony dla VIP-ów, mobilne pobieranie danych biometrycznych. Usługi wizowe niezauważenie urosły do globalego biznesu, który napędza usługi turystyczne, edukacyjne i dostarcza pracowników sezonowych.

Świat potrzebuje wiz

Nie tylko ludzie potrzebują wiz, także rządy potrzebują, by wizy były wydawane – pracownikom sezonowym, turystom oraz studentom zagranicznym. Sama Unia Europejska poinformowała ostatnio, że będzie potrzebowała około miliona legalnych migrantów rocznie. To tworzy zapotrzebowanie na biznes obsługi setek tysięcy aplikacji wizowych, z których przecież nie każda dostanie zielone światło od służb konsularnych.

Błyskawiczna kariera firmy VFS Global – która w 2001 r. startowała jako hinduski start-up, a do dziś obsłużyła 280 mln aplikacji wizowych i prowadzi ponad 3300 centrów wizowych oraz zbiera dokumenty do wniosków o wizy na zlecenie 67 rządów – pokazuje, jak wielkim biznesem stały się dziś usługi wizowe. Potencjał dostrzegł w nich także jeden z największych funduszy inwestycyjnych świata: dziś większość udziałów w VFS należy do Blackstone, mniejszościowym właścicielem są szwajcarska fundacja Kuoni and Hugentobler oraz szwedzki inwestor EQT.

VFS Global została założona, by pomóc Amerykanom w opanowaniu dużego napływu aplikacji wizowych w Indiach. Przesądził prozaiczny argument: ambasada była położona w ściśle strzeżonej dzielnicy rezydencji i urzędów, gdzie tłumy chętnych po wizy blokowały ulice i zakłócały spokój.

Założyciele VFS zaoferowali przeniesienie punktu przyjmowania dokumentów do bardziej dogodnej lokalizacji – i tak się zaczął, globalny dziś, biznes. Podstawowa działalność firmy to wciąż zbieranie wszystkich potrzebnych do aplikacji wizowej dokumentów i informacji, ale decyzję zawsze podejmuje kraj udzielający wizy.

Po USA kolejnym klientem VFS były Zjednoczone Emiraty Arabskie, potem indyjscy przedsiębiorcy zdobyli pierwszych klientów z Unii Europejskiej. Ważnym momentem rozwoju firmy przed około dwiema dekadami był kontrakt na obsługę aplikacji wizowych dla Wielkiej Brytanii w 34 krajach. Współpraca rozwinęła się na tyle owocnie, że niedawno VFS wygrała kontrakt na zbieranie dla Londynu aplikacji wizowych w 142 krajach. Gdy ludzie z całego świata chcą przyjechać do Londynu, ich ścieżki muszą się przeciąć z adresami biur VFS.

– Wielka Brytania daje nam z wyprzedzeniem wskazówki, że spodziewa się jakiegoś poziomu liczby aplikacji wizowych, np. studentów. Jednak nie wyznacza nam limitów, mówi: przyjmiemy od was wszystkie aplikacje, przygotujcie się do naboru – opowiadają pracownicy VFS Global w Dubaju, gdzie znajduje się jedna z dwóch central firmy (druga jest w Zurychu). Londyn zbiera aplikacje od wszystkich chętnych i potem sam decyduje, ile wiz wyda i komu.

To jednak wyjątek. Zwykle kraje wyznaczają górny limit przyjętych wniosków o wizę – choćby Finlandia: gdy szuka pracowników sezonowych, podwyższa listę oczekiwanych aplikacji o np. 500.

Emiraty na bogato

Wizyta w centrum usług VFS Global w Emiratach pokazuje, że przemysł wizowy już dawno nie polega na przyjmowaniu ręcznie wypełnianych wniosków z doklejanym zdjęciem. Skalę tej działalności widać w wielkim biurowcu handlowym w Dubaju, gdzie w ogromnym centrum usług wizowych obsługuje się proces przyjmowania wiz dla blisko 40 krajów – od Chin, przez Kanadę, Azerbejdżan, po kraje małe, jak Estonia czy Cypr.

Dubaj od dawna buduje swoją pozycję jako światowe centrum finansowe, próbując uniezależnić się od światowego zapotrzebowania na ropę naftową. Celuje przy tym w usługi „premium”, także w obszarze konsularnym, gdzie – wydawałoby się – powinny one mieć charakter egalitarny.

Za 271 dirhamów (około 300 zł) można korzystać z tzw. poczekalni premium lounge w punkcie przyjmowania wniosków wizowych. Tam, podobnie jak na lotnisku, zamiast w otwartej poczekalni można dopełniać formalności, popijając napoje w eleganckim saloniku, z pomocą pracownika, który pomoże w wypełnieniu wniosków i przyjmie płatność.

Za kolejne blisko 250 dirhamów – można złożyć aplikację poza standardowymi godzinami pracy biura. Wreszcie, za odpowiednią opłatą, nie trzeba się w tym centrum w ogóle pojawiać. – Mamy wielkie centra wizowe w różnych miejscach na świecie. Klienci przychodzą do nas na spotkania, ale mamy także usługę „visa at your doorstep” (wiza na twoim progu – red.), gdy odwiedzamy klienta w jego domu lub biurze, przywozimy ze sobą sprzęt do pobierania danych biometrycznych, specjalny aparat fotograficzny, i wypełniamy wnioski z klientem – mówi szefowa biura z Dubaju.

Możliwe jest też wysłanie w drogę wielkiego samochodu, wyposażonego w cały niezbędny sprzęt, który wyjeżdża w teren i tam umawia się z klientami. W ramach innowacji mają też np. kiosk samoobsługi, gdzie klienci mogą wypełniać wnioski samodzielnie. Zakres usług zależy jednak od umowy z danym krajem, który zleca przyjmowanie wniosków.

Krajobraz po aferze

W Polsce o firmie FVS Global zrobiło się głośno w ub. roku, gdy afera wizowa doprowadziła do dymisji Piotra Wawrzyka, wiceministra MSZ. Współpraca z globalnym dostawcą została zerwana – i niedługo potem przywrócona. VFS nadal pracuje dla Polski – zbiera aplikacje dla polskich konsulatów w Turcji, na Białorusi, w Indiach i Chinach. Bez outsoursingu Polska nie była bowiem w stanie zbierać aplikacji w krajach tak wielkich jak Indie, gdzie mamy tylko dwie placówki dyplomatyczne.

Ale nie tylko Polska musi korzystać z usług VFS. Do jej największych klientów należy np. Holandia, dla której spółka zbiera aplikacje w 50 krajach, dla Wielkiej Brytanii robi to w 56 regionach. Pracuje nawet dla Chin: w 14 lokalizacjach, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie.

Tysiące punktów obsługi, setki milionów usług w ponad połowie krajów świata, luksusowe salony dla VIP-ów, mobilne pobieranie danych biometrycznych. Usługi wizowe niezauważenie urosły do globalego biznesu, który napędza usługi turystyczne, edukacyjne i dostarcza pracowników sezonowych.

Świat potrzebuje wiz

Pozostało 95% artykułu
Biznes
CBA w Totalizatorze Sportowym. Funkcjonariusze zabezpieczają dokumenty
Biznes
Premierka Danii o Ozempicu: „Jestem wielką fanką”
Biznes
Prezes Poczty Polskiej: To stan śmierci klinicznej, ale pracownicy nie rozumieją
Materiał partnera
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?
Biznes
Kina wracają do formy. Repertuar im to utrudni. „Garfield” nie wystarczy