Podobne lekcje zaplanowane są w wielu miastach w Polsce. Jednak dochodzi do nich wyłącznie z inicjatywy samorządów. MEN w tej sprawie milczy twierdząc, że tego typu działania są od dawna prowadzone są w podległych im placówkach. „Od roku szkolnego 2017/2018 w przedszkolach i szkołach realizowana jest nowa podstawa programowa. Począwszy od wychowania przedszkolnego, celem kształcenia jest rozwijanie u młodych ludzi świadomości i postaw społecznych oraz obywatelskich. Uczniowie uczą się, że wszyscy ludzie mają równe prawa, niezależnie od tego, gdzie się urodzili, jak wyglądają, jaką religię wyznają, jaki mają status materialny. Poznają także metody i sposoby postępowania w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia" - odpowiedziało na pytania „Rzeczpospolitej" Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Równocześnie MEN przypomina, że przeprowadzenie tego typu zajęć wymaga zgody rodziców. - Warto podkreślić, że rodzic ma prawo do decydowania o tym, jakie inicjatywy będą obecne w szkole, a obowiązkiem dyrektora jest uzyskanie na to zgody rodziców – podkreśla Anna Ostrowska, rzeczniczka resortu.
To reakcja na pojawiające się w mediach apele m.in. Ordo Iuris i działaczki pro-life Kai Godek, by zwalniali dzieci z zapowiedzianych przez prezydentów lekcji. Ich zdaniem, samorządowcy wykorzystują śmierć prezydenta Gdańska, by „indoktrynować dzieci."
Z takim podejściem do zajęć o mowie nienawiści nie zgadza się dr Sylwia Spurek, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich. – Przepisy prawa nakładają na organy państwa obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych w szkołach. Te regulacje, zawarte np. w Konwencji o Prawach Dziecka, to część naszego porządku prawnego – tłumaczy. - Uzależnianie udziału dzieci takich lekcji od zgody rodziców jest bezzasadne.
Tym bardziej, że lekcje z udziałem zewnętrznych ekspertów: policjantów, lekarzy, podróżników, psychologów czy lokalnych władz odbywają się w szkole od dawna. I do czasu organizacji w szkołach „Tęczowego piątku" (zajęcia koncentrujące się na tolerancji wobec środowisk LGBT) nikt nie mówił o negatywnym wpływie takich gości na dzieci. – Zaangażowanie zewnętrznych ekspertek i ekspertów w takie działania przynosi wiele dobrego. Nie warto rezygnować z tych form edukacji dzieci – zaznacza Spurek.