Byłby to największy od 2009 r. spadek zysków dla tego okresu roku. Byłby jednak mniejszy od spadku z drugiego kwartału, który wyniósł aż 31,6 proc.

W normalnych okolicznościach tego typu pogorszenie wyników amerykańskich spółek zostałoby najprawdopodobniej uznane za fatalny sygnał dla rynku. Teraz może być jednak potraktowane jako oznakę stopniowej poprawy sytuacji w gospodarce i w biznesie. W ostatnich miesiącach wyraźnie poprawiły się oczekiwania analityków. Na koniec czerwca ich średnie prognozy mówiły, że zyski spółek z indeksu S&P 500 spadną w trzecim kwartale o 25,3 proc. Wiele spółek sygnalizowało później, że kryzys dotknął ich działalności mniej, niż się obawiano. Spośród 69 firm z S&P 500, które do piątku opublikowały swoje wskazówki co do wyników za trzeci kwartał, aż 46 zrewidowało te projekcje w górę.

– Tego kwartału nie da się jednoznacznie określić jako lepszy lub gorszy. Drugi kwartał był okropny, a ten będzie lepszy od okropnego, ale nadal niekoniecznie dobry – twierdzi James Gellert, szef firmy analitycznej Rapid Ratings. Jego zdaniem „suche wyniki" spółek za trzeci kwartał nie pokażą wielu problemów, z którymi się te firmy borykają. – Rynek akcji wykazuje bardzo dużo optymizmu, ale pod powierzchnią mamy ocean spółek, które mierzą się z kryzysem – dodaje Gellert.

Szacunki analityków mówią, że wszystkie z 11 głównych sektorów indeksu S&P 500 doświadczyły w trzecim kwartale spadku zysków. Najbardziej mogły pogorszyć się wyniki spółek z sektora energetycznego, gdzie średnia prognoz mówi o stracie wynoszącej 22,7 proc. zysków z trzeciego kwartału 2019 r. Najmniejszy spadek zysków mógł być w: sektorze IT (2,7 proc.) i w ochronie zdrowia (0,6 proc.).