Dzisiejszy biznes to relacje ludzi

Najbardziej potrzebna jest umiejętność budowania morale zespołu – mówi Jacek Santorski, psycholog biznesu

Publikacja: 20.03.2020 01:00

Czy wśród polskich szefów mamy wielu przywódców pasujących do opinii prof. Johna Adaira, że na szefa wybiera rada nadzorcza, a na lidera serca i umysły ludzi?

Liderów w Polsce przybywa, szczególnie wśród przedsiębiorców w wieku 30–40 lat, którzy, często działając w branży technologicznej, z fazy startupu rozwinęli firmy mające dzisiaj po kilkadziesiąt milionów złotych obrotu. Tworzyli je w sposób społeczno-koleżeński, lecz potem odkrywali, że „turkus" (zarządzanie bez hierarchii władzy – przyp. red.) lepiej wychodzi w książkach niż w życiu, gdzie potrzebna jest jednak struktura. Są to ludzie, którzy nie mają nawyków z PRL, ani obciążeń z etapu transformacji, dużo podróżują po świecie, wielu z nich ma za sobą staże czy pracę w międzynarodowych korporacjach. W tym pokoleniu liderów na pewno przybywa. Nie pasują oni do tego powiedzenia Adaira, gdyż sami siebie powołali na liderów, a dopiero potem potwierdziły to serca i umysły ludzi, co niekiedy wymagało pracy nad spójnością i charakterem.

Czy to oznacza, że dopiero ze zmianą pokoleniową w polskim biznesie przybędzie prawdziwych liderów?

Możemy ich również spotkać wśród seniorów polskiego biznesu: taki lider jest wszechstronny, ma swój punkt widzenia i z szacunkiem wymaga. Według różnych badań, duża część polskiego społeczeństwa – w tym także młodzi – nie ma nic przeciwko hierarchicznym, a nawet autorytarnym rozwiązaniom. W firmach zazwyczaj mamy miks pracowników – tych, którzy oczekują wizji, chcą wiedzieć w imię czego pracują, i tych którzy potrzebują celów do realizacji. Trzeba więc być na tyle wszechstronnym, by w razie potrzeby być zasadniczym, surowym, a jeśli trzeba otwartym i partnerskim.

Czy można być prawdziwym liderem bez poczucia odpowiedzialności nie tylko za pracowników, lecz także za środowisko naturalne, a nawet klimat?

Biznes, szczególnie w obecnych warunkach, to już nie tylko kapitał i narzędzia do jego pomnażania. Biznes to relacje, tworzą je ludzie, w tym pracownicy, klienci i dostawcy. Dlatego też odpowiedzialność siłą rzeczy jest odpowiedzialnością społeczną. Szczególnie jeśli pracuję u siebie i – jak mawiał śp. Mariusz Łukasiewicz, twórca Eurobanku – podpisuję czeki własną krwią, a faktury własnym potem. Muszę być więc odpowiedzialny, a jeśli mam otwarty umysł, to czuję się odpowiedzialny nie tylko za wyniki, ale również za wartość i jakość firmy – także za budowanie dobrego miejsca pracy. Od tego jest tylko krok do poczucia współodpowiedzialności za otoczenie – za środowisko naturalne. Dlatego jeśli ktoś jest autentycznym liderem, to koncepcja CSR może mu się wydawać sztucznym wynalazkiem.

Niestety, autentycznych szefów– liderów nie ma zbyt wielu, a społeczne oczekiwania wobec szefów rosną. Trzy czwarte uczestników sondażu agencji Edelman twierdzi, że liderzy biznesu powinni stanąć na czele ważnych społecznie zmian...

Może się to wiązać ze zjawiskiem zbiorowego rozczarowania liberalną demokracją, liderami politycznymi i społecznymi, które dotyczy całego świata. Paradoksalnie więc to biznes, który jeszcze kilkanaście lat temu był trochę odsądzany od czci i wiary jako egoistyczny wyzyskiwacz, zaczyna budzić nadzieję jako źródło skutecznego działania, prawdziwego przywództwa i myślenia o przyszłości. To firmy stają się miejscem, gdzie ważne są wartości, misja. Na przykład moją misją jest teraz dzielenie się wiedzą, psychologiczna inspiracja liderów, od których zależy los dziesiątek, a nawet setek ludzi. W tym roku liczba absolwentów mojej Akademii Przywództwa przy Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej przekroczy 800 właścicieli i menedżerów. To kobiety i mężczyźni – z jednej strony drapieżni ekonomicznie, z drugiej – wrażliwi społecznie. Jest duża szansa, że spotkamy ich w firmach. Być może to oni– pracując nad sensem przywództwa, nad byciem autentycznym liderem– staną się w najbliższych latach modelem przywództwa – także społecznego.

Czy z pańskich rozmów z szefami firm wynika, że czują już tę większą odpowiedzialność?

Tak, zwłaszcza w ostatnich dniach gdy dociera do nas jak bardzo powiązane są ze sobą biznes i problemy społeczne na całym świecie. Widzą to na pewno właściciele, menedżerowie czują bardziej odpowiedzialność względem regulacji prawnych, procedur bezpieczeństwa. Temat autentycznej odpowiedzialności, która wykracza poza korporacyjną odpowiedzialność za mój kawałek biznesu, bywa trudny, bo w wielu ludziach ciągle tkwi folwarczna mentalność. Potrzebujemy czasu, by się jej pozbyć i zacząć budować atmosferę prawdy, nauki z porażek, by szukać ich przyczyn, a nie tylko winnych.

Wspomniał pan, że mamy więcej liderów w pokoleniu 30–40-latków. Czy widać u nich zaangażowanie społeczne, chęć zmieniania świata na lepszy?

Młode pokolenie jest bardzo różnorodne, są w nim ludzie autentycznie zainteresowani czy firma jest odpowiedzialna społecznie i czy nie ma w swoim łańcuchu dostaw przedsiębiorstw, które łamią prawa człowieka. Są jednak i tacy, którym jest to obojętne – chcą tylko dobrze zarabiać. Z badań społecznych wynika, że młodzi dorośli bywają bardzo otwarci na podmiotowe organizacje z pełną partycypacją pracowników, ale mamy ok. 10-proc. grupę młodych coraz bardziej zainteresowaną autorytarnymi rozwiązaniami.

Jakie więc powinny być dzisiaj cechy prawdziwego, odpowiedzialnego lidera biznesu?

Przede wszystkim ważne są te cechy, które czynią go odpowiedzialnym biznesowo. Lider musi być ponad organizacją, czuć się architektem jej działań, mając też umiejętność budowania rentownych modeli biznesowych. Kolejnym elementem jest umiejętność budowania relacji tak, by na kluczowych stanowiskach w firmie zapewnić właściwych ludzi. Tacy ludzie na osi X mają bardzo wysokie kompetencje, a na osi Y – dobrą relacyjność. Potrafią grać w drużynie i jednocześnie poprowadzić samodzielnie jakiś projekt – trochę jak w oddziałach sił specjalnych. Bardzo ważna jest też odpowiedzialność za prawdę, za takie wartości jak szacunek, jasność standardów i procedur. Dopiero od tego można przejść do pytania, jak mamy się odnieść do świata, do różnych procesów społecznych. Tym, co jest dzisiaj najbardziej potrzebne, to umiejętność budowania morale zespołu, poczucia odpowiedzialności za skutek i rezonans społeczny tego, co robię pomimo niepewności i wielu ograniczeń.

Czy wśród polskich szefów mamy wielu przywódców pasujących do opinii prof. Johna Adaira, że na szefa wybiera rada nadzorcza, a na lidera serca i umysły ludzi?

Liderów w Polsce przybywa, szczególnie wśród przedsiębiorców w wieku 30–40 lat, którzy, często działając w branży technologicznej, z fazy startupu rozwinęli firmy mające dzisiaj po kilkadziesiąt milionów złotych obrotu. Tworzyli je w sposób społeczno-koleżeński, lecz potem odkrywali, że „turkus" (zarządzanie bez hierarchii władzy – przyp. red.) lepiej wychodzi w książkach niż w życiu, gdzie potrzebna jest jednak struktura. Są to ludzie, którzy nie mają nawyków z PRL, ani obciążeń z etapu transformacji, dużo podróżują po świecie, wielu z nich ma za sobą staże czy pracę w międzynarodowych korporacjach. W tym pokoleniu liderów na pewno przybywa. Nie pasują oni do tego powiedzenia Adaira, gdyż sami siebie powołali na liderów, a dopiero potem potwierdziły to serca i umysły ludzi, co niekiedy wymagało pracy nad spójnością i charakterem.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Najważniejsza jest idea demokracji. Także dla gospodarki
Wydarzenia Gospodarcze
Polacy szczęśliwsi – nie tylko na swoim
Materiał partnera
Dezinformacja łatwo zmienia cel
Materiał partnera
Miasta idą w kierunku inteligentnego zarządzania
Materiał partnera
Ciągle szukamy nowych rozwiązań