Zachodnie sankcje wobec Białorusi na razie tylko symboliczne

Unia Europejska szykuje się do ukarania białoruskich władz, ale w bardzo umiarkowany sposób. Nie chce wepchnąć kraju w objęcia Moskwy.

Aktualizacja: 13.08.2020 20:54 Publikacja: 13.08.2020 18:40

Mike Pompeo wycofuje się z ugodowego kursu wobec Aleksandra Łukaszenki

Mike Pompeo wycofuje się z ugodowego kursu wobec Aleksandra Łukaszenki

Foto: AFP

Na stole (zdalnych) obrad ministrów spraw zagranicznych UE w piątek będzie sprawa restrykcji jedynie przeciwko kilkudziesięciu osobom bezpośrednio zaangażowanym w represje – dowiaduje się „Rzeczpospolita" ze źródeł dyplomatycznych. Chodzi o zakaz ich wjazdu do Unii oraz zamrożenie aktywów na terenie Wspólnoty. Poważniejsze sankcje gospodarcze są obecnie wykluczone.

– Nie chcemy jeszcze bardziej pogrążać warunków życia zwykłych Białorusinów. Wyciągamy też lekcje z kryzysu na Ukrainie sprzed siedmiu lat, gdy Władimir Putin wykorzystał obalenie Wiktora Janukowycza dla zajęcia Krymu i Donbasu. Postawienie Łukaszenki pod ścianą, tak aby nie miał innego wyjścia poza spełnieniem warunków Kremla, nie jest pożądane – mówią nasi rozmówcy.

Za sankcjami, które w Radzie UE wymagają jednomyślnego poparcia, najmocniej w ostatnich dniach opowiadały się Niemcy, Szwecja, Austria, Litwa i Łotwa. Najwięcej oporów miał premier Węgier Viktor Orbán, który w czerwcu poleciał do Mińska z apelem o zniesienie jedynych obowiązujących wówczas restrykcji (na dostawy broni i sprzętu do pacyfikacji protestów). Mimo wszystko węgierski prezydent Janos Ader nie wysłał listu gratulacyjnego do Łukaszenki.

Polska zajmuje stonowane stanowisko. Z naszych informacji wynika, że Warszawa próbuje nakłonić władze białoruskie do wstrzymania represji, w szczególności poprzez te resorty administracji w Mińsku, które – jak MSZ – są otwarte na dialog. Na razie jednak nie przynosi to rezultatów, bo resorty siłowe i sam Aleksander Łukaszenko nie chcą słyszeć o ustępstwach. Polska namawia też Unię do uruchomienia programu wsparcia dla osób poszkodowanych w czasie represji.

Jeśli sankcje, które zapewne wejdą w życie jeszcze w sierpniu, zostaną uchwalone w maksymalnym wymiarze, poza funkcjonariuszami niższego szczebla mogłyby objąć szefa MSW Jurija Karajeu.

W środę komisja spraw zagranicznych litewskiego Sejmu przyjęła uchwałę, w której uznaje, że Łukaszenko stracił legitymizację do bycia prezydentem i nie powinien być dłużej traktowany jako głowa państwa. Litewscy posłowie zaapelowali do parlamentarzystów innych państw Unii, aby poszli ich śladem.

Wątpliwe jednak, aby tak się stało.

– Pochylimy się nad sytuacją na Białorusi na posiedzeniu w poniedziałek – mówi „Rz" przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu Zbigniew Rau. – Na poziomie faktów wszyscy podzielamy tę samą ocenę wyborów. Ale są też względy polityczne: władza Łukaszenki bardzo osłabła, ale wciąż zachowuje zdolność do pełnienia swoich funkcji – dodaje.

Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevicius zaproponował mediację w rozwiązaniu kryzysu, co wymaga jakiejś formy uznania władz Białorusi.

Nie tylko Europa ma trudności z obraniem jasnej strategii wobec białoruskiego kryzysu. To samo przyznał w środę w Pradze sekretarz stanu USA Mike Pompeo, który w sobotę odwiedzi Warszawę. W lutym szef amerykańskiej dyplomacji był w Mińsku, gdzie zaoferował Łukaszence dostawy amerykańskiej ropy i gazu. Po 12-letniej przerwie do objęcia ambasady USA w białoruskiej stolicy szykowała się także Julie Fisher. To była część strategii Waszyngtonu wzmocnienia państwowości Białorusi, aby powstrzymać agresywną politykę Moskwy w Europie.

Jednak w tym tygodniu Pompeo uznał, że wybory za Bugiem „nie były ani wolne, ani uczciwe". Przyznał także, że Amerykanie rozważają nałożenie sankcji na reżim Łukaszenki oraz wstrzymanie oferty dostaw amerykańskich surowców energetycznych, jednak żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły. Jednocześnie we wpływowej komisji spraw zagranicznych Senatu podnoszą się głosy, aby wstrzymać wyjazd Julie Fisher do Mińska.

Pompeo przyznał, że we wszystkich tych kwestiach rozstrzygnięcia zapadną po zapoznaniu się przez Amerykę ze stanowiskiem „europejskich sojuszników", w tym Polski.

Na stole (zdalnych) obrad ministrów spraw zagranicznych UE w piątek będzie sprawa restrykcji jedynie przeciwko kilkudziesięciu osobom bezpośrednio zaangażowanym w represje – dowiaduje się „Rzeczpospolita" ze źródeł dyplomatycznych. Chodzi o zakaz ich wjazdu do Unii oraz zamrożenie aktywów na terenie Wspólnoty. Poważniejsze sankcje gospodarcze są obecnie wykluczone.

– Nie chcemy jeszcze bardziej pogrążać warunków życia zwykłych Białorusinów. Wyciągamy też lekcje z kryzysu na Ukrainie sprzed siedmiu lat, gdy Władimir Putin wykorzystał obalenie Wiktora Janukowycza dla zajęcia Krymu i Donbasu. Postawienie Łukaszenki pod ścianą, tak aby nie miał innego wyjścia poza spełnieniem warunków Kremla, nie jest pożądane – mówią nasi rozmówcy.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790