To sedno wczorajszej uchwały Sądu Najwyższy, która przesądza tę jakże praktyczną kwestię (sygnatura akt: III CZP 33/12).
Orzeczenie będzie miało zastosowanie do spraw rodzinnych i cywilnych, i oczywiście także radców prawnych, i wszystkich profesjonalnych pełnomocników. Nie było wątpliwości, że przygrywający sprawę (cywilną) ma zwracać wygrywającemu koszty niezbędne do celowej obrony (koszty procesu). Do tej pory nie była jednak rozstrzygnięta kwestia czy przegrywający ma refundować także koszty jazdy adwokata do sądu, co więcej przed rokiem zapadły dwa przeciwne postanowienia Sądu Najwyższego w tej kwestii.
8 kwietnia 2011 r. SN orzekł, że w skład kosztów niezbędnych do celowego dochodzenia praw i celowej obrony nie wchodzą koszty przejazdu do sądu pełnomocnika - adwokata (II CZ 137/10), z kolei w postanowieniu z 20 kwietnia 2011 r. SN stwierdził, że wydatek na podróż adwokata na rozprawę podlega refundacji, a chodziło wręcz o podróż samolotem.
O rozstrzygnięcie tej kwestii wystąpił do Sądu Najwyższego Sąd Okręgowy w Legnicy, a jego pytanie prawne wynikło na tle stosunkowa drobnej sprawy: o zapłatę 12 tys. zł jaką Tomasz M. prowadził przeciwko Janowi S. Sąd Rejonowy w Legnicy pozew oddalił, a na rzecz pozwanego jako wygrywającego, zasądził 3 tys. zł zwrotu kosztów procesu — zamiast 4.6 tys. jakich się on domagał. SR nie uwzględnił bowiem wydatku adwokata pozwanego na siedmiokrotny dojazd własnym autem ze Zgorzelca do Legnicy, raz na przejrzenie akt, sześć razy na rozprawy. Koszt ten adwokat wyliczył jak za delegacje służbowe pracowników sfery budżetowej, plus VAT. SR wskazał, że zgodnie z literalną wykładnią art. 98 Kodeksu postępowania cywilnego zwrot kosztów przejazdu do sądu przysługuje wyłącznie stronie bez adwokata.
Przypomnimy, że art. 98 mówi, że do niezbędnych kosztów strony z adwokatem zalicza się jego honorarium (w ramach taksy) i "wydatki jednego adwokata", koszty sądowe i nakazanego przez sąd stawiennictwa. Sąd Najwyższy dokonał rozszerzającej wykładni tego przepisu i uchwalił: