Patrząc na to, jak duże zmiany szykują się w przepisach, regulujących działalność spółdzielni mieszkaniowych, nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że w 2026 r. czeka je rewolucja. Można powiedzieć, że przed spółdzielniami druga młodość, ale najpierw kuracja oczyszczająca i lifting.
Tak, rząd stawia na spółdzielnie. Po latach spychania ich na boczny tor przez poprzednie rządy, my uznaliśmy, że najlepszym partnerem, z którym uda nam się rozwinąć budownictwo społeczne, są spółdzielnie mieszkaniowe. Pokazały, że potrafią budować i zarządzać zasobem. Dobrze się im przyjrzeliśmy i wiemy, że nie wszystkie z ok. 3500 spółdzielni mieszkaniowych działają dobrze. Dlatego nim uruchomimy bezzwrotne granty i tanie, długoterminowe kredyty oraz otworzymy dostęp do gruntów Skarbu Państwa, MRiT chce oczyścić atmosferę wokół spółdzielni, gruntownie zmieniając ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych.
Na pierwszy ogień resort chce wyłączyć możliwość organizacji walnych zgromadzeń (WZ) w tak zwanym trybie covidowym, który pozwalał na zbieranie głosów w formie pisemnej i ograniczyć udzielanie pełnomocnictw do udziału w WZ do innych członków tej samej spółdzielni, osób bliskich oraz radców i adwokatów. Ponadto pełnomocnicy nie będą mogli uczestniczyć w wyborze członków rad nadzorczych i zarządów. Nie wszystkim się to podoba.
Wiem. Oczekiwania są skrajnie różne. Idziemy środkiem, bo nie ma tu rozwiązania, które zadowoli wszystkich. Osobiście uważam, że udział w walnych zebraniach, czyli możliwość wpływu na najważniejsze dla spółdzielni decyzje jest prawem i jeśli ktoś nie chce z niego korzystać, to żadnymi przepisami go do tego nie zmusimy. Dlatego z mojej perspektywy idealnym rozwiązaniem byłoby wyłączenie pełnomocnictw w ogóle. Na drugim biegunie są opinie osób, które domagają się nieograniczonej możliwości udzielania pełnomocnictw. Patrząc na to z tej perspektywy najlepiej byłoby niczego w udzielaniu pełnomocnictw nie zmieniać, pozostawiając swobodę wyboru pełnomocnika i godząc się, że w niektórych spółdzielniach na walnych jest więcej pełnomocników niż członków. członków. Mając jednak świadomość, że są spółdzielnie, gdzie te pełnomocnictwa są kupowane, fałszowane czy podstępnie wyłudzane od seniorów, by przejąć kontrolę nad spółdzielnią musimy próbować temu zaradzić, ponieważ taka patologia jest groźna dla członków spółdzielni. W pewnym momencie mogą się dowiedzieć, że część majątku została wyprzedana, a to, co zostało jest obciążone długiem. Spółdzielnie mieszkaniowe to naprawdę łakomy kąsek. Mają grunty w dobrych lokalizacjach, więc różne grupy interesów próbują uszczknąć coś z tego tortu dla siebie. Chcemy, by członkowie spółdzielni mieli większy wpływ na to, jak one działają. Damy im te narzędzia, ale muszą chcieć z nich korzystać.
Czytaj więcej
Pełnomocnicy nie będą mogli brać udziału w wyborach zarządu i rad nadzorczych spółdzielni mieszka...
Myśli pan zapewne o dużej nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych i prawa spółdzielczego. Na razie znane są jej założenia, w tym wprowadzenie kadencyjności zarządów, ale bez ograniczenia liczby kadencji, na które mogą być powoływani członkowie zarządów. To jest propozycja, która rozczarowała, przynajmniej część stowarzyszeń mieszkańców, ale zarządzających spółdzielniami też. Ci pierwsi chcieliby ustawowego ograniczenia liczby kadencji, którą może pełnić członek zarządu. Uważają, że bez tego nie uwolnią się od dożywotnich prezesów. Zarządzający, z kolei, uważają, że przecież można ich co roku odwołać na walnym, nie dając absolutorium, a teraz będą zakładnikami rad nadzorczych.
Czytaj więcej:
Tak mogliby powiedzieć wszyscy członkowie zarządów spółek handlowych, którzy są powoływani na kadencję. Nie zgadzam się, że można łatwo co roku odwołać prezesa spółdzielni. To znaczy teoretycznie można, ale tam, gdzie on nie chce dać się odwołać znajduje różne furtki, żeby pozostać na swoim stanowisku. A to nie zwołuje walnego albo robi to w formule, uniemożliwiającej dyskusję i dlatego wprowadzamy obowiązek stacjonarnych walnych czy ściąga na WZ taką liczbę „swoich” pełnomocników, żeby nie można było zmienić zarządu. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś będzie musiał minimum raz na cztery lata stanąć przed RN wybraną przez członków spółdzielni i przekonać ją, że jest na tyle dobry, że powinien zarządzać spółdzielnią przez kolejną kadencję. Nie zdecydowaliśmy się na ograniczenie liczby kadencji, ponieważ wychodzimy z założenia, że jeśli członkowie spółdzielni są zadowoleni z zarządów, to dlaczego mamy im zabraniać powoływać je na dowolną liczbę kadencji. Równocześnie dużą nowelizacją chcemy wprowadzić obowiązek zamieszczenia na stronie internetowej wymienionych w ustawie dokumentów i rejestru umów, które spółdzielnia zawiera. Przesądzamy o prawie do robienia fotokopii dokumentów, ponieważ bywa z tym problem. Chcemy przywrócić możliwość zastąpienia walnego zgromadzenia zebraniem przedstawicieli. Robimy to po to, żeby mieszkańcy wiedzieli, co się w ich spółdzielni dzieje i mając tę wiedzę albo sami, albo przez RN pozwalali zarządom zostać na kolejne kadencje, albo nie.