Seremet ostro o zarzutach Ministerstwa Sprawiedliwości

Ostatnie tygodnie to gorący czas dla Andrzeja Seremeta. Po krytycznej ocenie ministra sprawiedliwości sprawozdania z działalności za 2012 r prokurator generalny postanowił bronić własnej wizji prokuratury. Chce też zmian, które pozwolą mu działać

Publikacja: 22.07.2013 08:43

Ocena ministra jest niesprawiedliwa bo nie ma oparcia w faktach

Ocena ministra jest niesprawiedliwa bo nie ma oparcia w faktach

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Przygotowane przez pana sprawozdanie z działalności  prokuratury w 2012 r. spotkało się z surową oceną i krytyką ministra sprawiedliwości. Słusznie?

Andrzej Seremet: Ocena ministra jest niesprawiedliwa, bo nie ma oparcia w faktach. Jest też wewnętrznie sprzeczna. Dla mnie jako osoby kierującej prokuraturą  podstawowe kryteria  oceny  pracy to strzeżenie praworządności i czuwanie nad ściganiem przestępstw.  Wskaźniki  pokazują, że prokuratura pracuje lepiej. Świadczące o tym liczby znalazły się w sprawozdaniu. W tych  sprawach nie mam sobie nic do zarzucenia.

W strzeżeniu praworządności ma pan nawet pewne sukcesy...

Dla mnie strzeżenie praworządności polega na tym, że zarówno ja, jak i podlegli mi prokuratorzy podejmujemy działania, które zmierzają do przywrócenia stanu zgodności z prawem. Weźmy choćby pod uwagę wnioski kierowane do  Trybunału Konstytucyjnego  o stwierdzenie zgodności  z konstytucją aktów prawnych. W 2010 r. taki wniosek był jeden, w 2012 – dziewięć. Niemal wszystkie zostały przez TK uwzględnione. To dowód na to, że serio traktuję swoją rolę. Nie obawiałem się tak drażliwych spraw jak ubój rytualny, dziś przecież tak gorący temat. Wnioski złożyłem w sprawach, które dotykają milionów obywateli, m.in.: fotoradarów, taryfikatora mandatów, swobód obywatelskich – mam tu na myśli zakres kontroli operacyjnej.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego minister sprawiedliwości twierdzi, że jest źle?

Minister bez entuzjazmu  odnotowuje postępy na tych polach. Uważa zaś, że głównym moim błędem jako prokuratora generalnego jest brak działań w alokacji kadrą i  ignorowanie, że  postępowania przygotowawcze w 99, 5  proc. są prowadzone w prokuraturach rejonowych. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że tylko w rejonie się haruje,  a prokuratury okręgowe i apelacyjne zajmują się robotą papierkową, w dodatku nikomu niepotrzebną. To populistyczny pogląd i nieprawdziwy, kreowany m.in. przez stowarzyszenia, nie wiem nawet, na ile  reprezentatywne.

Podobnie myślą związki zawodowe...

Z całym szacunkiem dla prokuratorów, którzy do związków należą. Ustawili się w roli oponenta wobec  prokuratora generalnego,  zapominając, że są też prokuratorami. Rozumiem, że można mieć odmienne zdanie. Nie mogę jednak aprobować , że kreują się na mentorów, pouczają prokuratora generalnego i wysyłają na zewnątrz sygnały, że prokurator prokuratury rejonowej, często z kilkuletnim stażem pracy, wie więcej i lepiej, jak powinna ona funkcjonować. Dziś uległ temu minister sprawiedliwości. Uważa, że znalazł zło w prokuraturze, bo prokuratorzy rejonowi są nadmiernie  obciążeni.

Dlaczego prokuratury okręgowe nie powinny pracować więcej?

A dlaczego pani uważa, że nie pracują więcej? Za rok sytuacja może się odwrócić. Jeżeli wejdzie w życie ustawa o prokuraturze, która przewiduje stałą właściwość prokuratur okręgowych dla dużego katalogu przestępstw oraz elastyczną, nie do końca określoną kategorię poważnych przestępstw kryminalnych  gospodarczych i skarbowych, to problem zaczną mieć prokuratury okręgowe. Wówczas podniesie się alarm, by sprawy przenosić do rejonu.

W czym zatem tkwi problem?

Każda prokuratura okręgowa będzie się musiała podpierać delegacjami z prokuratury rejonowej, bo kto rozpozna te sprawy? A to oznacza, że do prokuratur okręgowych przejdą prokuratorzy rejonowi, którzy nie mają doświadczenia w tego rodzaju sprawach. Brak doświadczenia to zresztą nie największy problem.  Spójrzmy, jaką kategorię spraw prowadzą prokuratury rejonowe, jakie czynności wykonują osobiście, i co pochłania ich energię. Jeżeli rzucamy liczbami, to rzucajmy dalej. 55,8 proc. spraw załatwianych jest w trybie ugodowym, co oznacza, że prokurator zbyt dużo się nie napracuje. Są w kraju jednostki, w których 30 proc. to sprawy pijanych rowerzystów. Nie są to prokuratury w Warszawie czy innych dużych miastach, ale faktem jest, że w prokuraturach rejonowych 85 proc. spraw toczy się w trybie dochodzenia.  Trzeba to wszystko brać pod uwagę, kiedy posługujemy się tą oszałamiającą  liczbą 99,5 proc. spraw w rejonie. Odejmijmy od 100 tę  liczbę i rzeczywiście zostaje kilka tysięcy spraw, które trafiają do okręgówek i apelacji, ale to sprawy bardzo skomplikowane, trudne, liczące niejednokrotnie setki tomów. Odbiór   spraw, które toczą się w takich jednostkach, decyduje o tym,  jak prokuratura jest postrzegana. Sprawy jednego czy drugiego posła, celebryty, czy śledztwo będące następstwem  czynności operacyjnych są naprawdę bardzo trudne. Prowadzenie czynności to niejedyne obowiązki prokuratur okręgowych. Obrót międzynarodowy, wizytacje, lustracje,  nadchodzące oceny okresowe, nadzorowanie postępowania, występowanie przed sądem odwoławczym, obsługa medialna – wszystkie  te zadania ustawodawca przewidział dla prokuratur okręgowych. Na to wszystko potrzeba  energii, czasu i ludzi.

Może tych wszystkich zadań jest za dużo?

Może, ale czy można ich nie wykonywać? Przecież to nie ja je wymyśliłem. Na prokuraturach okręgowych  ciążą też obowiązki statystyczne związane z wymaganiami unijnymi. Czy ja mam  zrezygnować z ich zbierania i oznajmić, że Polska  ich analizować nie będzie?

Prokuratorzy z rejonu skarżą się, że są oceniani na podstawie statystyk, a te nie zawsze oddają rzeczywistość.

Gdyby tak było, to KRP, która rozpatruje sprawy awansów, nie prowadziłaby tak rozbudowanej oceny prokuratorów. Wynik wizytacyjny przypomina pokaźnych rozmiarów  książkę. Ja sam nie przywiązuję zbyt dużej wagi do statystyk. Dawno odrzuciłem wszelkie konkursy jednostek. Nie układam rankingów, chociaż kiedyś były bardzo popularne. Nie wyobrażam sobie  jednak szefa korporacji, który nie wie, jak statystycznie wygląda praca w jego firmie. Iluzoryczne jest oczekiwanie ode mnie, że wyciągnę konsekwencje wobec szefów jednostek tylko za to, że w danym okresie statystycznym ich wyniki odbiegały od średniej krajowej. W dodatku wcale nie jest mi tak łatwo odwołać kadencyjnego szefa jednostki. Dotychczas udało mi się z pozytywnym skutkiem załatwić trzy głośne sprawy. Dla dobra całej prokuratury nie mogę czekać, aż taki szef popełni pięć, sześć, siedem czy więcej błędów.  Uważam, że czasem wystarczy jedna wpadka,  ale jaskrawa i poważna w skutkach. Tak postąpiłem w Gdańsku-Wrzeszczu (Amber Gold). Choć prokurator nie miała na swoim koncie większych błędów, to nie potrafiła wyciągnąć wniosku z tego, co się stało.  Nie mówię tego po to, by trząść szefami kadencyjnymi, ale żeby mieli świadomość, że za coś odpowiadają, a nie trwali spokojnie do końca kadencji,  nic nie robiąc, podczas gdy Prokuratura Generalna zbiera baty za ich działalność.

Pana wizja prokuratury i ministra sprawiedliwości bardzo się różnią. Minister nie idzie panu na rękę nawet w sprawach, o które pan wnioskuje. Tak jest przy postępowaniach dyscyplinarnych czy likwidacji najmniejszych jednostek. Czuje się pan jak chłopiec do bicia?

Nie mam zamiaru nim być. Zarzuca się mi, że źle alokuję  kadry. To mnie bardzo boli. Pod pozorem ładnych pojęć usiłuje mi się wykazać braki w  umiejętności zarządzania kadrą. W  2010 r. objąłem firmę, w której moi poprzednicy nie tylko nie interesowali się alokacją, ale z dnia na dzień bez żadnych kryteriów albo kogoś awansowali, albo delegowali, nie licząc się z potrzebami jednostek. Znane są w środowisku przykłady awansów „ostatniej nocy". To ja wprowadziłem zasadę, że jeżeli ktoś jest prokuratorem prokuratury apelacyjnej, to nie pracuje w okręgowej tylko dlatego, że bliżej niej mieszka. Przyjąłem zasadę: pracuj tam, gdzie jest twoje miejsce określone tytułem. Poza tym skąd mam brać etaty na zasilanie potrzebujących jednostek? Mam te, które się zwolnią, a to zaledwie 150 rocznie. Nie mam wolnej ręki, by w ramach grupowego zwolnienia wysłać 50 prokuratorów na bruk i  etaty te przenieść do któregoś rejonu.

Minister Biernacki krytykuje też sprawozdanie za podawanie informacji nieistotnych i brak w nim np.  danych o obciążeniu prokuratur i prokuratorów.

Z jednej strony minister ironicznie skomentował informację o  zainstalowaniu pieca w kotłowni,  ale gdyby jej nie było, to pojawiłby się zarzut, że nie wiem, jaka jest gospodarka energetyczna w prokuraturze. Nie przesadzam, bo w  innym miejscu oceny pojawia się zarzut, że minister nie wie, jakie podjąłem działania  w 2012 r. w zakresie termoizolacji budynków. Ja już sam nie wiem, co pisać w sprawozdaniu. Minister twierdzi, że nie ma w nim danych o obciążaniu, chociaż do sprawozdania dołączyliśmy odrębny tom z tabelami, w których wszystko można znaleźć.

Kolejny zarzut jest taki, że nie wypracował pan odpowiedniego mechanizmu przejmowania spraw poważnych przez prokuratury okręgowe.

Między wierszami czytaj, że nie wyciągnąłem  lekcji z Amber Gold. To głęboko niesprawiedliwe. Taki mechanizm istnieje od dawna. Regulamin przewiduje możliwość zwrócenia się o przejęcie poważnej sprawy przez jednostkę wyższego szczebla. Gdyby z niego skorzystano, sprawy Amber Gold by nie było. Jeśli prokurator rejonowy ocenia, że sam sobie ze sprawą poradzi, to prokurator generalny nie ma żadnego pola do działania. Chcę też podkreślić, czego minister nie zauważa, że Prokuratura Generalna monitoruje sprawy parabanków, koordynuje te postępowania, współpracuje z KNF.

Nowelizacja kpk, która wymaga od prokuratury prawdziwej rewolucji, jest już gotowa do drugiego czytania, a ustawa o prokuraturze cały czas w powijakach. Nie boi się pan, że będzie w ostatniej chwili, prokuratura nie zdąży się do niej przygotować i znowu się panu  oberwie?

Rzeczywiście, zmieniona procedura karna to ogromne wyzwanie dla prokuratury. Na razie mamy dwie koncepcje zorganizowania pracy. Najtrudniej będzie w średniej wielkości jednostkach. Myślimy o  stworzeniu działu sądowego albo przyporządkowaniu sędziego konkretnemu prokuratorowi tak, by obsadzał sprawy jednego  sędziego. To wymaga oczywiście współpracy z sądami, ale myślę, że z tym nie powinno być problemu. To sprawa życia i śmierci prokuratury. Prokurator nie będzie  mógł sobie pozwolić na brak aktywności. Będzie zmuszony  przeprowadzić dowód, a sędzia tego za niego nie zrobi.

Obawia się pan, że premier odrzuci sprawozdanie?

Myślę, że jeżeli premier pochyli się nad moimi argumentami, a nie tylko nad opinią ministra, to sprawozdanie zyska akceptację.

Łatwiej byłoby panu kierować prokuraturą, gdyby miał pan inicjatywę ustawodawczą i niezależność  finansową. Zamierza pan o to walczyć?

Walczę od trzech lat. Ale jeszcze ważniejsze jest właściwe uporządkowanie relacji prokuratora generalnego z podwładnymi i precyzyjne określenie zakresu niezależności. Niewiele osób wie, jak to działa. Weźmy sprawę z Białegostoku. Prokurator rejonowy podejmuje decyzję w sprawie swastyki. Podnosi się alarm i wzywanie prokuratora generalnego, żeby coś z tym zrobił. Oburzenie społeczne trwa, a prokurator nic nie robi. Wniosek: prokuratura jest do niczego. A co ja mogę zrobić? Mogę uprzejmie napisać do prokuratora apelacyjnego, by ten równie uprzejmie napisał do okręgowego, żeby z kolei ten zwrócił się do prokuratora rejonowego, aby tę decyzję zmienił.

Widział pan film „Układ zamknięty"?

Obejrzałem. Mój kontakt z tą sprawą był dość  bliski, gdyż byłem sędzią oceniającym sprawność jednego z tamtych postępowań. Ocena była krytyczna.  Ale to, co pokazano w filmie, ma się nijak do rzeczywistości. W każdym kraju są rozstrzygnięcia, które budzą sprzeciw i ogromne emocje, choćby ostatnio  sprawa Zimmermana w USA. Sądy i prokuratury są  w pewnym sensie znakiem sprzeciwu. Nie mogą działać pod publiczkę.

Przygotowane przez pana sprawozdanie z działalności  prokuratury w 2012 r. spotkało się z surową oceną i krytyką ministra sprawiedliwości. Słusznie?

Andrzej Seremet: Ocena ministra jest niesprawiedliwa, bo nie ma oparcia w faktach. Jest też wewnętrznie sprzeczna. Dla mnie jako osoby kierującej prokuraturą  podstawowe kryteria  oceny  pracy to strzeżenie praworządności i czuwanie nad ściganiem przestępstw.  Wskaźniki  pokazują, że prokuratura pracuje lepiej. Świadczące o tym liczby znalazły się w sprawozdaniu. W tych  sprawach nie mam sobie nic do zarzucenia.

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów