Reklama

Możemy być liderem arbitrażu

Głównym problemem w Polsce jest długość postępowania postarbitrażowego - uważa Maciej Jamka, partner kancelarii K & L Gates, wiceprezes Polskiego Komitetu Narodowego ICC

Publikacja: 21.08.2012 10:55

Rz: Jakie widzi pan możliwości rozwoju arbitrażu w Polsce?

Maciej Jamka:

Sądzę, że moglibyśmy się stać regionalnym centrum tej formy rozwiązywania sporów. W Polsce, zwłaszcza w Warszawie, coraz więcej się dzieje. Rośnie liczba międzynarodowych konferencji dotyczących arbitrażu. Jest też zainteresowanie zagranicznych przedsiębiorców, zwłaszcza tych ze Wschodu, rozwiązywaniem swoich konfliktów w naszych sądach.

Co mogłoby spowodować, by Polska była takim centrum?

Pewne działania mogą podejmować sami prawnicy. I tu sporo się dzieje – konferencje czy spotkania eksperckie. Na listach obu warszawskich największych sądów arbitrażowych – i tego przy Krajowej Izbie Gospodarczej, i tego przy Lewiatanie, są nazwiska znanych, zagranicznych arbitrów, którzy są w pewnym sensie naszymi ambasadorami za granicą. Jednak kolejne działania mógłby też podejmować stołeczny samorząd, na pewno można by się także zastanowić nad zmianą prawa.

Reklama
Reklama

Jakie zmiany przepisów ma pan na myśli?

Głównym problemem w Polsce jest długość postępowania postarbitrażowego. Dotyczy to postępowania ze skargi o uchylenie wyroku sądu arbitrażowego. Radykalne skrócenie tej procedury napotyka na zastrzeżenia wybitnych polskich procesualistów. Można dyskutować, dlaczego jednoinstancyjna, scentralizowana procedura kontroli wyroku sądu arbitrażowego czy zrzeczenie się uprawnienia do kontroli sądowej wyroku w wielu czołowych krajach Europy nie budzą zastrzeżeń, a w Polsce budzą.

A co mógłby zrobić samorząd?

Tu też możemy się podeprzeć przykładami z zagranicy. W Wielkiej Brytanii postanowiono udostępnić nowoczesne centrum w rządowym budynku Rolls Building w Londynie. Podobnie w Szkocji – na przekazanie sądowi arbitrażowego budynku zdecydowały się władze Edynburga. W Paryżu wprowadzono ulgi podatkowe, by zatrzymać Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy przy ICC (Międzynarodowej Izbie Handlowej) we Francji.

Co Warszawa mogłaby na tym zyskać?

Po pierwsze – prestiż. Po drugie – pieniądze. Gdyby stała się jednym z międzynarodowych centrów arbitrażu to przecież przyjeżdżałoby to mnóstwo ludzi, którzy zostawialiby swoje pieniądze – w hotelach, restauracjach, na lotniskach.

Reklama
Reklama

Czy jednak ta wizja nie jest utopijna? Czy zwiększenie roli naszych sądów arbitrażowych jest rzeczywiście realne?

Oczywiście, że tak. Mamy wszelkie podstawy, aby stać się regionalnym liderem w wielu dziedzinach. Za przykład rozwoju może służyć tu Giełda Papierów Wartościowych. Przez 20  lat zyskała renomę i znaczenie w naszym regionie. Kluczowe były tu decyzje państwa o jej wspieraniu, promocji czy też przeprowadzaniu przez nią wielkich prywatyzacji. Wykorzystała ona ogromny potencjał ludzki tkwiący w naszych ekonomistach czy prawnikach. Podobnie może być z arbitrażem.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

Rz: Jakie widzi pan możliwości rozwoju arbitrażu w Polsce?

Maciej Jamka:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Konsumenci
Jest opinia rzecznika generalnego TSUE ws. WIBOR-u. Wstrząśnie bankami?
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Podatki
Inspektor pracy zamieni samozatrudnienie na etat - co wtedy z PIT, VAT i ZUS?
Zawody prawnicze
W sądach pojawią się togi z białymi lub złotymi żabotami. Wiemy, kto je włoży
Sądy i trybunały
Rzecznik dyscyplinarny sędziów „na uchodźstwie”. Jak minister chce ominąć ustawę
Reklama
Reklama