Rz: Jakie widzi pan możliwości rozwoju arbitrażu w Polsce?
Maciej Jamka:
Sądzę, że moglibyśmy się stać regionalnym centrum tej formy rozwiązywania sporów. W Polsce, zwłaszcza w Warszawie, coraz więcej się dzieje. Rośnie liczba międzynarodowych konferencji dotyczących arbitrażu. Jest też zainteresowanie zagranicznych przedsiębiorców, zwłaszcza tych ze Wschodu, rozwiązywaniem swoich konfliktów w naszych sądach.
Co mogłoby spowodować, by Polska była takim centrum?
Pewne działania mogą podejmować sami prawnicy. I tu sporo się dzieje – konferencje czy spotkania eksperckie. Na listach obu warszawskich największych sądów arbitrażowych – i tego przy Krajowej Izbie Gospodarczej, i tego przy Lewiatanie, są nazwiska znanych, zagranicznych arbitrów, którzy są w pewnym sensie naszymi ambasadorami za granicą. Jednak kolejne działania mógłby też podejmować stołeczny samorząd, na pewno można by się także zastanowić nad zmianą prawa.