Rodzice uczniów powinni mieć wpływ na zakres ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) i wybór firmy ubezpieczeniowej. W praktyce jest inaczej.
Nie ma obowiązku
- Bywa, że szkoły narzucają wybranego ubezpieczyciela. Rodzice niejednokrotnie są też przekonani, że ubezpieczenie jest obowiązkowe – zauważa Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców.
Grzegorz Całek, dyrektor Instytutu Inicjatyw Pozarządowych, dodaje, że we wrześniu niemal codziennie zgłaszają się rodzice z problemami dotyczącymi ubezpieczenia. Jego zdaniem działa tutaj mechanizm taki jak przy wyborze podręczników. Jeśli bowiem do szkoły chodzi 1 tys. uczniów, to wpłacone przez nich składki w wysokości od 20 do 30 zł, to znacząca kwota.
Ubezpieczycielom zależy, by wybrano ich firmę. Oferują więc szkołom różnorodne profity. Zdarza się, że wybierając polisę, dyrektor kieruje się wyłącznie zniżkami w ubezpieczeniach majątkowych dla szkoły i nauczycieli.
– Często też przy przedstawianiu oferty ubezpieczyciel obiecuje, że szkoła otrzyma kserokopiarkę czy rzutnik – przyznaje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.