Autorzy filmu przepytali Brytyjczyków, Francuzów, Irlandczyków i Polaków. – Widok jednodolarówki budzi błogie wspomnienia – opowiada Wojciech Cejrowski. – W dzieciństwie czekoladę mogłem kupić tylko wtedy, gdy dostałem dolara. Autorzy filmu przypominają, że w przeciwieństwie do innych nacji nie krytykowaliśmy prezydentury Busha i że prawie każdy Polak ma jakiegoś kuzyna w USA, który wyjechał tam realizować sen o walizce zielonych. Ale nawet kochający Amerykę Polacy muszą stać w kolejce po wizy, podczas gdy ironiczni Francuzi mogą jechać tam, kiedy im się podoba.
– Uważamy Amerykę za wielkiego brata, ale wątpię, czy Ameryka pamięta o swoim małym braciszku. To najlepiej oddaje nasze stosunki – przytomnie zauważa jedna z Polek. Przedstawiciele europejskich nacji są w tym filmie zadziwiająco zgodni, że Ameryka prowadzi głupią politykę zagraniczną, a jej mieszkańcy są w sobie bezkrytycznie zakochani. – Kiedy Bush mówi o boskim posłannictwie, myślimy: to język ajatollahów, nie chcemy tego słyszeć z twoich ust – wyjaśnia jeden z bohaterów dokumentu.
Spis grzechów Busha jest długi i nierokujący poprawy na przyszłość. We Francji pięć razy w tygodniu przed głównymi telewizyjnymi wiadomościami marionetki z programu Les Guignols nadają własny program informacyjny. Amerykanom dostaje się w nim bardzo często. Nawet dzień po 11 września 2001 roku widzowie usłyszeli taki komentarz: „Wczoraj wybuchła trzecia wojna światowa. Pisały o tym wszystkie dzienniki, ale najlepszy tytuł w gazecie brzmiał: Allah – Jezus 1:0”.
– Robić coś jak Amerykanin, to dla Francuza straszna obelga – twierdzi przedstawicielka kraju słynącego z umiłowania liberalizmu, serów i win. Obrona kulturowej tożsamości to priorytet dla Francuzów. Nie cierpią, jak mówią, prostactwa amerykańskich fast foodów. Sceptycyzm Brytyjczyków wobec Ameryki też jest zrozumiały. Dawniej ich ojczyzna cieszyła się statusem mocarstwa, dziś straciła na znaczeniu. Nic dziwnego, że widzą w Amerykanach przede wszystkim manię wielkości. Jedno jest pewne – Ameryka wciąż budzi silne emocje.
Ameryka. Kocham, lubię szanuję?