Sąd Najwyższy: policjant po godzinach odpowiada jak na służbie

Funkcjonariusze po znajomości sprawdzili, że auto nie jest kradzione. Było inaczej i Skarb Państwa zapłaci nabywcy odszkodowanie.

Publikacja: 11.12.2013 08:54

Sąd Najwyższy: policjant po godzinach odpowiada jak na służbie

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Wykonywanie przez policjanta powierzonych mu czynności odbywa się także w czasie, kiedy nie pełni on formalnie swej służby – wskazał Sąd Najwyższy w orzeczeniu (sygn. akt V CSK 519/12).

Do znajomego na komendzie

Kwestia ta wynikła w sprawie, w której przedsiębiorca Sylwia P. pozwała komendanta powiatowego policji w S. na Opolszczyźnie. Domagała się zapłaty 120 tys. zł, czyli równowartości ceny, jaką uiściła, kupując samochód sportowo-użytkowy z homologacją ciężarową, znaleziony przez ogłoszenie w Internecie. Mąż powódki, by się upewnić, czy auto nie pochodzi z kradzieży, zadzwonił na komisariat policji i poprosił, by funkcjonariusze sprawdzili je w policyjnym systemie.

Policjant odmówił, wskazując, że zgodnie z przepisami pojazd musiałby być sprowadzony przez komendę albo odpowiednio zabezpieczony. W tej sytuacji mąż skontaktował się ze znajomym policjantem, by sprawdził auto w warsztacie. Ten jednak nie miał czasu, ale poprosił dyżurnego o sprawdzenie samochodu w systemie.

Dyżurny sprawdził auto jedynie w systemie pomocniczym dla policji i stwierdził, że jest „czyste". Policjant pośrednik zrozumiał jednak, że sprawdził w Systemie Informacyjnym Schengen (SIS), bazie dostępnej jednak tylko dla policji, urzędów konsularnych, straży granicznej, a nie dla obywateli.

Już po kupnie okazało się, że auto pochodziło z kradzieży, co było odnotowane w SIS. Ale wydruki z bazy logowania potwierdziły, że dyżurny logował się jedynie do systemu pomocniczego.

Na tej podstawie opolski Sąd Okręgowy oddalił pozew, uznając, że powódka nie udowodniła bezprawnego działania lub jego zaniechania po stronie policji.

Sąd Apelacyjny utrzymał werdykt, wskazując, że obaj policjanci dokonywali czynności sprawdzających jedynie przy okazji wykonywania władzy publicznej, na zasadzie koleżeńskiej przysługi, relacji prywatnych. A wykorzystanie jedynie urządzeń i systemów policyjnych służących wykonywaniu władzy publicznej nie zmienia ich charakteru i nie może skutkować odpowiedzialnością Skarbu Państwa.

Liczy się zakres władzy

Sąd Najwyższy nie podzielił tego stanowiska. Uznał, że wykonywanie władzy publicznej, a jest to pojęcie szersze niż zakres władzy państwowej, obejmuje także działania o charakterze organizatorskim, kontrolnym czy porządkowym. A sprawdzenie pojazdu, nawet tylko w systemie pomocniczym, było wykonywaniem władzy publicznej. Źródłem tej czynności policjantów była bowiem wydana przez Sztab Główny Policji procedura sprawdzania pojazdu. Nie budzi zaś wątpliwości, że wykonywanie przez policjanta powierzonych mu czynności odbywa się także w czasie, kiedy nie pełni on formalnie służby.

Ustalenia sądów niższych instancji nie dają podstaw do wniosku, by dyżurny policjant, a nawet policjant pośredniczący, działali w celu osiągnięcia korzyści osobistych. Wtedy byłyby to działania przy okazji pełnienia służby. Oznacza to zatem, że realizowali zadanie policji polegające na wykrywaniu skradzionych samochodów.

– Działali zatem wykonując władzę publiczną – wskazał w uzasadnieniu Jan Górowski, sędzia SN.

Zaznaczył, że wykorzystywanie prywatnych kontaktów do nieoficjalnego sprawdzenia auta nie zasługuje oczywiście na aprobatę. Jednakże naganne sprawdzanie pojazdu miałoby znaczenie, gdyby odpowiedzialność Skarbu Państwa, w tym wypadku policji, na podstawie art. 417 § 1 kodeksu cywilnego, opierała się na zasadzie winy. Tymczasem nie jest to przesłanka tej odpowiedzialności.

Zgodnie bowiem z art. 417 § 1 k.c. Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą za szkodę wyrządzoną przez „niezgodne z prawem" działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej.

W konsekwencji SN nakazał Sądowi Apelacyjnemu ponowne rozpoznanie sprawy, gdyż nie można wykluczyć odpowiedzialności policji za szkodę powódki.

Auto do sprawdzenia przez internet

Historia na jedno kliknięcie

- W 2014 r. uruchomiona zostanie specjalna aplikacja powiązana z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców. Dzięki niej można będzie za darmo sprawdzić historię używanego samochodu.

- Wystarczy podać numer rejestracyjny, numer nadwozia VIN oraz datę pierwszej rejestracji, a uzyska się dane. Nie będą potrzebne dane właściciela pojazdu.

- Marka, typ, model, data pierwszej rejestracji, termin badania technicznego, przeznaczenie, pojemność i moc silnika, dopuszczalna masa całkowita, liczba miejsc – to tylko niektóre z informacji, jakie będzie mógł sprawdzić od ręki potencjalny kupiec. Dostępny ma być też przebieg auta wpisywany przez diagnostę.

Wykonywanie przez policjanta powierzonych mu czynności odbywa się także w czasie, kiedy nie pełni on formalnie swej służby – wskazał Sąd Najwyższy w orzeczeniu (sygn. akt V CSK 519/12).

Do znajomego na komendzie

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Prawo drogowe
Ważny wyrok ws. płatnego parkowania. Sąd: nie można nakładać kar za spóźnienie
Oświata i nauczyciele
Nauczyciele nie ruszyli masowo po pieniądze za nadgodziny. Dlaczego?
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo