MEN chce, by nauczyciele wszystkich przedmiotów zmienili sposób pracy z uczniami. Zamiast uczyć tak samo wszystkie dzieci w klasie (co, jak twierdzi resort, jest szkolną praktyką), mają dostosować to, co robią na lekcjach i zajęciach dodatkowych, do indywidualnych potrzeb każdego z uczniów.
– Zadaniem szkoły ma być przyjrzenie się każdemu dziecku i zastanowienie się, co należy mu zaproponować na lekcjach i na zajęciach dodatkowych – mówi "Rz" minister edukacji Katarzyna Hall. – Chcemy, by szkoły dostrzegały, że każde dziecko ma potencjał, jest w jakimś kierunku bardziej uzdolnione i trzeba myśleć, jak pomóc te uzdolnienia rozwijać, np. na zajęciach dodatkowych w szkole lub poza nią. Trzeba też szczególnie wesprzeć dzieci, które mają trudności w nauce.
Nowe podejście reguluje rozporządzenie w sprawie pomocy psychologiczno-pedagogicznej, które od 1 września będzie obowiązywać w gimnazjach i przedszkolach, a w przyszłym roku szkolnym obejmie podstawówki i szkoły ponadgimnazjalne.
MEN zaznacza, że indywidualną opieką powinni być objęci uczniowie szczególnie uzdolnieni oraz ci, którzy mają m.in. trudności w komunikowaniu się, przewlekle chorzy, pochodzący z zaniedbanych środowisk, znajdujący się w trudnej sytuacji życiowej albo powracający z za granicy. Resort zaleca dodatkowe zajęcia.
Gimnazja do zmiany przygotowywały się już pod koniec ubiegłego roku szkolnego. Wytypowały uczniów. Wszkołach powstały zespoły złożone z nauczycieli, którzy znają dziecko. Zespół w obecności rodziców omówił problemy ucznia i opracował plan pracy z nim: na jakie dodatkowe zajęcia pójdzie, ile godzin na nie poświęci, z porad jakich specjalistów skorzysta w szkole albo poza nią.