Dlaczego rząd Donalda Tuska nie bryluje w sondażach mimo kontynuacji zbrojeniowych inwestycji? Jak wygląda dziś nasza gotowość obronna? Czy politycy potrafią stanąć ponad podziałami? I kto może skorzystać na politycznej walce w 2027 roku?
Polska armia między modernizacją a ograniczeniami
– Na to pytanie nie ma jednej prostej odpowiedzi. Na pewno jesteśmy bezpieczniejsi niż na przykład Ukraina, dlatego że jesteśmy członkiem NATO – mówi Artur Bartkiewicz, zwracając uwagę, że bezpieczeństwo Polski opiera się dziś przede wszystkim na sojuszach i obecności Amerykanów w Europie. Dziennikarz przypomina, że jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku europejskie armie przygotowywały się raczej do misji ekspedycyjnych niż do wojny obronnej. – Wydawało się, że konflikty takie jak II wojna światowa to melodia przeszłości – zaznacza Bartkiewicz.
Czytaj więcej
Ze zleconych przez „Rzeczpospolitą” badań wynika, że w polskim społeczeństwie utrzymuje się wysok...
Przełomem okazał się 2014 r. i aneksja Krymu. – To był sygnał alarmowy dla Europy. Od tego czasu zaczęła się przebudowa armii w klasycznym kierunku – podkreśla rozmówca. Proces ten jednak nie jest zakończony. Polska, mimo szybkich zakupów zbrojeniowych, wciąż czeka na dostawy sprzętu i boryka się z problemem produkcji amunicji.
– Rosja produkuje dziś więcej amunicji artyleryjskiej niż całe NATO – zauważa Bartkiewicz. W jego ocenie, zachodnie gospodarki, w tym Polska, nie są przygotowane na przestawienie się na tory wojenne bez obniżenia poziomu życia. – Władimir Putin jednym ruchem może zdecydować, że Rosja produkuje armaty zamiast masła. W demokracji tak to nie działa – dodaje.