Sprawa wiąże się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z listopada ubiegłego roku, w którym stwierdzono, że zasady wynagradzania sędziów, określone w ustawie okołobudżetowej na 2023 r., są niezgodne z konstytucją. Zakwestionowany przez TK model wynagradzania sędziów nie był powiązany z przeciętnym wynagrodzeniem w roku poprzednim, o czym stanowi prawo o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.). Podstawę ustalenia wynagrodzenia zasadniczego sędziego stanowiła za to kwota 5444,42 zł, czyli dużo mniej, niż wynikało z u.s.p.
Czytaj więcej
Zamrożenie pensji sędziowskich w 2023 r. jest niezgodne z konstytucją - uznał w środę Trybunał Konstytucyjny. Wyrok będzie kosztowny dla finansów państwa.
Trybunał Konstytucyjny: zamrożenie pensji sędziów niekonstytucyjne. Rząd wypłacał wyrównania
Według Trybunału, ten sposób kształtowania pensji sędziów był uznaniowy, naruszył tym samym gwarancję niezawisłości sędziowskiej i godności sprawowania urzędu.
W konsekwencji tego orzeczenia sądy w całej Polsce zaczęły wypłacać sędziom wyrównania pensji za 2023 r.
To jednak nie wszystko. Powołując się na ten wyrok TK sędziowie zaczęli żądać wyrównania także za lata 2021-2022, w których rząd ustalał podstawę ich wynagrodzeń ustawą okołobudżetową. Pozwy o zapłatę złożyła też grupa 18 sędziów Sądu Najwyższego. Wśród nich jest sędzia Paweł Czubik, który orzeka w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Domaga się on od swojego pracodawcy, czyli Sądu Najwyższego ponad 40 tys. zł.