Do tej pory mieliśmy do czynienia z kwestionowaniem legalności sądu w ramach kontroli instancyjnej, co oznacza, że sąd II instancji, rozpoznając środek odwoławczy, stwierdzał wadliwość orzeczenia wydanego w I instancji z powodu obecności w składzie neosędziego. A to powoduje, że zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie można mówić o „sądzie ustanowionym ustawą”. Tymczasem pan, będąc sędzią sądu rejonowego i rozpoznając w składzie jednoosobowym sprawę, która wróciła z sądu okręgowego do ponownego rozpoznania, we wtorek 30 lipca br. uznał postanowienie sądu II instancji jako nieistniejące (Sygn. akt VII Ko 34/24). Czy było to dopuszczalne, skoro zgodnie z art. 442 kodeksu postępowania karnego sąd I instancji rozpoznając ponownie sprawę jest związany wskazaniami sądu wyższego rzędu?
Skoro zgodnie z orzecznictwem ETPC udział neosędziego w składzie oznacza, że nie mamy do czynienia z sądem ustanowionym ustawową, o jakim mowa w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka czy konstytucji, to nie możemy wtedy zastosować art. 442 par. 1 i 2 k.p.k. Związanie sądu pierwszej instancji rozstrzygnięciem sądu II instancji następuje bowiem wtedy, gdy w ogóle mamy do czynienia z sądem II instancji. A skoro nie możemy mówić o sądzie, to art. 442 nie ma zastosowania. Sąd uznał więc, że orzeczenie sądu II instancji jest orzeczeniem nieistniejącym, bo nie wydał go sąd ustanowiony ustawą.
Czytaj więcej
Sędzia Anna Kalbarczyk z Sądu Apelacyjnego w Warszawie chce poddać się weryfikacji lub ponownie wystartować w konkursie. Ponadto złożyła do ministra Adama Bodnara prośbę o cofnięcia jej do starego sądu.
Kodeks postępowania karnego, jak i zresztą cywilnego, nie zawiera takiej przesłanki nieważnościowej. Na czym polega koncepcja orzeczenia nieistniejącego?
To prawda. Natomiast jest to koncepcja istniejąca w orzecznictwie od kilkudziesięciu lat. W orzecznictwie Sądu Najwyższego była stosowana już w latach 70. ubiegłego wieku. Czasem sąd rozpoznając środek odwoławczy, albo SN rozpoznając kasację stawał przed dylematem, czy w ogóle ma do czynienia z orzeczeniem. A jak wiadomo apelację czy zażalenie można wnieść tylko odpowiednio od wyroku albo postanowienia. Jeżeli sąd rozpatrywał taki środek odwoławczy i uznał, że nie mamy do czynienia z orzeczeniem sądowym, to stwierdzał, że to orzeczenie nie istnieje. A skoro nie istnieje, to nie ma przedmiotu zaskarżenia i nie rozpoznawał merytorycznie apelacji czy zażaleń.