Obserwując z zewnątrz ma się takie poczucie, że mamy w tej chwili dwa Sądy Najwyższe i starzy sędziowie, którzy kwestionowali od dawna status nowych izb i sędziów przeszli od słów do czynów.
Od 2018 r. tzw. neo- i paleosędziowie SN pozostają na osobnych podwórkach, nie orzekając wspólnie, choć muszę podkreślić, że odmowa orzekania nie dotyczy wszystkich sędziów powołanych przed 2018 rokiem. Zupełnie inaczej jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, a przecież jest to sąd w takiej samej sytuacji. Jak widać, wszystko zwyczajnie zależy od ludzi. Podejmowane są obecnie próby odsunięcia części sędziów od orzekania, chociaż nierzadko mają lepsze doświadczenie orzecznicze, załatwiają więcej spraw niż starsi służbą w Sądzie Najwyższym sędziowie i zostali wyłonieni w konkursach, w których uczestniczyło wielu, czasem kilkudziesięciu, kandydatów, a nie tak jak to bywało uprzednio – jeden niezagrożony kandydat na jedno miejsce. To młoda, świetnie wykształcona kadra sędziowska. Trudna sytuacja trwa już ponad pięć lat, natomiast dopiero teraz polityka tak jawnie wkroczyła do Sądu Najwyższego, który teraz jest wykorzystywany w bezpardonowej walce politycznej.
„Starzy" sędziowie podobnie jak wielu prawników i polityków uważa, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem, a nowi sędziowie nie są sędziami w rozumieniu prawa europejskiego, to „grupa ludzi” pada takie określenie, powołują się m.in. na ostatnie orzeczenia TSUE, jak Pani się do tego odniesie?
TSUE wyraźnie stwierdził w pkt 74 wyroku z 21 grudnia, że ocenę IKNiSP, jaką tam sformułowano „przyjmuje się wyłącznie na potrzeby oceny dopuszczalności wniosków o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym kierowanych na podstawie art. 267 TFUE”. A zatem nie dotyczy to żadnej innej sprawy. Jednocześnie kontrola postanowienia Marszałka Sejmu o wygaśnięciu mandatów nie jest w ogóle związana z prawem europejskim i w sprawie tej nie ma podstaw do wystąpienia z pytaniem prejudycjalnym.
Nie zmienia to faktu, że ten wyrok jest przywoływany dość często.
Ten wyrok nie wpływa w najmniejszym stopniu na właściwość izby wynikającą z ustawy o SN i z kodeksu wyborczego i jego przywoływanie to grube nadużycie. Żaden z międzynarodowych Trybunałów nie stwierdził, że sędziowie powołani od 2018 r. do służby nie są sędziami. Wręcz przeciwnie, TSUE w wyroku z 2019 r. potwierdził, że akt powołania sędziego przez Prezydenta RP jest nienaruszalny. Takie też było jednolicie prezentowane stanowisko NSA. Wyroki ETPCz i TSUE są jednak, nie ukrywam, dużym problemem dla Polski. Nie jest to jednak problem, który, zgodnie z prawem, mogliby rozwiązać sami sędziowie. Nawoływanie do zaprzestania orzekania, straszenie sędziów koniecznością zapłaty odszkodowań albo uchylanie bez podstawy prawnej orzeczeń wydawanych przez sędziów powołanych od 2018 r. jest prostą drogą do anarchii. Apelowałam bezskutecznie o rozwiązanie tego problemu do poprzedniego Rządu i Parlamentu.