Cyfrowe usługi podstawą „nowej normalności” - jak koronawirus zmieni biznes

O tym, w jaki sposób koronawirus zmieni funkcjonowanie biznesu w czasach po epidemii oraz znaczeniu outsourcingu usług cyfrowych, mówi w rozmowie z Michałem Kołtuniakiem Daniel Szcześniewski, prezes ATM S.A., dostawcy usług data center.

Publikacja: 02.06.2020 16:00

Daniel Szcześniewski

Daniel Szcześniewski

Foto: materiały prasowe

Firmy analityczne takie jak IDC prognozują, że rynek IT w tym roku się skurczy. Jednocześnie słyszymy, że pandemia koronawirusa przyspieszyła proces cyfrowej transformacji. Czy faktycznie w kryzysie część firm zamiast zaciskać pasa, zaczęła nagle inwestować w technologie? Czy pan też patrzy z entuzjazmem na to, co się dzieje w IT?

DANIEL SZCZEŚNIEWSKI: Analizy pokazują, że pandemia wcale nie wpłynęła aż tak negatywnie na inwestycje w technologie, jak przyjęło się sądzić. IDC co prawda prognozuje kwietniowe spadki we wszystkich badanych kategoriach, jednak proszę zwrócić uwagę, że wartość sprzedaży licencji i chmury mają nawet wzrosnąć. Jednocześnie aż 50 proc. osób odpowiedzialnych w organizacjach za stan, rozwój i wdrożenia technologii informacyjnych (CIO) przewiduje utrzymanie wydatków na chmurę na poziomie co najmniej takim jak w 2019 r., a 22 proc. przedstawicieli biznesu deklaruje w obecnej sytuacji zwiększenie nakładów na IT.

Historia uczy nas, że globalne kryzysy zmieniają świat i to w sposób zasadniczy. Wystarczy spojrzeć, jak w ciągu miesiąca całkowicie zmieniło się nasze podejście do pracy czy nauki. Firmy, które do tej pory nie umożliwiały pracy zdalnej, nagle musiały większość pracowników wysłać do „home office".

Z unijnych danych wynika, że w 2018 r. tylko 15 proc. z nas miało taką możliwość. Teraz te liczby się zmieniły, i to znacznie. Zdecydowana większość z nas pracuje z domu i co więcej, spora część nie chce już wrócić do biura. Żeby było to w ogóle możliwe, firmy musiały wykonać ogromną pracę i dostosować swoją infrastrukturę teleinformatyczną do nowej sytuacji. Nikt przecież nie zakładał, że nagle nie 5 czy 10 proc. zespołu, ale praktycznie 100 proc. ma mieć zdalny dostęp do firmowych zasobów. I to przez dłuższy czas. Nikt nie spodziewał się, że aby w ogóle funkcjonować i generować przychody, trzeba przenieść część albo całość biznesu do online i to nie za rok czy dwa, ale teraz. Okazało się to jednak nie takie proste, bo jak zwiększyć szybko moc obliczeniową w sytuacji, gdy drastycznie ograniczono kontakty międzyludzkie i nawet wizyta w firmowej serwerowni jest wyzwaniem, nie mówiąc już o zakupie czy instalacji sprzętu? Na szczęście szybkie poszerzenie firmowego łącza internetowego, aby mogło ono udźwignąć zwiększony z powodu pracy zdalnej ruch sieciowy u większości operatorów nie stanowiło problemu.

Czytaj też: Gospodarka a pandemia koronawirusa

Czy chce pan powiedzieć, że cyfrowa transformacja, o której się mówi od kilku lat, okazała się tak naprawdę pustym hasłem, a pandemia boleśnie zweryfikowała wcześniejsze deklaracje o digitalizacji?

Wiele firm doskonale sobie w trudnej sytuacji poradziło – albo dzięki wcześniejszej cyfryzacji, albo dzięki outsourcingowi. Jednak co do zasady w wielu przypadkach nagle okazało się, że większość firm nie ma planu B na wypadek kryzysu, a te, które go mają, nie są gotowe do prowadzenia działalności w nowej sytuacji, w warunkach długotrwałej zmiany, bo plany utrzymania ciągłości działania zakładały przede wszystkim scenariusze krótkoterminowe. Część firm stanęła więc przed koniecznością jak najszybszego dostosowania się do nowej sytuacji m.in. poprzez inwestycje w technologie, bo brak działań w tym zakresie, w momencie gdy świat offline niemal z dnia na dzień przestał funkcjonować, groziłby utratą części klientów. Myślę, że do tej pory nic nie wpłynęło tak mobilizująco na cyfryzację jak pandemia.

Mówi pan o potrzebie inwestycji w technologie, ale skąd brać środki na inwestycje w momencie, gdy wiele firm z dnia na dzień znalazło się w trudnej sytuacji i straciło sporą część przychodów?

Zgadzam się co do tego, że podjęcie takiej decyzji nie jest łatwe, gdy firmy stoją przed koniecznością optymalizacji kosztów, a wiele z nich musi zredukować swój zespół. W takiej sytuacji trudniej na pewno uzasadnić inwestycje. Jest jednak wyjście – outsourcing IT, który daje dostęp do rozwiązań IT „na żądanie" bez konieczności rozbudowywania własnej infrastruktury i pozwala na rozliczanie się w modelu Pay As You Go, czyli w zależności od rzeczywistego użycia zasobów. Pandemia dobitnie pokazała znaczenie rozwiązań IT, bez których straty dla gospodarki wywołane kryzysem byłyby znacznie bardziej dotkliwe. Te które dostarczane są w modelu usługowym najlepiej wspierają wyzwania czasu kryzysu, bo najłatwiej się skalują, dostępne są od ręki i nie zależą od dostępności własnych pracowników. My w trudnych czasach, zgodnie z wcześniej przyjętym planem rozwoju, inwestujemy dziesiątki milionów złotych w rozwój naszego centrum danych, bo jesteśmy przekonani, że rosnący popyt na outsourcing, centra danych i chmurę obliczeniową będzie stałym trendem. Zapowiedzi znaczących inwestycji globalnych dostawców chmur w Polsce też to pokazują. Firmy muszą się przystosować do nowej rzeczywistości i długotrwałych kryzysów, zadbać o ciągłość działania.

Zmiany dotkną wszystkich?

Zmiany dotykają zarówno sektora prywatnego, jak i instytucji publicznych. Edukacja, służba zdrowia czy administracja publiczna przekonały się na własnej skórze, że już dawno temu powinny dokonać odpowiednich inwestycji. Globalnie szacuje się, że sektor publiczny zwiększy wydatki na cyfryzację nawet o 20 proc. i będzie to działanie stałe, a nie tylko tymczasowa potrzeba. Również biznes musi przyjąć do wiadomości, że zmiana będzie trwała i trzeba być przygotowanym na to, co nas czeka, gdy opadnie bitewny kurz po walce z koronawirusem.

Myśli pan, że powrót do naszej „starej" normalności po zniesieniu wszystkich ograniczeń nie będzie możliwy?

Pandemia sprawiła, że firmy musiały zaprzyjaźnić się z nowymi technologiami, aby w ogóle normalnie funkcjonować. Po drugiej stronie tych decyzji jest jednak konsument, który jest finalnym odbiorcą wdrożonych usprawnień. I tutaj pojawia się szereg pytań. Czemu mielibyśmy wrócić do masowego płacenia gotówką, gdy nauczyliśmy się korzystać z całej gamy rozwiązań mobilnych? Czemu mielibyśmy się znowu dać przykuć do biurek, gdy wiemy, że spotkania biznesowe są równie efektywne z poziomu naszej kuchni, jak z sali konferencyjnej? Wiele osób będzie chciało już na stałe pracować zdalnie, bo doceni ten model pracy. Tak samo z handlem – wiele osób nadal będzie płacić gotówką w normalnej kasie, ale spora część skieruje swoją uwagę na płatności mobilne, kasy samoobsługowe albo wręcz przekona się do zakupów i wielu usług online, z których korzystaliśmy do tej pory w realnym świecie. To oznacza, że firmy nie będą mogły działać tak jak kiedyś. Za tymi zmianami musi iść całkowite przemodelowanie kultury organizacyjnej i środowisk technologicznych. Tym bardziej, że kryzys pokazał dobitnie, że firmy ucyfrowione lub te, które potrafiły szybko dostosować swój biznes do nowej sytuacji, radzą sobie lepiej. Świetne wyniki mają firmy działające w branży e-commerce. Sklepy internetowe w Polsce osiągnęły w ostatnim czasie średnio 240-procentowy wzrost liczby transakcji, a w całej Europie tylko w marcu nastąpił ok. 30-40 proc. wzrost konsumpcji treści wideo w Internecie. To wskazówka jak funkcjonować w nowych czasach.

Mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego, więc skoro wiele firm wdrożyło odpowiednie technologie na czas, wytrzymało pierwsze oznaki kryzysu i działa w miarę normalnie, to po co im to przemodelowanie?

To, że wiele firm działa dzisiaj poprawnie, nie oznacza jednocześnie, że miały one szansę się odpowiednio przygotować, zaplanować to i powiązać strategicznie z całością biznesu. W pierwszych tygodniach ograniczeń nie chodziło o to, żeby coś działało idealnie. Oby tylko działało. W odpowiedzi na pandemię COVID-19 w organizacjach na całym świecie, w tym w Polsce, z dnia na dzień zapadały decyzje o wdrożeniu takiej czy innej aplikacji, pracownicy masowo przechodzili na pracę z domu, a firmowe systemy lądowały na serwerach zewnętrznych operatorów. Teraz, gdy powoli wchodzimy w okres znoszenia ograniczeń, firmy mają idealną okazję ku temu, by przemyśleć, jak chcą działać w tej nowej, postpandemicznej normalności.

A jak będziemy działać w nowej rzeczywistości?

Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co tak naprawdę się wydarzy, gdy obecne ograniczenia zostaną zniesione. Chociaż wszyscy mamy nadzieję na powrót do normalności, istnieje duże prawdopodobieństwo, że kolejna fala zachorowań wymusi ponownie wprowadzenie ograniczeń w ciągu najbliższego roku. Wiele z dotychczasowych działań podjętych przez firmy ma jednak charakter krótkoterminowy i niekoniecznie tworzy solidne podstawy w perspektywie średnio- i długoterminowej. W najbliższych miesiącach firmy będą musiały więc bardzo uważnie przeanalizować swój potencjał technologiczny i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są gotowe działać w obecnej sytuacji ekonomicznej, ale co ważniejsze: czy mogą zmierzyć się z podobnymi kryzysami w przyszłości. Wiele firm będzie więc poszukiwać wsparcia technologicznego i profesjonalnego doradztwa w tym zakresie, aby nie działać po omacku.

Mają już państwo jakieś pierwsze sygnały tego ożywienia?

Od chwili wprowadzenia w połowie marca pierwszych obostrzeń związanych z epidemią w Polsce znacząco wzrosło zapotrzebowanie na rozwiązania IT, które mogą wesprzeć przyspieszoną migrację do online. Poszerzenie przepustowości łączy transmisyjnych i internetowych czy zwiększanie zasobów serwerowych stało się jeszcze bardziej potrzebne. W czasie kryzysu okazało się, że pewność działania infrastruktury i np. darmowy dostęp do takich usług jak „remote hands", czyli możliwość skorzystania z pomocy specjalistów data center zamiast osobistego przyjeżdżania do serwerowni, okazały się dla firm realnym wsparciem.

Może to tylko efekt pandemii i gdy wszystko wróci do normy, firmy ponownie wezmą sprawy w swoje ręce – jednak własne IT to lepszy wgląd w to, co się z nim dzieje?

Nie sądzę, by wszyscy chcieli wracać do tworzenia własnych środowisk informatycznych. Wprawdzie daje to poczucie lepszej kontroli, ale jest jednocześnie kłopotliwe pod kątem rozwoju. Szczególnie w czasach izolacji trudno jest samodzielnie zakupić, wdrożyć i obsłużyć fizyczny sprzęt. Wiele firm bez wsparcia ekspertów nie jest w stanie samodzielnie zbudować dobrze działającego środowiska IT, które ma w dodatku swoje ograniczenia. Do tego dochodzi presja optymalizacji kosztów i potrzeba zachowania gotówki dla lepszej płynności. Powiedzmy więc sobie wprost: w obecnym kryzysie organizacje na całym świecie dały się zaskoczyć i na własnej skórze przekonały się, jak ważny jest dostęp do nowoczesnych technologii. Okazało się, że poleganie na własnych zasobach jest niewystarczające, a inwestycje w ich zakup na własność są kłopotliwe, gdyż pogarsza płynność.

Firmy analityczne takie jak IDC prognozują, że rynek IT w tym roku się skurczy. Jednocześnie słyszymy, że pandemia koronawirusa przyspieszyła proces cyfrowej transformacji. Czy faktycznie w kryzysie część firm zamiast zaciskać pasa, zaczęła nagle inwestować w technologie? Czy pan też patrzy z entuzjazmem na to, co się dzieje w IT?

DANIEL SZCZEŚNIEWSKI: Analizy pokazują, że pandemia wcale nie wpłynęła aż tak negatywnie na inwestycje w technologie, jak przyjęło się sądzić. IDC co prawda prognozuje kwietniowe spadki we wszystkich badanych kategoriach, jednak proszę zwrócić uwagę, że wartość sprzedaży licencji i chmury mają nawet wzrosnąć. Jednocześnie aż 50 proc. osób odpowiedzialnych w organizacjach za stan, rozwój i wdrożenia technologii informacyjnych (CIO) przewiduje utrzymanie wydatków na chmurę na poziomie co najmniej takim jak w 2019 r., a 22 proc. przedstawicieli biznesu deklaruje w obecnej sytuacji zwiększenie nakładów na IT.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO