Przepisy nie wymagają, aby na zaciągnięcie pożyczki czy kredytu przez jednego z małżonków konieczna była zgoda drugiego. Banki zresztą często o taką zgodę nie pytają. Jest tak zazwyczaj w przypadku niewielkich kredytów (kwoty te są indywidualnie ustalane przez banki). Oznacza to, że np. jeden z małżonków może pożyczyć – bez wiedzy i zgody drugiego, a nawet za jego plecami – np. 5 tys. w jednym banku i tyle samo w drugim, a w międzyczasie kupić jeszcze na raty np. telewizor. Wystarczy, że w ocenie banku będzie posiadał wystarczającą zdolność kredytową.
Bank nie będzie o takiej pożyczce informował drugiego małżonka. Ten ma szansę dowiedzieć się o niej dopiero, gdy współmałżonek przestanie ją spłacać. Wtedy bowiem bank uruchomi procedury egzekucyjne. Nie sięgnie jednak, gdy na kredyt nie było zgody drugiego małżonka, do majątku wspólnego. Przynajmniej nie w każdym przypadku.
Lepiej, gdy jest akceptacja
Z art. 41 § 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wynika, że gdy małżonek zaciągnął zobowiązanie bez zgody drugiego małżonka (albo zobowiązanie jednego z małżonków nie wynika z czynności prawnej), wierzyciel (w tym przypadku bank) może żądać zaspokojenia z majątku osobistego dłużnika, z wynagrodzenia za pracę lub z dochodów uzyskanych przez dłużnika z innej działalności zarobkowej, jak również z korzyści uzyskanych z praw autorskich i pokrewnych, praw własności przemysłowej oraz innych praw twórcy. Gdy wierzytelność powstała w związku z prowadzeniem przedsiębiorstwa, wierzyciel będzie jednak mógł zaspokoić się także z przedmiotów majątkowych wchodzących w skład przedsiębiorstwa.
Z punktu widzenia banku (czy jakiegokolwiek innego wierzyciela) praktyczniej i bezpieczniej jest mieć zgodę współmałżonka na zaciągnięcie kredytu lub pożyczki (i to w formie pisemnej). Wolno wtedy sięgnąć do majątku wspólnego małżonków. Przy wyższych kwotach kredytów banki takiej zgody zresztą wymagają. Jeśli zatem jedno z małżonków będzie chciało pożyczyć pieniądze na samochód, dom, działkę czy mieszkanie, umowę będą musieli podpisać oboje: i mąż, i żona.
Wziął sam, oddadzą razem
Gdy małżonek, który pożyczył pieniądze, nie jest w stanie ich już oddać, mogą zacząć się kłopoty. Nie tylko dla niego. Również dla drugiego małżonka. Od zasady, że wierzyciel (czyli bank) będzie mógł żądać spłaty długu z majątku osobistego tego małżonka, który pożyczkę zaciągał lub z jego wynagrodzenia za pracę (albo praw autorskich), są wyjątki. Wystarczy, że kredyt lub pożyczka przeznaczone były na zaspokojenie normalnych potrzeb rodziny (kupno wyżywienia, ubrań, wakacyjny wyjazd itp.). Wtedy za ich spłatę odpowiadają solidarnie obydwoje małżonkowie, nawet gdy dług został zaciągnięty bez wiedzy i zgody jednego z nich. Bank będzie mógł wystąpić do sądu o nadanie klauzuli wykonalności również przeciwko współmałżonkowi.