Fundacja Helsińska w przesłanym właśnie Senackiej Komisji Ustawodawczej (autorowi projektu noweli) opinii idzie jeszcze dalej. Sprostowanie nie powinno służyć subiektywnemu przedstawianiu dowolnych poglądów, ale tylko faktów. Co więcej, prostujący powinien wykazać uzasadniony interes w jego zamieszczeniu. Zamiast więc poszerzenia zakresu prostowanej informacji większą ochronę zapewniłby skuteczny mechanizm szybkiej publikacji – ale tylko sprostowania faktów. Należy więc rozważyć przeniesienie całej regulacji na grunt prawa cywilnego (i procesu o ochronę dóbr osobistych) oraz wprowadzenie szybkiego trybu postępowania na wzór np. 24-godzinnych procesów wyborczych.
Senacki projekt wzmacnia zaś subiektywną koncepcję sprostowania, która nawet w obecnej postaci budzi wiele kontrowersji i w praktyce trudna jest do stosowania. Przykładem może być sprawa redaktora Jarosława Sroki.
Niekonsekwencja władzy
Przed kilkoma dniami Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyjął skruchę rządu polskiego w jego sprawie. Były redaktor naczelny „Pulsu Biznesu" zaskarżył tam rygoryzm naszego prawa prasowego. Otóż za to, że odmówił publikacji kontrowersyjnego sprostowania nadesłanego przez spółkę, którą gazeta opisała w związku z nieprawidłowościami w prywatyzacji, na skutek prokuratorskiego oskarżenia został skazany (prawomocnie). Wprawdzie tylko na 3 tys. zł grzywny, ale ten przypadek pokazuje nadmierną represyjność polskiego prawa prasowego.
W Strasburgu polski rząd w ramach tzw. jednostronnej deklaracji skierowanej do Trybunału przyznał się do naruszenia wolności słowa Jarosława Sroki (art. 10 konwencji praw człowieka) i wyraził chęć wypłacenia dziennikarzowi zadośćuczynienia.
– Z jednej strony Polska przyznała się do naruszenia wolności słowa red. Sroki, z drugiej pozostawia jednak w prawie prasowym odpowiedzialność karną, która stała się podstawą ingerencji w jego prawa. To niezrozumiała niekonsekwencja – mówi Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka Fundacji Helsińskiej, która monitoruje sprawę.
Kolejna sprzeczność występuje między senackim projektem szerokiego sprostowania a jego wąskim ujęciem w projekcie autorstwa Ministerstwa Kultury, nad którym prace – co potwierdza mec. Dominik Skoczek, dyrektor departamentu MK – po zeszłorocznej decyzji rządu są wciąż zawieszone.