W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zapowiedział tymczasowe przywrócenie kontroli na granicy Polski z Niemcami i Polski z Litwą. Jego zdaniem jest to konieczne, by zredukować niekontrolowane przepływy migrantów.
Zgodnie z rozporządzeniem MSWiA, czasowe selektywne kontrole na granicach z Litwą i Niemcami mają obowiązywać od poniedziałku 7 lipca przez najbliższe 30 dni, ale rząd nie wyklucza, że przedłuży ten okres.
Premier zapowiedział, że z Niemiec nie będzie wpuszczany nikt, „kogo papiery czy powód, dla którego miałby być przekazany polskiej stronie, jest wątpliwy”. Deklarował też, że zostaną podjęte kroki, aby z kierunku litewskiego do Polski nie przybywały osoby, które nielegalnie przekraczają granicę.
Czytaj więcej
- Przywracamy czasową kontrolę na granicy z Niemcami i z Litwą - poinformował premier Donald Tusk.
Kontrole na granicach z Niemcami i Litwą. „Nie ma powodu, by siać dezinformację”
W poniedziałek kontrole ruszyły, a na miejscu był szef MSWiA Tomasz Siemoniak. W rozmowie z TVN24 powiedział, że „przyczyny wprowadzenia kontroli na granicach są jak najbardziej realne”. – Wprowadziliśmy o północy, kilka godzin temu, kontrole na granicy polsko-niemieckiej i polsko-litewskiej. Wiąże się to z tym, że musimy bardzo wyraźnie zadziałać w sytuacji, gdy strona niemiecka z jednej strony nie wpuszcza nielegalnych migrantów, nie poddając ich procedurze readmisji, a z drugiej strony przez uszczelnienie naszej granicy polsko-białoruskiej. Zapora elektroniczna, 11 tys. funkcjonariuszy i żołnierzy, rozmaite działania, też zawieszenie prawa do azylu, mamy znaczący wzrost nielegalnych migrantów, którzy przechodzą przez granicę do Litwy, na Łotwę i potem jadą do Polski – relacjonował Siemoniak.