Uzasadniając to orzeczenie, sędzia Marek Dobrasiewicz podkreślił, że Polaszczyk współkierował zorganizowaną grupą przestępczą, która doprowadziła do wyprania środków ze SKOK i uczynił sobie z tego przestępstwa stałe źródło dochodu. Oprócz kary pozbawienia wolności mężczyzna został ukarany także grzywną w wysokości 510 tys. zł. Ma też wpłacić blisko 35 mln zł na konto wołomińskiej kasy w ramach częściowego naprawienia szkody.
Zagraniczne firmy, „słupy” i rolowanie kredytów. Wyrok po pięciu latach procesu
To nieprawomocny finał ponad pięcioletniego procesu, który toczył się przed warszawskim sądem od lipca 2020 r. Piotr Polaszczyk, były agent Wojskowych Służb Informacyjnych i były wiceprzewodniczący rady nadzorczej wołomińskiego SKOK-u, został w nim oskarżony o wypranie 358 mln zł. Pieniądze te miały pochodzić z wyłudzonych pożyczek i kredytów z kasy w Wołominie. Na czym miał polegać ten proceder?
Z wołomińskiej kasy zaciągnięte były pożyczki i kredyty na tzw. słupy. Byli nimi m.in. członkowie rodziny, znajomi oskarżonego a nawet kierowcy SKOK-u. Najwyższa fikcyjna pożyczka sięgała 8 mln zł. Co ważne słupy nie dostawały tych środków.
Jak ustalono w śledztwie Polaszczyk przyjmował pieniądze na konto swoje oraz innych członków wołomińskiego SKOK-u. Następnie przelewał te środki dalej, a dla zachowania pozorów miał przy ich pomocy zawierać fikcyjne pożyczki, umowy inwestycyjne i umowy wierzytelności. W konsekwencji pieniądze były lokowane m.in. w nieruchomości w Polsce i za granicą. W tym celu powstały także spółki na Cyprze. W akcie oskarżenia Polaszczykowi zarzucono popełnienie blisko tysiąca przestępstw. Według śledczych były to działania „przemyślane, wyrachowane, bardzo skomplikowane i na ogromną skalę”. W rezultacie prokuratura zażądała dla mężczyzny 15 lat więzienia.
Oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do winy, twierdząc, że sprawa ta jest przykładem politycznego gangsterstwa. Jego obrońcy wnosili o uniewinnienie.