Służby gromadząc dowody mogą łamać prawo, pod warunkiem, że nie zabijają

W kwietniu 2016 r. wszedł w życie przepis, który pozwala funkcjonariuszom pozyskiwać dowody w procesie karnym z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, pod warunkiem, że dowód nie zostanie zdobyty w wyniku zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu, lub pozbawienia wolności. W obliczu nieudanych prób Rzecznika Praw Obywatelskich zaskarżenia tej regulacji przed TK, obowiązuje ona do dziś. A to niesie ryzyko poważnych nadużyć.

Publikacja: 15.02.2023 12:03

Służby gromadząc dowody mogą łamać prawo, pod warunkiem, że nie zabijają

Foto: Adobe Stock

Przyzwolenie na nielegalne zdobywanie dowodów przez służby

Nowelizacją z 11 marca 2016 r. artykułowi 168a Kodeksu postępowania karnego nadano brzmienie, które obowiązuje do dziś: „Dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 Kodeksu karnego, chyba że dowód został uzyskany w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych, w wyniku: zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności”. Przepis ten zezwala więc, by organy ścigania na potrzeby procesu karnego zdobywały potrzebne im dowody dopuszczając się wykroczenia lub przestępstwa. A sąd musi te dowody w procesie uwzględnić.

Pomijając oczywisty zakaz gromadzenia dowodów przez funkcjonariuszy za pomocą działań, których „skutkiem ubocznym” byłaby śmierć człowieka, brzmienie art. 168a K.p.k. sugeruje, że funkcjonariusze mogą je pozyskiwać np. ograniczając wolność osoby, od której wymuszany jest dowód, jak i poprzez spowodowanie jej uszczerbku na zdrowiu - oczywiście jeśli zostanie zakwalifikowane jako nieumyślne.

Owoce zatrutego drzewa

Przepis w tym brzmieniu wszedł w życie 15 kwietnia 2016 r. Przed zmianą wyraźnie stanowił, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. W tym kształcie konstytuował w polskim porządku prawnym poparcie dla idei doktryny „owoców zatrutego drzewa”, zgodnie z którą dowody uzyskane w wyniku nielegalnych działań policji lub innych organów państwa nie mogą stanowić podstawy skazania.

Jak sugeruje metafora, jeśli dowodowe drzewo jest skażone, to skażone są również jego owoce. Doktryna ta została wyrażona po raz pierwszy w 1920 roku w sprawie Silverthorne Lumber Co. przeciwko Stanom Zjednoczonym, a paremii "owoce trującego drzewa" jako pierwszy użył sędzia Felix Frankfurter w swojej opinii z 1939 roku w sprawie Nardone przeciwko Stanom Zjednoczonym.

Amerykańskie sądy hołdując tej idei, wykluczają nawet dowód w postaci przyznania się do winy przez podejrzanego, jeśli do przyznania doszło w wyniku nielegalnych działań organów ścigania. Nie dopuszczają również dowodów uzyskanych z nielegalnego aresztowania, przesłuchania, przeszukania lub zajęcia. Zgodnie z tą doktryną, nie tylko nielegalnie uzyskane dowody muszą być wykluczone, ale także wszystkie dowody uzyskane lub pochodzące z wykorzystania tych dowodów. Przykład. Jeśli policja dokona bezprawnego przeszukania mieszkania podejrzanego o przestępstwa skarbowe i w jego trakcie odnajdzie notes z adresami kontrahentów, a następnie wykorzysta zawarte w nim informacje do uzyskania nakazów przeszukania ich mieszkań, dowody zdobyte z tych przeszukań nie będą dopuszczone w sądzie przeciwko podejrzanemu (oskarżonemu).

Czytaj więcej

Antoni Bojańczyk: Czy to zmierzch zakazów dowodowych w prawie karnym?

Wyjątki dopuszczające owoce zatrutego drzewa

Doktryna owoców zatrutego drzewa również w USA podlega trzem włączeniom. Po pierwsze, dowód nie zostanie wykluczony jeśli jego odkrycie było nieuniknione. Dowód pozyskany w wyniku naruszenia prawa jest więc dopuszczalny, jeśli zostałby nieuchronnie odkryty zgodnie z prawem. Po drugie, sąd może dopuścić dowód jeśli stwierdzi, że funkcjonariusz pozyskując go nielegalnie pozostawał w dobrej wierze, że działa legalnie. I wreszcie, możliwe jest dopuszczenie dowodów, ujawnionych w wyniku nielegalnego działania policji, jeżeli związek pomiędzy nielegalnym działaniem a odkryciem dowodów jest wystarczająco słaby.

W praktyce amerykańskie sądy wyjątkowo dopuszczają dowody z zatrutego drzewa w sytuacjach np. gdy policjant pozyska je w wyniku przeszukania na podstawie wadliwego nakazu, ale dokonywał przeszukania w dobrej wierze, co do braku tej wadliwości, skoro nakaz został podpisany przez sędziego.

Skoro źródło jest zatrute, to i zaczerpane z niego dowody też

We wspomnianej sprawie Silverthorne z 1920 r., funkcjonariusze Departamentu Sprawiedliwości oraz US Marshals Service wykorzystali fakt aresztowania jej właściciela Fredericka W. Silverthorne. Gdy ten przebywał w areszcie, weszli bez nakazu do siedziby jego firmy, gdzie sporządzili kopie ksiąg. Silverthorne’owi postawiono dodatkowe zarzuty karne na podstawie informacji uzyskanych w trakcie przeszukania jego biura.

Sąd okręgowy przychylił się do wniosku firmy o zwrot dokumentów. Orzekł, że funkcjonariusze nie mogą bezprawnie wchodzić do biur firmy. Sprawa została ostatecznie rozstrzygnięta w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych, który sprzeciwił się wykorzystywaniu przez urzędników państwowych nielegalnie uzyskanych informacji jako dowodów w postępowaniu karnym. Przeszukanie biur firmy i zajęcie dokumentów bez nakazu stanowiło naruszenie Czwartej Poprawki do amerykańskiej konstytucji. Stanowi ona, że obywatele mają prawo do nietykalności osobistej, mieszkania, dokumentów i mienia. Prawa tego nie wolno naruszać przez bezzasadne rewizje i zatrzymanie.

Niektóre źródła podają, że pierwsze użycie reguły owoców zatrutego drzewa miało miejsce już wcześniej – w 1886 r. w sprawie Boyd przeciw USA. Sąd orzekł w niej, że nie tylko wyłamywanie drzwi podejrzanego czy przeszukiwanie jego szuflad przez funkcjonariuszy stanowi przestępstwo. Jest to bowiem przede wszystkim inwazja na prawo do bezpieczeństwa prywatnego, wolności osobistej i własności prywatnej.

Prawo ważniejsze od bezprawia

W 2015 r. Sąd Najwyższy Hiszpanii zarządził śledztwo w sprawie sędzi Esteli San José w związku ze słynną w tym kraju aferą mandatową. Śledczy w Lugo prowadzili dochodzenie w sprawie handlu narkotykami. Legalnie, za pozwoleniem sądu założyli podsłuch (w Hiszpanii za dochodzenia przedprocesowe odpowiadają sędziowie, a nie prokuratorzy). Na nagraniach rozmów usłyszeli, jak ktoś wspomina o sposobie na unikanie płacenia mandatów drogowych. A więc nie było to nic związanego z narkotykami.

Zgodnie z hiszpańską procedurą karną, w sytuacji dokonania takich przypadkowych ustaleń, kiedy nie mają związku z tymi, które są przedmiotem dochodzenia, należy sporządzić raport i przesłać go do właściwego sądu, gdzie sprawa zostanie przydzielona sędziemu rotacyjnie. W tym przypadku ustalenia ws. unikania mandatów również należały do właściwości sądu w Lugo, ale i tak konieczne było podjęcie procedury przekazaniowej, aby zachować pozory bezstronności. Sędzia wyznaczona do rozpoznania sprawy narkotykowej nie zrobiła jednak tego i kontynuując śledztwo narkotykowe otworzyła sprawę unikania mandatów.

W końcu doszło do procesu, w którym oskarżonych zostało kilkadziesiąt osób. Sąd procesowy w swojej decyzji stwierdził, że znaczna część dowodów była nielegalna, ponieważ została zebrana przez sędziego, który nie posiadał do tego uprawnień. Ostatecznie i tak sprawa została osądzona w sądzie w Lugo, ale dotychczasowe śledztwo było w całości nieważne. Wszyscy zostali uniewinnieni.

Polskie rozumienie idei doktryny

Jak widać, rozumienie idei doktryny owoców zatrutego drzewa polskiego ustawodawcy dalece odbiega od amerykańskiego pierwowzoru, czy stosowanych w Europie standardów. Przepis art. 168a K.p.k. ustanawia regułę odwrotną: wszystkie nielegalnie zebrane przez organy ścigania dowody muszą zostać dopuszczone przez sąd, a jedynie jako owoce zatrutego drzewa nie dopuszcza się dowodów zgromadzonych w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych, w wyniku zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności. Wynika stąd, że organy mogą gromadzić dowody przeciw osobie wszelkimi bezprawnymi sposobami, także gdy funkcjonariusz dokona pobicia bez uszczerbku na zdrowiu bitego, a „jedynie” ograniczy jego wolność, albo tych wszystkich czynów dokona po służbie.

Agent Tomek

Pod koniec pierwszej dekady lat 2000 wyszły na jaw słynne sprawy prowokacji CBA przeprowadzonych wobec posłanki Beaty Sawickiej oraz prawniczki Weroniki Marczuk. Funkcjonariusze gromadzili w nich dowody nielegalnymi metodami, np. poprzez podrzucanie pieniędzy, mających stanowić dowód na przyjęcie łapówki, czy podsłuchów. Obie kobiety uniewinniono, jednak skutki pomówień i fabrykowania dowodów nieodwracalnie wpłynęły na kariery ofiar agenta Tomka. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy odpowiedzialni za to funkcjonariusze ponieśli karę właściwą do wagi swojego czynu.

Naruszanie podstawowych praw jednostki demokratycznego państwa prawa

Przykład amerykańskiego rozumienia doktryny owoców zatrutego drzewa został przywołany celowo. Pokazuje bowiem, jakie znaczenie dla demokratycznego państwa mają prawa i wolności jednostki, gwarantowane w najwyższym akcje prawnym, jakim w większości krajów jest konstytucja. Są stawiane ponad wszelkie inne stanowione prawa.

Poważne zagrożenie dla podstawowych praw jednostki płynące z obecnego kształtu przepisu art. 168a K.p.k. dostrzegł Rzecznik Praw Obywatelskich. We wniosku skierowanym do Trybunału Konstytucyjnego 6 maja 2016 r. wskazał, że przyjęta przez polskiego ustawodawcę konstrukcja dopuszczalności owoców zatrutego drzewa narusza gwarantowane Konstytucją RP prawa do obrony, do domniemania niewinności, do sprawiedliwego i rzetelnego procesu, do ochrony prywatności, do ochrony danych osobowych, w tym zwłaszcza wyrażonego w art. 51 ust. 2 Konstytucji zakazu pozyskiwania, gromadzenia i udostępniania przez organy władzy informacji o obywatelach innych niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. RPO podniósł również szereg innych naruszeń konstytucyjnych wymogów stawianych demokratycznemu państwu prawa, jak zasada praworządności, a także sprzeczność z międzynarodową Konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

Rzecznik powołał się na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, który w wyroku z 4 października 2011 r. orzekł, że zgodnie z art. 7 Konstytucji, organy władzy publicznej zobligowane są działać na podstawie i w granicach prawa. Oznacza to istnienie domniemania, że organy te przestrzegają wszystkie przepisy, niezależnie od usytuowania ich w systemie źródeł prawa. Choć domniemanie to jest możliwe do obalenia, bo w praktyce może dochodzić do naruszenia prawa przez organy państwa, jednak nie powinno ono być obalane niejako z góry.

Legalizacja bezprawności działania organów władzy publicznej

RPO wskazał na bardzo istotną w całej sprawie kwestię – ewentualnej odpowiedzialności karnej funkcjonariuszy publicznych pozyskujących dowody w sposób nielegalny, która miałaby stanowić argument za obroną omawianej regulacji, która na to przyzwala. Rzecznik zwrócił uwagę, że kształt obowiązujących przepisów czyni tę odpowiedzialność co najmniej wątpliwą. Zgodnie bowiem z art. 137 § 2 ustawy Prawo o prokuraturze, nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego działanie lub zaniechanie prokuratora podjęte wyłącznie w interesie społecznym. W opinii Rzecznika, do wyłączenia odpowiedzialności dyscyplinarnej prokuratora wystarczy zatem przyjąć, że pozyskując dowody z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, prokurator działał wyłącznie w interesie społecznym. Uniemożliwienie pociągnięcia prokuratora do odpowiedzialności karnej może prowadzić do wniosku, że w Polsce zalegalizowano bezprawne działanie organów władzy publicznej.

Rzecznik dwukrotnie złożył do TK wniosek o uchylenie art. 168a K.p.k. Jednak 9 kwietnia 2018 r. wycofał się z powodu zmiany składu Trybunału oraz zasiadania w nim osób nieuprawnionych do orzekania.

Warto zaznaczyć, że sądy przychylają się do stanowiska, że zakaz dowodowy obowiązuje jeśli posłużenie się dowodem pochodzącym z zatrutego drzewa naruszałoby art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz art. 42 Konstytucji. Tym samym sądy łagodzą niejako kontrowersyjny art. 168a K.p.k.

Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf

W 2012 r. do redakcji Gazety Wyborczej zgłosił się były funkcjonariusz CBA, który postanowił opowiedzieć o szczegółach prowokacji przeprowadzonych przez Tomasza Kaczmarka. Funkcjonariusz zapytany o to, jak CBA typowała osoby do objęcia swoimi dochodzeniami i prowokacjami odpowiedział, że wszystko zależało od treści notatek sporządzanych przez agenta Tomka w ramach relacji z odbywanych przez niego spotkań. Jeśli padały w nich słowa sugerujące, że sprawa może zmierzać do korupcji, szefostwo wyrażało zgodę na podjęcie akcji. Do objęcia kogoś prowokacją wystarczało więc, że agent opisał w raporcie, iż w trakcie rozmowy padło stwierdzenie, że osoba ta „może coś załatwić”. Były funkcjonariusz CBA opisał to działanie służb powiedzeniem: „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”.

Do dziś odpowiedzialni za swoje działania funkcjonariusze nie ponieśli adekwatnych, sprawiedliwych konsekwencji, co tylko potwierdza obawę, że obowiązująca w polskim postępowaniu karnym konstrukcja owoców zatrutego drzewa, może tylko zachęcać organy ścigania do pozyskiwania przeciw osobom dowodów łatwiejszymi, nielegalnymi metodami.

Robert Nogacki, partner zarządzający, Kancelaria Prawna Skarbiec specjalizująca się w doradztwie prawnym, podatkowym oraz strategicznym dla przedsiębiorców

Przyzwolenie na nielegalne zdobywanie dowodów przez służby

Nowelizacją z 11 marca 2016 r. artykułowi 168a Kodeksu postępowania karnego nadano brzmienie, które obowiązuje do dziś: „Dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego, o którym mowa w art. 1 § 1 Kodeksu karnego, chyba że dowód został uzyskany w związku z pełnieniem przez funkcjonariusza publicznego obowiązków służbowych, w wyniku: zabójstwa, umyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności”. Przepis ten zezwala więc, by organy ścigania na potrzeby procesu karnego zdobywały potrzebne im dowody dopuszczając się wykroczenia lub przestępstwa. A sąd musi te dowody w procesie uwzględnić.

Pozostało 94% artykułu
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona