Na łamach „Rzeczpospolitej" 28 czerwca Pan Sędzia Arkadiusz Krupa w dość emocjonalnym tonie skrytykował mój krótki komentarz poświęcony kontrowersyjnej interwencji rzecznika praw obywatelskich. Postawiłem w nim tezę, że dr hab. Adam Bodnar, ujmując się za podejrzanym o brutalne zabójstwo w Mrowinach, kierował się wrażliwością typową dla środowisk liberalnych, które podchodzą do praw człowieka rozszerzająco.
Pan Sędzia nie powstrzymał się też od uszczypliwości, pisząc na wstępie, że nie jest to pierwszy kontrowersyjny komentarz mojego autorstwa i mądrze jest czasami milczeć. Pragnę zatem przypomnieć, że on sam jest autorem kilku kontrowersyjnych rysunków, np. postaci oprycha z opaską Polski Walczącej, symbolu powstania warszawskiego. To tak na marginesie walki o godność i szacunek, choć może to tylko wyraz „artystycznej wariacji".
Więcej nie znaczy lepiej
Przechodzę do meritum. Pan Sędzia, nie wiedzieć czemu, zestawia mój głos z głosem posłanki prof. Krystyny Pawłowicz, której poglądu na sprawę zatrzymania Jakuba A. nawet nie znam. Pisze, że i dla mnie, i dla niej nie ma różnicy między podejrzeniem a skazaniem, że żadne z nas nie widzi różnicy między godnością człowieka a stawianym mu zarzutem.
Tymczasem w żadnym miejscu swojego krótkiego komentarza nawet nie zasugerowałem winy Jakuba A. Podobnie jak w żadnym miejscu nie czyniłem rozróżnienia między godnością a stawianym zarzutem. To czysta poezja, Panie Sędzio. I nie mam pojęcia, na jakiej podstawie mój krótki komentarz zrodził tyle skojarzeń, jak choćby z dojściem Adolfa Hitlera do władzy, zabójstwem Igora Stachowiaka czy skazaniem Tomasza Komendy. Po przeczytaniu polemiki można odnieść wrażenie, że to całe zło drzemie w czeluściach mojego krótkiego liczącego zaledwie 1200 znaków komentarza.