Nie ma co ukrywać, złoto ma swoją magię, bo też jest pierwiastkiem o niezwykłych właściwościach. Jest piękne, niezwykle cenne, prawie niezniszczalne, powstało pod wpływem niewyobrażalnego ciśnienia podczas wybuchów supernowych, dotarło do nas z kosmosu wraz z kometami. Jest go na Ziemi bardzo mało. Od czasów prehistorycznych do dziś łącznie wydobyto go około 190 tysięcy ton (gdyby je całe stopić i wlać do basenów olimpijskich, udałoby się zapełnić tylko pięć). Około połowy wydobytego złota zużyto do produkcji biżuterii, po jednej piątej przetrzymują w formie sztabek banki centralne (najwięcej amerykański Fed) i prywatni inwestorzy, pozostałe służy głównie celom przemysłowym. Jak się sądzi, najwięcej złota (zwłaszcza w formie biżuterii) trzymają Hindusi i Chińczycy.
– NiNa pomysł wykorzystania złota w gospodarce wpadli dwa i pół tysiąca lat temu Fenicjanie. Znakomicie nadawało się na pieniądz. Wszyscy je chcieli posiadać, było niezwykle trwałe, łatwe do przetopienia i podziału na monety, przez stulecia utrzymywało swoją niemal niezmienną wartość. Szacuje się, że pomiędzy rokiem 1600, a 1913, wyrażony w złotej walucie poziom cen w Anglii niemal nie uległ zmianie (jeśli ceny czasowo wzrastały, to potem spadały). Od dawna używamy jednak na całym świecie niewymienialnego na kruszce pieniądza papierowego – więc od roku 1914, kiedy poza krótkim epizodem lat 1925-31 skończyła się wymienialność funta na złoto, poziom brytyjskich cen wzrósł aż 140 razy!
Złoto nie jest już od dawna używane jako pieniądz i (wbrew opiniom niektórych fantastów) zapewne nigdy już pieniądzem nie będzie. Ale ponieważ zachowało wszystkie swoje zalety finansowe, świetnie nadaje się na produkt inwestycyjny. Czy można pewniej zainwestować swoje ciężko zarobione oszczędności niż lokując je w towarze niezniszczalnym, łatwo zbywalnym i znakomicie trzymającym wartość?
Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Głównym problemem jest cena, którą płacimy, kupując złoto. Ponieważ podaż złota rośnie bardzo wolno, jego cena reaguje gwałtownie na zmiany popytu. A z kolei zmiany popytu zależą od nastrojów w światowej gospodarce. Jeśli z powodów finansowych lub politycznych wzrasta w niej poczucie niepewności, popyt na złoto inwestycyjne też gwałtownie wzrasta, bo spada zaufanie do aktywów mniej odpornych na turbulencje. Kryzys zaufania do papierowego pieniądza wywołany stagflacją lat 1973-80 spowodował dziewięciokrotny wzrost dolarowych cen złota (przy tylko dwukrotnym wzroście innych cen, mierzonym amerykańską inflacją). Kryzys finansowy lat 2008-12 spowodował podwojenie cen złota (przy łącznie 10 proc. inflacji w USA). Niepokoje ostatnich pięciu lat (pandemia i wojna) spowodowały potrojenie cen złota (przy 27 proc. inflacji w USA).
No tak, dolar to świetna lokata na niepewne czasy. Tylko że kiedy sytuacja się uspokaja, jego ceny silnie spadają: w latach 1981-84 spadły o 50 proc., a w latach 2013-15 o 36 proc. Kupowanie złota dziś, po niezwykle wysokich cenach, to rodzaj zakładu. Jeśli sytuacja będzie nadal niepewna, cena złota może się utrzymać lub jeszcze silniej wzrosnąć, nawet w stosunku do horrendalnie wysokiego obecnego poziomu. Jeśli jednak sytuacja się uspokoi, cena może bardzo gwałtownie spaść, może nawet o połowę.