[b]Są dwa powody reformy systemu świadczenia pomocy prawnej: niedostateczny dostęp Polaków do usług prawniczych oraz ciągle rosnąca rzesza młodych prawników, którzy chcieliby wejść na ten rynek. Czy projekt połączenia adwokatów i radców w tzw. nowej adwokaturze odpowiada na te wyzwania?[/b]
Adam Bodnar: Moim zdaniem tak. Ale dodałbym jeszcze trzeci powód, czyli wynikające z historycznych uwarunkowań zamieszanie spowodowane funkcjonowaniem na rynku różnych zawodów prawniczych: adwokata, radcy prawnego czy tzw. doradcy prawnego. Nowa adwokatura ma to uporządkować, pozostawiając jedną zasadniczą formę profesjonalnego świadczenia pomocy prawnej i dopuszczając ją w ograniczonym zakresie także poza korporacją.
W tym projekcie najważniejsze jest dla mnie utworzenie silnego samorządu złożonego z dużych izb adwokackich. Nieuchronnie rosnąca adwokatura będzie coraz bardziej anonimowa. Cała sztuka polega na tym, aby dokonać reform, które będą brały pod uwagę tradycję i etos, a jednocześnie uwzględnią wyzwania współczesnego świata. W gąszczu skomplikowanych regulacji pomoc prawna jest niezbędna wielu osobom. Jedyne rozwiązanie to profesjonalizacja adwokatury, czyli uczynienie z samorządu silnej ekonomicznie i organizacyjnie, wiarygodnej instytucji budzącej zaufanie obywateli. Mogłaby ona stawać zdecydowanie po stronie adwokatów, którzy wykonując swoje obowiązki, siłą rzeczy często wchodzą w konflikt z państwem, np. prokuraturą czy służbami specjalnymi. W ostatnich latach adwokaci mają nierzadko poczucie osamotnienia, gdy są oskarżani o przestępstwa czy stawia się im zarzuty. Władze samorządu najczęściej nie reagują, nie wspierają ich. A jeżeli już, to jest to raczej przykład solidarności koleżeńskiej, wynikającej np. z przyjaźni zawiązanych jeszcze na aplikacji, niż konsekwentne i rzetelne działanie instytucji oraz podkreślanie znaczenia prawa do obrony.
[b]Może dzieje się tak nie dlatego, że są słabe. Po prostu nie chcą się angażować w obronę adwokatów z obawy, iż opinia publiczna napiętnuje zawodową solidarność.[/b]
Ale czy w tak poważnych sytuacjach rolą samorządów zawodowych jest dbanie o wizerunek lub przychylność mediów czy wsparcie swoich członków? Dla mnie to jeden z większych paradoksów, że w ostatnich latach Fundacja Helsińska jest często adresatem próśb adwokatów o wsparcie, przysłanie obserwatora na proces, napisanie pisma interwencyjnego. To znaczy, że samorząd nie spełnia swojej funkcji. Weźmy przykład z ostatnich dni: sprawę byłych obrońców Lwa Rywina. Nie ma zdecydowanego stanowiska naczelnej ani warszawskiej rady, oświadczenia o „wyrażeniu głębokiego zaniepokojenia” z powodu nagłego przeszukania w godzinach wczesnoporannych w prywatnym mieszkaniu i w kancelarii. Wiem, że członków palestry boli ten brak wsparcia. Ale tu chodzi także o coś większego – ochronę praw jednostki. Przecież interwencja uzbrojonych funkcjonariuszy w domu adwokatów i pozostawienie ich samym sobie może prowadzić do przekonania, że nie warto się narażać, wchodzić w ostry konflikt z władzą, podejmować trudnych czy politycznych spraw. W konsekwencji osoby, które będą potrzebowały sprawnych obrońców, mogą mieć poważne trudności z ich znalezieniem.