Reklama

Xi Jinping i jego sojusznicy: przywódcy dożywotni i dziedziczni

Aleksander Łukaszenko i Kim Dzong Un przywieźli na pekińskie uroczystości swych następców. Nie ukrywają, że prowadzą politykę dynastyczną. A co z Putinem i Xi Jinpingiem? Wystarczy im „żyć do 150 lat”? – o tym rozmawiali w Chinach.

Publikacja: 09.09.2025 04:29

Władimir Putin, Xi Jinping, Kim Dzong Un, Aleksander Łukaszenko oraz szefowie delegacji zagranicznyc

Władimir Putin, Xi Jinping, Kim Dzong Un, Aleksander Łukaszenko oraz szefowie delegacji zagranicznych na paradzie wojskowej z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej

Foto: Reuters/Sputnik/Sergey Bobylev

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Xi Jinping i Władimir Putin rozmawiają o „życiu do 150 lat” zamiast o politycznych następcach?
  • Którzy przywódcy szkolą już własne dzieci na dziedziców władzy?
  • Gdzie władza stała się rodzinnym biznesem?

– Dawniej ludzie rzadko dożywali do siedemdziesiątki. A dzisiaj mówią, że mając 70 lat, ciągle jesteś dzieciakiem – powiedział 72-letni Xi Jinping swemu gościowi 72-letniemu Władimirowi Putinowi.

Reklama
Reklama

Obaj tydzień temu prowadzili kolumnę przywódców 26 państw, którzy przyjechali na chińskie uroczystości 80. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej w Azji.

Najnowsze odkrycia medyczne pozwalają przedłużać życie, co bez wątpienia interesowało większość siwiejących liderów kroczących za Xi i Putinem. – Prognozują, że w tym stuleciu jest szansa dożyć i do 150 lat – mówił Chińczyk Rosjaninowi w krótkiej rozmowie, której rozpowszechniania zabroniły chińskie władze.

Azerbejdżan i Turkmenistan – rządzące dynastie nie chcą tracić władzy

Ale co najmniej czterech z obecnych w Pekinie przywódców postanowiło nie czekać na rozwój medycyny i zadbać inaczej o ciągłość władzy w swoich państwach. Prezydenci Azerbejdżanu i Turkmenistanu, przywódca Korei Północnej i Aleksander Łukaszenko mają swoich następców. W pierwszych trzech państwach władza już jest przekazywana dziedzicznie: z ojca na syna.

Reklama
Reklama

W komunistycznej Korei trwa to najdłużej, bo Kim Dzong Un jest już trzecim z rodu, który rządzi. W Azerbejdżanie i Turkmenistanie rządzą synowie założycieli dynastii i nic nie wskazuje na to, by zamierzali zrezygnować z przekazywania władzy w swych rodzinach.

Łukaszenko zaś przyjechał do Pekinu ze swym najmłodszym synem Mikałajem, którego – nie ukrywając tego – szkoli na następcę tronu. Choć oficjalnie nie ogłosił, że będzie on władał Białorusią.

42-letni Kim Dzong Un z kolei przywiózł do chińskiej stolicy córkę Kim Ju-ae, która ma nie więcej niż 12 lat, a już od trzech lat prorokowane jest przejęcie przez nią władzy w Pjongjangu (gdy dorośnie). Nikt nie ma wątpliwości, że komunistyczną Koreą będzie rządziło dziecko Kim Dzong Una, pytanie tylko, czy ojciec wytrwa w swym postanowieniu i nie zmieni decyzji na korzyść któregoś z dwóch pozostałych dzieci.

Czytaj więcej

Po spotkaniu z Putinem Koreańczycy wycierali wszystko, czego dotknął Kim Dzong Un

Dziwnie w tym towarzystwie świeżo upieczonych „dziedzicznych prezydentów” musiał się czuć zwykły król, kambodżański monarcha Norodom Sihamoni (syn poprzedniego króla).

Reklama
Reklama

Rządzić za wszelką cenę i aż do śmierci. Xi i Putin już to wprowadzili, Erdogan planuje

Większość pozostałych sojuszników Xi Jinpinga (ponad połowa) ogranicza się jednak „dożywotnią prezydenturą”, nie zamieniając jej na „dziedziczną”. Sami przewodnicy kolumny liderów (Xi i Putin) są już takimi: Chińczyk od 2018 roku, a Rosjanin od 2020. Wtedy w Chinach i w Rosji usunięto prawne przeszkody, by mogli rządzić dożywotnio. Teraz podobny manewr chce wykonać prezydent Turcji Recep Erdogan. A trzech liderów z Azji Środkowej już to zrobiło. To prezydenci Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgizji.

Czytaj więcej

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan pragnie rządzić dożywotnio

Ten ostatni kraj słynął wcześniej z dość regularnych zmian władzy, odróżniając się tym od swych sąsiadów. Przywódców państwa obalały jednak rewolty społeczne, a nie wybory. Ale obecny Sadyr Dżaparow zdążył w ciągu ostatnich czterech lat scentralizować swą władzę i zmiażdżyć opozycję poprzez aresztowania.

Nic jednak nie wiadomo o jego ambicjach przekazania władzy któremuś z trojga dzieci. Podobnie jest z dwoma pozostałymi. Choć w Tadżykistanie media, urzędnicy czy zwykli mieszkańcy zwracają się już do rządzącego krajem od 1992 roku Emomali Rahmona „Wasza Wysokość”, „Ekscelencjo” czy „Nasz Zbawco”, co może wskazywać na chęć założenia dynastii. Rahmon ma jednak dziewięcioro dzieci, trudno by mu było wybrać następcę. Ale wszystkie (wraz z różnymi dalszymi krewnymi) obsiadły najbardziej zyskowne spółki państwowe.

Na razie byłaby to gwarancja, że klan Rahmonów – nawet bez ojca – będzie miał ogromne wpływy w Tadżykistanie. Jednak w Kazachstanie sieć biznesowa rodziny byłego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa została prawie całkowicie zlikwidowana przez wybranego przez niego następcę, obecnego prezydenta Kasyma-Żomarta Tokajewa.

Dożywotnie prezydentury, czyli jak okradać własne społeczeństwa

„Kleptokraci sprawujący władzę mają mnóstwo powodów, by pozostawać u władzy. W razie jej utraty mogą stracić majątek i ewentualnie stanąć przed sądem” – tłumaczy amerykański think tank Council on Foreign Relations (CFR), jak działa mechanizm władzy w takich krajach, o czym myślą ich prezydenci i do czego dążą. Tyle że pisze o... afrykańskich dyktaturach, które jednak niczym nie różnią się od rosyjskiej czy środkowoazjatyckich.

Reklama
Reklama

Plaga dożywotnich prezydentów męczyła Afrykę do początku obecnego stulecia. Ale w momencie gdy w państwach postsowieckich zaczęły narastać tendencje autorytarne, tam pojawiała się demokracja. Tyle że od dekady w Afryce nastąpił regres i znów ma problem żądnych władzy polityków. W środkowoazjatyckiej Kirgizji ich problem rozwiązywały bunty społeczne, a na Czarnym Kontynencie głos społeczeństwa zastępowały wojskowe pucze.

Intrygujące, że z podobnym problemem zetknął się „dożywotni prezydent” Władimir Putin – rewoltą najemników Jewgienija Prigożyna. Xi Jinpingowi to nie grozi, ale on bez przerwy prowadzi czystki wśród generalicji.

– Kraje afrykańskie, w których wprowadzono ograniczenia kadencji prezydenckich, generalnie doświadczają dłuższych okresów stabilnego rozwoju i mniej wewnętrznych konfliktów zbrojnych – wyjaśnia jeden z kenijskich publicystów.

Ale i tam, i w świecie postsowieckim liderzy niezbyt dbają o to i łatwo nie oddają władzy. A mają czego bronić.

„Biznesowa sieć (byłego prezydenta Demokratycznej Republiki Konga) Josepha Kabili przynosiła setki milionów dolarów zysku. (Były prezydent) Angoli Jose Eduardo dos Santos długo był oskarżany o «przelewanie» rządowych funduszy wąskiej grupie elity, jak i swej rodzinie. Jego córka Isabel (jej matka była Rosjanką – red.) była uważana za najbogatszą kobietę kontynentu afrykańskiego” – przypomina CFR.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Liderzy światowej korupcji. Najwięcej z Afryki

W pekińskim przemarszu przywódców brało udział dwóch liderów z Afryki: 82-letni prezydent Konga Denis Sassou Nguesso (rządzący krajem z pięcioletnią przerwą od 1979 roku) i prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa. Ten ostatni, choć u władzy ledwie od 2017 roku, wraz z żoną już został objęty amerykańskimi sankcjami m.in. za korupcję.

Xi Jinping i problemy przekazywania władzy w Chinach

Na czele „dziedzicznych” i „dożywotnich" przywódców maszerował po Pekinie gospodarz Xi Jinping. On co najmniej od 1989 roku walczy z korupcją. Gdy chińska armia miażdżyła protesty na placu Tiananmen, w prefekturze Ningde, gdzie był szefem partii komunistycznej, ukarano ponad 7 tys. urzędników partyjnych za defraudację państwowych pieniędzy. Walka z korupcją stała się jego znakiem firmowym.

W żaden jednak sposób nie dał po sobie poznać, co sądzi o tłoczących się za nim w Pekinie liderach, z których większość była lub jest oskarżana o przywłaszczanie państwowych pieniędzy. Gdyby byli Chińczykami, pewnie Xi wsadziłby ich do więzień.

Przede wszystkim o kroczącym po jego prawej stronie Władimirze Putinie. Symbolem skorumpowania władzy rosyjskiego prezydenta pozostanie „spółdzielnia Oziero” (której członkowie obsiedli najbardziej zyskowne firmy rosyjskiej) i „pałac w Gelendżiku”, zbudowany dla niego na wybrzeżu Morza Czarnego, a odkryty przez Fundację Walki z Korupcją Aleksieja Nawalnego.

Reklama
Reklama

Obu przywódców łączy jednak ukrywanie przed publicznością własnych dzieci, jak i brak informacji o politycznych ambicjach ich potomków. A co za tym idzie, niepewność co do przyszłości ich władzy, bo nie wydaje się, by chcieli wyznaczać następców spośród swych współpracowników. Putin bowiem rozczarował się swym politycznym partnerem Dmitrijem Miedwiediewem, a Xi Jinping zlikwidował mechanizmy polityczne, które wcześniej umożliwiały wyznaczanie następców rządzącego lidera (które i jego samego wyniosły do władzy).

Pozostają więc dzieci. Córka chińskiego przywódcy Xi Mingze pokazywała się  publicznie w czerwcu 2025 roku na przyjęciu wydanym w Pekinie dla Aleksandra Łukaszenki. Ale nic nie wskazuje na to, by absolwentka psychologii na Harvardzie miała rozpocząć karierę polityczną.

Zarazem sam Xi Jinping spotykał się z oskarżeniami o przynależność do dynastii „czerwonych książąt”. Tak w Chinach (jak i wcześniej w PRL) nazywają dzieci nomenklatury, które dzięki pozycji rodziców robią kariery, również polityczne.

Ojciec lidera Chin Xi Zhongxun należał bowiem do „pierwszego pokolenia” komunistycznych przywódców i był bliskim współpracownikiem Mao Zedonga, później był wicepremierem. Jednak w 1962 roku popadł w niełaskę i zesłano go do pracy w fabryce. Wrócił do władz w 1979 roku po śmierci Mao, ale znów popadł w niełaskę. W 1982 roku pozwolono mu jeszcze raz wrócić i znów usunięto z władz trzy lata później.

Reklama
Reklama

Definitywnie odsunięto go na boczny tor w 1989 roku, po masakrze na Tiananmen, której się sprzeciwiał. Xi Jinping zajadle zwalcza pamięć o protestach 1989 roku i nie wiadomo, ile w tym jest pamięci o ojcu.

Putina nikt nie zaliczał do „czerwonych książąt”, ale i jego ojciec i dziadek współpracowali z NKWD.

W poszukiwaniu eliksiru życia. O czym rozmawiał Putin z Xi Jinpingiem?

O jego dzieciach (choć nie wszystkich) wiadomo więcej niż o jedynaczce Xi. Starsza córka Putina, Maria Woroncowa uczestniczy w naukowym programie, któremu są podporządkowane wszystkie rosyjskie badania z dziedziny genetyki. Szefem tego programu jest bliski znajomy Putina ze „spółdzielni Oziero”, owładnięty ideą drukowania w 3D ludzkich organów na wymianę starzejących się.

– Dzięki rozwojowi biotechnologii ludzkie organy można stale przeszczepiać i ludzie mogą czuć się młodziej i młodziej, a nawet osiągnąć nieśmiertelność – mówił Putin w Pekinie Xi Jinpingowi, jakby reklamował program naukowy, w którym uczestniczy córka.

Czytaj więcej

Putin śni o nieśmiertelności. Badania nad długowiecznością pochłaniają miliardy

Czyżby więc wybrał nieskończoną prezydenturę zamiast szukania następcy i chciał namówić Xi Jinpinga na taki dość ryzykowny eksperyment?

– Zamiana wątroby, serca czy stawów nie rozwiązuje najważniejszego problemu – starzenia się mózgu. A mózg jest znacznie bardziej złożony. To jest główny problem nie tylko dla Putina, ale dla całego cywilizowanego świata – mówi rosyjski naukowiec Andriej Prokofiew.

– Nasza medycyna (…) wyróżnia się rozpowszechnianiem szarlatanerii. (…) Jest ten program Woroncowej, na który wydzielono ogromne pieniądze. I sama Woroncowa będzie ich miała pod dostatkiem, a wszyscy będą mieli pod dostatkiem nadziei na spełnienie marzeń – dodaje.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego Xi Jinping i Władimir Putin rozmawiają o „życiu do 150 lat” zamiast o politycznych następcach?
  • Którzy przywódcy szkolą już własne dzieci na dziedziców władzy?
  • Gdzie władza stała się rodzinnym biznesem?
Pozostało jeszcze 98% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Norwegia: Lewica wygrywa, ale prawica rośnie w siłę
Polityka
Premier Francji przegrał. Francuzom trudno jest pożegnać życie ponad stan
Polityka
Francja. Upadł rząd François Bayrou. Czy Macron mianuje kolejnego premiera?
Polityka
Najludniejszy stan Australii zakazuje wycinki lasów. Powstanie Wielki Park Narodowy
Polityka
Rosja-Niemcy. Od miłości do nienawiści
Reklama
Reklama