Wtorek, 20 maja – tuż po I turze wyborów prezydenckich. Emocje w kampanii prezydenckiej sięgają zenitu. Późny wieczór. PSL wysyła dziennikarzom SMS w kanale, który służy ludowcom do informowania mediów, kto z PSL będzie wieczorem lub rano występował w mediach. Tym razem treść jest inna. Otrzymałem (podobnie jak kilku innych dziennikarzy) wtedy z tego oficjalnego konta prasowego PSL fragment komunikatu, który ewidentnie był przekazem dnia ludowców. Oto początek (pisownia oryginalna): „4. Trzaskowski = mniejsze zlo, ale realna szansa na odbudowe normalnosci. Chodzi o normalnosc, nie ideologie. (...) 5. Nie glosuje sercem. Glosuje rozumem. I rozum mowi mi jedno: dzis Trzaskowski to lepszy wybor dla przyszlosci Polski – nie idealny, ale bardziej przewidywalny i bezpieczny”. O tym SMS-sie pisał później w kampanii m.in. portal Interia. Co ciekawe, dzień wcześniej w Krakowie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz poparł Rafała Trzaskowskiego, a później Kosiniak-Kamysz wielokrotnie jeszcze wspierał prezydenta Warszawy. Trudno ogólnie o lepszy symbol pewnej ambiwalencji, w jakiej od pewnego czasu znajduje się PSL i jego lider. Co zrobi teraz, gdy nie tylko koalicja, a być może i autorytet samego Donalda Tuska znajduje się na największym od jej powstania zakręcie?
Ankieta rozgrzewa atmosferę. Czy PSL pójdzie z PiS i Konfederacją?
Tuż po wyborach prezydenckich klimat wokół PSL jako partii w ramach koalicji – której posłowie za trzy dni będą głosować nad wotum zaufania dla rządu – definiuje ankieta, która jakiś czas temu została wysłana jej członkom. Wśród wielu pytań – między innymi o ocenę dotychczasowych działań obecnej koalicji – znalazło się też pytanie o możliwość „odwrócenia” sojuszy i utworzenia koalicji z PiS oraz z Konfederacją, jeśli premierem miałby być Władysław Kosiniak-Kamysz oraz pytanie o podobną koalicję po wyborach w 2027 roku. Pytania z ankiety w ubiegłym tygodniu trafiły do mediów zarówno ogólnokrajowych, jak i lokalnych, co wzbudziło konsternację koalicjantów. PSL tłumaczy, że tego typu ankiety są czymś rutynowym w partii i świadczą o wewnętrznej demokracji. Ludowcy zarzekają się, że odpowiedzi na zawarte w ankiecie pytania wskazują, że większość członków partii chce utrzymania obecnej koalicji. Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska i jeden z najważniejszych polityków PSL nowego pokolenia, informował, że ponad 70 proc. członków partii chce utrzymania obecnej koalicji.
Ale naszych rozmówców – koalicjantów PSL – te informacje nie przekonują. Tłumaczenia krążące w kuluarach Sejmu są dwa. I to niekoniecznie wykluczające się. Jedno dotyczy tego, że ankieta jest elementem podbijania stawki PSL w wewnętrznych negocjacjach ludowców z KO wokół rekonstrukcji rządu. Druga – że to jednocześnie pomysł obecnego kierownictwa, by przed wyborami wewnętrznymi na wszystkich szczeblach, w tym na prezesa PSL (kongres planowany jest jesienią), pokazać w partii, że „góra” słucha szeregowych członków.
Co więcej, nawet nasi rozmówcy z PiS – partii, która po wyborach złożyła (w praktyce komunikat kierowany był do PSL) propozycję budowy już teraz rządu technicznego – nie wierzą w odwrócenie sojuszy w tej kadencji.