W 2003 r. zmarła mi matka, a w marcu 2005 r. ojciec. Tuż przed śmiercią wyjawił, że w 2001 r. został sporządzony testament i przekazuje w nim dzieciom po równej części cały swój majątek. We wrześniu 2005 r. złożyłem stosowny wniosek w sądzie rejonowym. Sprawa zakończyła się dopiero 24 lipca 2007 r. prawomocnym wyrokiem sądu okręgowego po oddaleniu apelacji. W ustawowym terminie jednego miesiąca zgłosiłem się do urzędu skarbowego, by złożyć zeznanie, i wtedy zaczął się mój problem.
Zapłaciłem podatek w podanej przez urząd kwocie oraz terminie i odwołałem się od tej decyzji do dyrektora izby skarbowej. Po miesiącu otrzymałem wezwanie do izby celem „wypowiedzenia się w zakresie zebranego materiału dowodowego”. Wziąłem wszystkie dokumenty, ale tam powiedziano mi, że w zasadzie żadne dokumenty nie są im potrzebne, bo decyzja i tak będzie odmowna. Urzędniczka na nie nawet nie spojrzała. Dopiero z artykułu dowiedziałem się, że formularz druku też ma znaczenie, a mnie do wypełnienia dano formularz SD-3. Brak mi słów na wyrażenie oburzenia, jeżeli mógłbym przegrać sprawę tylko przez to, że urzędnik wykorzystał moją nieświadomość. Sam też jestem urzędnikiem i obsługując strony, nie wyobrażam sobie, abym mógł kogoś z premedytacją wprowadzić w błąd. To ja, jako obywatel tego kraju, chcę być uczciwy i zgłaszam urzędowi fakt nabycia spadku, który, nawiasem mówiąc, nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle dostanę, a urząd robi ze mnie balona.
[i]Jerzy D.[/i]
Jestem w podobnej sytuacji. Ojciec zmarł w 2003 r. Postępowanie spadkowe zostało przeprowadzone w 2007 r., bo dopiero w tym roku przeprowadzono inne postępowanie
– na skutek którego mój nieżyjący ojciec otrzymał spadek po swojej zmarłej w 1992 r. matce. W urzędzie skarbowym powiedziano mi, że powinnam złożyć zeznanie podatkowe na formularzu SD-3, bo w ustawie jasno jest napisane, że zwolnienie przysługuje tylko wtedy, gdy spadkodawca zmarł w tym roku. Na dowód podano mi podstawę prawną – art. 4a i art. 6 ustawy o podatku od spadków i darowizn.