Urzędnicy nie dawali za wygraną. Wystawili tytuły wykonawcze i tak ruszyła machina egzekucyjna. Rzekomy dłużnik przedstawił jednak kopie pokwitowań wpłat rat podatku oraz zaświadczenia o niezaleganiu. To wzbudziło wątpliwości egzekutorów i wezwali gminę do przedstawienia stanowiska wobec zgłoszonych przez podatnika zarzutów.
Wierzyciel niewzruszony faktem tolerowania przez wiele lat oszustki w urzędzie, stwierdził, że sposób płatności podatków opisano w decyzjach wymiarowych. A osoba pobierająca wpłaty, czyli księgowa nie była do tego upoważniona. Podatnik, dokonując wpłat do rąk osoby nieuprawnionej, działał na własne ryzyko. Zdaniem urzędników gminy nawet gdyby dokonywane przez podatnika wpłaty w rzeczywistości miały miejsce, to i tak nie spowodowałyby wygaśnięcia zobowiązania podatnika w momencie samego przekazania wpłat do rąk wyręczyciela. Potwierdzenia zapłaty nie zostały wystawione przez inkasenta i nie pochodzą z kwitariuszy przekazanych przez uprawnionych inkasentów. A skoro nie było zapłaty, to jest dług i trzeba go przymusowo ściągnąć.
Ze stanowiskiem wierzyciela co do meritum spory zgodziło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO). Powołując się na art. 60 § 1 ordynacji podatkowej tłumaczyło, że zastosowana przez podatnika forma płatności byłaby skuteczna gdyby w urzędzie była kasa lub osoba prowadząca obsługę kasową. A tych nie było. Z decyzji jasno wynikało, że podatek można uregulować do rąk inkasenta, którymi w gminie byli sołtysi lub na jej rachunek bankowy. Zdaniem SKO w niewielkich gminach wiejskich identyfikacja sołtysa nie nastręcza trudności. I nie ma znaczenia, że była pracowniczka posługiwała się pieczęciami organu i blankietami wpłat. To dało zielone światło do kontynuowania egzekucji.
Inaczej na sprawę spojrzał dopiero Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu. Wytknął urzędnikom, że ich obowiązkiem było wyjaśnienie wszystkich istotnych okoliczności sprawy. Tymczasem w ocenie sądu nie poczyniono w istocie żadnych ustaleń pozwalających na prawidłowe zastosowanie prawa materialnego i zasad postępowania administracyjnego, w tym zasady zaufania.
WSA zgodził się, że zgodnie z przepisami zobowiązanie podatkowe wygasa m.in. na skutek wpłaty gotówki do kasy organu podatkowego lub innych wskazanych punktów oraz pobrania należności przez inkasenta. Jednak zarówno wierzyciel jak i SKO, zgodnie negowali zasadność przeprowadzenia w sprawie postępowania wyjaśniającego. Poprzestali na założeniu, że skoro wpłata nie trafiła do rąk inkasenta wyznaczonego na mocy właściwej uchwały rady gminy ani na rachunek bankowy to zobowiązanie nie wygasło.
Tymczasem jak tłumaczył sąd w sprawie jest wiele niejasności. Nie ma też wątpliwości, że w gminie przez wiele lat dochodziło do nielegalnego procederu i to nie tylko wobec skarżącego. Ponadto na rachunku organu podatkowego widoczne są dokonywane wpłaty oznaczone jako "operacje kasowe". Ta okoliczność może świadczyć o przyjmowaniu od podatników wpłat gotówkowych, istnieniu punktu czy stanowiska wpłat podatku. I jeśli taka praktyka występowała, to należałoby rozważyć, czy nie została spełniona przesłanka kwalifikująca wpłatę jako dokonaną w kasie. Do tego skarżący ma potwierdzenia zapłaty na druku urzędowym z pieczątką. Z decyzji zaś wynikało, że kwestie związane z zapłatą podatku rolnego można wyjaśnić w urzędzie w pokoju gdzie urzędowała urzędniczka dopuszczająca się naruszeń.