Przedłużające się zwroty VAT od lat są zmorą podatników, a mogą stać się jeszcze bardziej uciążliwe w pandemii. Niestety, nadal zdarza się, że firmy miesiącami czekają na pieniądze, bo fiskus sprawdza rzetelność rozliczenia i zasadność zwrotu. I choć oczywiście ma do tego prawo, to gdy z niego korzysta, musi działać sprawnie i bez zbędnej zwłoki. A przypomniał o tym urzędnikom niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku.
Tysiące do zwrotu
Sprawa dotyczyła podatnika, który w deklaracji VAT-7 za czerwiec 2016 r. wykazał ponad 360 tys. zł nadwyżki podatku do zwrotu na rachunek bankowy w terminie 25 dni. Fiskus częściowo oddał pieniądze, a trochę rozliczył na poczet zaległości w zaliczce na liniowy PIT. Ale większość kwoty wstrzymał, bo postanowił skontrolować m.in. prawidłowość i rzetelność rozliczenia oraz zasadność zwrotu VAT za czerwiec 2016 r. w terminie 25 dni. Schody się zaczęły, gdy w kwietniu 2017 r. fiskus wszczął postępowanie podatkowe, a kolejnymi postanowieniami wyznaczał nowe terminy jego zakończenia.
Czytaj także: Nadpłata VAT, zwrot nadwyżki: przy naruszeniu prawa należą się odsetki
Cierpliwość podatnika skończyła się, gdy ostatnim z postanowień urzędnicy wyznaczyli nowy termin zakończenia postępowania podatkowego na wrzesień 2019 r. Najpierw w maju 2019 r. wniósł ponaglenie na przewlekłe działanie fiskusa, a gdy ten uznał je za nieuzasadnione, złożył skargę na przewlekłe prowadzenie postępowania w sprawie zwrotu nadwyżki VAT m.in. za czerwiec 2016 r.
Zarzucił, że fiskus narusza obowiązek działania bez zbędnej zwłoki. Podejmuje czynności w znacznych odstępach czasu, opiera się na materiale dowodowym z innych postępowań i nie dokonuje własnych ustaleń. W opinii skarżącego po prawie trzech latach kontroli i postępowania podatkowego powinien posiadać już wystarczającą ilość informacji niezbędnych do odtworzenia stanu faktycznego, zakończenia postępowania i dokonania zwrotu nadwyżki VAT.