Wniosek w tej sprawie czekał na rozpatrzenie ponad dwa lata. Chodzi o nowelizację prawa budowlanego z 23 kwietnia 2009 r. Prezydent Lech Kaczyński nie podpisał tej ustawy, lecz skierował do Trybunału Konstytucyjnego.
Nowela zastępuje pozwolenia na budowę i użytkowanie prostą rejestracją. Swoją decyzję Lech Kaczyński uzasadniał przede wszystkim tym, że zmiany nadmiernie ograniczałyby prawa właścicieli działek znajdujących się w sąsiedztwie inwestycji budowanych na zmienianych zasadach. Nowelizacja prawa budowlanego przewiduje bowiem, że inwestor rejestrowałby swoją budowę w starostwie. Gdyby w ciągu 30 dni starosta nie złożył sprzeciwu, mógłby ją rozpoczynać. Tylko w niektórych przypadkach rejestracja kończyłaby się wydaniem decyzji administracyjnej. I to zakwestionował prezydent. Najczęściej budowa nie wymagałaby bowiem żadnego postępowania administracyjnego z udziałem stron. Tym samym właściciele sąsiednich działek nie mieliby wpływu na to, co wyrasta pod ich bokiem.
Dzisiaj, zanim starosta wyda pozwolenie na budowę, przeprowadza postępowanie. Uczestniczą w nim osoby, których działki znajdują się w obszarze planowanej inwestycji, czyli często sąsiedzi. Mogą wyrazić swoją opinię, czy akceptują planowane przedsięwzięcie, czy nie, oraz ewentualnie się odwołać. Po zmianach zostałaby im jedynie droga postępowania cywilnego, dłuższa i kosztowniejsza od administracyjnej.
Do prezydenta z prośbą, by nie podpisywał noweli, zwrócili się m.in. rzecznik praw obywatelskich oraz liczne organizacje ekologiczne, architektów, urbanistów i inżynierów budownictwa.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie będzie miał doniosłe znaczenie nie tylko dla prawa budowlanego, ale i całego prawa administracyjnego.