Po odmowie promocji półtorej setki absolwentów szkół wywiadu na pierwszy stopień oficerski prezydent Karol Nawrocki zdecydował o odmowie powołania połowy setki sędziów, o awans których wnioskowała Krajowa Rada Sądownictwa. Powód? Sędziowie ci, choć wzięli udział w konkursie zorganizowanym przez neo-KRS, krytykowali zmiany wprowadzone przez PiS w sądownictwie.
Jeśli dodamy do tego kilkanaście wet do ustaw oraz kilka projektów własnych propozycji legislacyjnych, wyraźnie zaczyna się klarować obraz totalnej opozycyjności prezydenta wobec rządu Donalda Tuska. Choć to PiS mówił za swoich rządów (cytując Grzegorza Schetynę) o totalnej opozycji z Koalicją Obywatelską na czele, dziś liderem takowej wobec rządu z KO na czele staje się Karol Nawrocki.
Dlaczego Donaldowi Tuskowi opłaca się polaryzacja na linii KO – Karol Nawrocki?
Ta strategia na krótką metę może być korzystna dla obu stron. Bo na polaryzacji zyskuje zarówno Donald Tusk, jak i Karol Nawrocki. Od samego zaprzysiężenia nowego prezydenta premier lansuje tezę, że to Nawrocki stał się nowym liderem prawicy, kosztem Jarosława Kaczyńskiego. To właśnie Nawrockiego Tusk uczynił swoim głównym przeciwnikiem politycznym. W ten sposób przewodniczący Koalicji Obywatelskiej może upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, wypchnąć z gry lidera PiS, obniżyć jego rangę, kosztem rosnącego Nawrockiego. W dodatku – po drugie – może to pomóc urosnąć Konfederacji, by Kaczyński miał jeszcze większy problem z konkurencją z prawej strony. A po trzecie, Tusk umacnia się na pozycji jedynego, który jest w stanie powstrzymać prawicę.