Od lat prawnicy spierają się, czy głowa państwa ma prawo nie wręczyć nominacji sędziowskiej osobie, która przeszła całą długotrwałą procedurę konkursową i tylko czeka na uroczyste złożenie ślubowania w Pałacu Prezydenckim. W tej dyskusji dominuje pogląd, że akt powołania sędziego przez prezydenta ma charakter wyłącznie formalny i nie ma tu miejsca na merytoryczną ocenę wniosku. Innymi słowy prezydent ma – uroczyście rzecz jasna – przyklepać to, co dostał na biurko, bo wcześniej sprawdzeniem papierów kandydata zajęły się odpowiednie gremia.
Pojawiają się jednak głosy odrębne, a przypadki wielomiesięcznego czy nawet idącego w lata zwlekania z decyzją, by ostatecznie odmówić nominacji, zdarzały się w okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a później Andrzeja Dudy.
Czytaj więcej
Suwerenistyczna koncepcja prerogatywy prezydenckiej jest konstytucyjnie nie do przyjęcia. A histo...
Prezydent Karol Nawrocki odmawia powołania sędziów. Dlaczego?
Teraz dyskusja odżyła za sprawą środowej decyzji Karola Nawrockiego, który ogłosił, że 46 kandydatom mówi „nie”.
„Każdy sędzia nominowany przez Prezydenta RP jest sędzią RP. Prerogatywą prezydenta jest nominowanie, ale może on także tych nominacji odmówić. Korzystam dziś z tego prawa: odmawiam nominacji 46 sędziów” – stwierdził Nawrocki. I dodał, że nie będzie dawał „nominacji, awansów tym sędziom, którzy kwestionują porządek konstytucyjno-prawny Rzeczpospolitej, tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości”. Mówiąc wprost – którzy podważają status neosędziów i ich wyroki (jedną konkretną historię prezydent zresztą przytoczył).