Reklama
Rozwiń
Reklama

Michał Romanowski: Prokurator jest strażnikiem sprawiedliwości, a nie łowczym

Postępowanie karne nie może być scenariuszem dla filmu „Igrzyska śmierci”, gdzie tylko nieliczni przeżywają. To nie jest gra. To jest życie człowieka.

Publikacja: 28.12.2025 11:36

Michał Romanowski: Prokurator jest strażnikiem sprawiedliwości, a nie łowczym

Foto: PAP/Leszek Szymańsk

Temat prokuratury stale powraca. Prokurator ma wielką władzę. Swoją aktywnością lub zaniechaniem może uratować albo zniszczyć życie człowieka. Wielu nie rozumie tego. Pamiętam słowa wypowiedziane w wywiadzie dla „Forbesa” przez polityka sprawującego wówczas funkcję prokuratora generalnego, który przez wiele lat pięknie sprawdzał się w roli rzecznika praw obywatelskich. Na pytanie dziennikarza o sprawy wszczęte wobec przedsiębiorców i zarządzających przez prokuraturę Zbigniewa Ziobry z przyczyn identyfikowanych jako polityczne, odpowiedział: „Znam te nazwiska i poszczególne sprawy. Przypadek Jakuba Karnowskiego (b. prezesa PKP) pokazał, że obecnie prokuratura wie, co robi. Ale sprawy te mogą być mniej lub bardziej trudne do analizy, w zależności od tego, na jakim są etapie. Jeżeli postępowanie toczy się już od jakiegoś czasu, to znacznie trudniej prokuraturze podjąć decyzję, chociażby o wycofaniu aktu oskarżenia. Zwłaszcza jeżeli jest wielu oskarżonych i być może nawet lepiej byłoby, żeby prokurator nie podejmował decyzji władczej na tym etapie, tylko poczekał do rozstrzygnięcia sądu.”

Jaka jest rola prokuratury?

Sądzę, że słowa te zostały wypowiedziane szczerze, ale wywołały u mnie jako adwokata i profesora konsternację. Ukazują one bowiem w sposób wręcz dramatyczny, jak został ukształtowany po 1989 r. sposób myślenia o roli prokuratora.

Proces skazywania lub uniewinniania człowieka zajmuje od kilku do kilkunastu lat. Czas zacząć mówić o tym głośno

prof. Michał Romanowski

Jakub Karnowski miał szczęście! Zanim prokuratura zrozumiała, że był przez lata niszczony, przeszedł wraz z rodziną gehennę. Każdego przedsiębiorcę zarządzającego i nadzorującego może spotkać to samo. Postępowanie przygotowawcze prokuratury to często pięć–osiem lat. Proces sądowy to kolejne kilka lat. Proces skazywania lub uniewinniania człowieka zajmuje od kilku do kilkunastu lat. Czas zacząć mówić o tym głośno. Większość oskarżonych jest zniszczonych już na etapie wieloletniego postępowania prokuratury. Są stygmatyzowani. Stają się martwi cywilnie za życia. Im dłużej postępowanie przygotowawcze jest prowadzone, tym trudniej – powiadał w 2024 r. prokurator generalny – wycofać akt oskarżenia!

Czytaj więcej

Piotr Szymaniak: List do Mikołaja albo pobożne życzenia o prawdziwą prokuraturę
Reklama
Reklama

A może powinno być łatwiej, skoro prokurator im bardziej szuka dowodów winy, tym bardziej nie może ich znaleźć. Cofnięcie bezpodstawnego aktu oskarżenia po takim czasie ma być niespotykane. Niespotykane ma być także wydanie przez sąd postanowienia o umorzeniu postępowania przed wyznaczeniem rozprawy mimo oczywistego braku dowodów w akcie oskarżenia. Rzeczywistość, która jest nienormalna, jest uważana za normę!

Doświadcza tego boleśnie m.in. Wojciech Kwaśniak, były zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, który 16 kwietnia 2014 r. został przed swoim domem brutalnie pobity pałką teleskopową. Zleceniodawcą pobicia, według ustaleń śledztwa, był członek rady nadzorczej SKOK Wołomin. Powodem pobicia miała być chęć wyeliminowania Wojciecha Kwaśniaka z kontrolowania działalności SKOK. W grudniu 2025 r. Wojciech Kwaśniak nadal jest oskarżany przez prokuraturę za działania nadzorcze wobec SKOK Wołomin.

Procedura karna. Formalizm górą

Doświadcza tego boleśnie także były prezes Orlenu Jacek Krawiec, którego sprawę umorzył sąd za zgodą prokuratora referenta, a którą to decyzję sądu zaskarżyła prokuratura okręgowa, wskazując, że co prawda prokurator referent trafnie ocenił oczywistą bezpodstawność oskarżenia Jacka Krawca, ale względy proceduralne nakazują, aby rozpoczął się proces m.in. przeciwko Jackowi Krawcowi! Czego nie rozumiesz – chciałoby się użyć słów rodem z komedii Barei. Nie ma żadnych dowodów przeciwko Jackowi Krawcowi, ale formalizm nakazuje przeprowadzić proces, którego sensu nie widzi sąd ani prokurator prowadzący sprawę.

Formalizm – i to błędnie rozumiany – staje się wartością samą w sobie. A przecież formalizm ma pełnić funkcję służebną wobec sprawiedliwości. Celem sprawiedliwości jest skazać osobę winną i nie ścigać, nie dręczyć osób niewinnych.

Czytaj więcej

Wojciech Kwaśniak: Porządny, mądry facet, poturbowany i porzucony przez państwo

Wiele wskazuje, że sprawczą mogła okazać się opinia red. Dominiki Wielowieyskiej z „Gazety Wyborczej”. Pani redaktor, wykazując oczywistą bezpodstawność zarzutów wobec m.in. Jacka Krawca, pisze, że ponieważ sprawa ta jest związana ze sprawą byłego ministra Nowaka, „dla czystości sytuacji prokuratura powinna zaskarżyć umorzenie wątku polskiego. I niech sąd drugiej instancji ostatecznie rozstrzygnie, czy było słuszne.” Niezależnie zatem od zasad kształtujących proces karny, opiniotwórcza dziennikarka domaga się, aby zaspokoić niesprecyzowane potrzeby opinii publicznej kosztem niewinnie oskarżanej osoby (tu: m.in. Jacka Krawca). Jacek Krawiec przez wiele lat wraz z rodziną przechodzi przez prawdziwe piekło, które trwa. Jest stygmatyzowany. Ma pecha, że znalazł się w sprawie dotyczącej ministra Nowaka, która wywołuje zainteresowanie opinii publicznej.

Reklama
Reklama

Wielu, zbyt wielu, nie wytrzymuje owej propozycji redaktor Wielowieyskiej. Formalizm w procedurze sądowej służy ochronie praw procesowych uczestników procesu, a więc ochronie sprawiedliwego procesu, a nie kontynuowaniu oczywiście bezzasadnego oskarżenia. Tak pojmowany formalizm lub oczekiwanie opinii publicznej wpisuje się w model prokuratora Andrieja Wyszynskiego (tego od słów: „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”). Taka postawa, poddająca decyzje procesowe względom polityczno-wizerunkowym, nie różni się niczym od implementujących formułę Wyszynskiego praktyk znanych z okresu PRL i prokuratury Ziobry. W tamtych czasach oskarżany człowiek służył stworzeniu widowiska dla opinii publicznej, aby zdobyć głosy wyborców.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Nie pozwólmy straszyć

Adwokat: Rolą prokuratury nie jest oskarżać do przysłowiowej „ostatniej kropli krwi oskarżonego”

Warto wykazać większe zrozumienie celu postępowania karnego. W sprawie każdego z nas ktoś może kiedyś napisać, że dla „czystości” sprawy lepiej jest, aby mimo oczywistej bezpodstawności stawianych zarzutów kontynuować ją przez kolejne lata przed sądem karnym. Rolą prokuratury nie jest oskarżać do przysłowiowej „ostatniej kropli krwi oskarżonego”. Nie życzę pani redaktor Wielowieyskiej zdobycia doświadczenia, które zaleciła m.in. Jackowi Krawcowi. Przy okazji pani redaktor podważyła wiarygodność i rzetelność oraz profesjonalizm prokuratorki Małgorzaty Ceregry-Dmoch, będącej jedną z niewielu odważnych, decyzyjnych i merytorycznych prokuratorów, na której powinno być budowane DNA prokuratury, która winnych ściga, a niewinnych chroni przed pomówieniami, ścigając tych, którzy pomawiają.

Czytaj więcej

Spada zaufanie do prokuratury. Jaka jest tego główna przyczyna?

Pani redaktor – zapewne w sposób nieuświadomiony – podważyła wiarygodność sędziego, który wykazał, że celem postępowania karnego jest skazanie osoby winnej i odstąpienie na każdym etapie postępowania od ścigania osoby niewinnej. Niezrozumiałe jest podważanie takiej decyzji sądu przez prokuratora zwierzchniego, który w publicznym komunikacie przyznaje rację prokurator wyrażającej zgodę na umorzenie postępowania z powodu braku jakiegokolwiek dowodu winy m.in. oskarżonego Jacka Krawca.

Jakub Karnowski miał „szczęście”, bo jego sprawa była prowadzona przez zawieszonego prokuratora Jerzego „Garaż” Ziarkiewicza z Lublina. Wojciech Kwaśniak i Jacek Krawiec oraz wielu innych nie mają takiego szczęścia. Prokurator ponosi prawną i moralną odpowiedzialność za ściganie osób winnych i niedopuszczenie do oskarżania osoby niewinnej. Nie ma tu miejsca, aby dla „czystości”, o której pisze red. Wielowieyska, ścigać osobę niewinną. Owa „czystość” jest najwyższą postacią nieczystości, brudu bezprawia.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

To nie koniec głośnej sprawy tzw. piątki z Hajnówki? Prokuratura wydała komunikat

Proste bywa zaskakująco trudne

Mam obawy, których źródłem jest moja wiedza praktyczna jako adwokata. Konfrontując zasady prawa karnego z rzeczywistością prokuratury, jestem zadziwiony, jak bardzo rzeczywistość prawa karnego oderwała się od źródeł, czyli od zasad prawa karnego. DNA prokuratora Wyszyńskiego, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry oraz byłego prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego zainfekowało prokuraturę.

Jak czytam słowa obecnego prezesa Lex Super Omnia, że „prokuratura nie działa w próżni, sama dla siebie, tylko służy społeczeństwu. My dążymy do tego, żeby doprowadzić do oskarżenia, a później skazania osoby winnej popełnienia przestępstwa. Dopiero prawomocny wyrok stanowi podstawę oceny pracy prokuratora i prokuratury” oraz że „prokurator jako strażnik praworządności jest swoistym mecenasem interesu publicznego – społecznego, a nie indywidualnego”, to dziwię się. Wszak nie jest dobrze, jeżeli sąd w głośnej medialnej sprawie piątki z Hajnówki – komentując akt oskarżenia – mówi, że im bardziej prokurator starał się szukać dowodów, tym bardziej ich nie było, a mimo wszystko skierował i podtrzymywał akt oskarżenia. Prokuratura, chroniąc interes publiczny ma obowiązek chronić jednocześnie interes indywidualny. W interesie publicznym leży cofanie aktu oskarżenia wobec osoby niewinnej.

Czytaj więcej

Tak prokuratura pod rządami Ziobry łamała kręgosłupy biznesmenom
Reklama
Reklama

Ludzie Ziobry w prokuraturze. Dlaczego Dariusz Korneluk z nimi współpracuje?

Niepokoi mnie, że w Wydziale Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej nadal ważną rolę odgrywa prokurator Jolanta Kędziora – zaliczana do „siepaczy Ziobry”, których zadaniem było zniszczenie m.in. sędziów Pawła Juszczyszyna i Igora Tulei oraz wywołanie efektu mrożącego wśród innych sędziów. Z prokurator Kędziorą i innymi „siepaczami Ziobry” musiałem zmierzyć się w czasach Ziobry w obronie Pawła Juszczyszyna i Igora Tulei (wygraliśmy wbrew wszystkiemu i wszystkim). Prokurator Kędziora nadal wydaje decyzje dotyczące sędziów takich jak Igor Tuleya i Paweł Juszczyszyn. Nie rozumiem, skąd zaufanie, którym obdarza ją prokurator krajowy Dariusz Korneluk. Jest grudzień 2025 r.

Najwyższy czas uświadomić sobie, jak głęboki jest problem naprawy prokuratury, przed którym stoi prokurator generalny Waldemar Żurek. Jestem przekonany, że obecny PG przywróci prokuraturze należne jej miejsce jako instytucji zaufania publicznego, która ściga winnych i odstępuje od ścigania niewinnie oskarżonych. Doświadczył on bowiem osobiście, co to znaczy być ściganym przez aparat państwa. Uczmy się na przypadkach Karnowskiego, Kwaśniaka, Krawca, ale i sędziów, których reprezentowałem w czasach Ziobry, m.in. Juszczyszyna, Tulei i Żurka. Każdego z nas może spotkać to samo. Poglądy, jak w przypadku osoby obłożnie chorej, przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Prawo to nie polityka. Prawo to ochrona przed przemocą aparatu państwa. Nie odbudujemy sądów i prokuratury bez etycznych prawników. Postępowanie karne nie może być scenariuszem dla filmu „Igrzyska śmierci” (The Hunger Games), gdzie tylko nieliczni przeżywają. To nie jest gra. To jest życie człowieka.

Autor jest profesorem, adwokatem w Romanowski i Wspólnicy (nie reprezentował wymienionych w tekście Jakuba Karnowskiego, Jacka Krawca i Wojciecha Kwaśniaka)

Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Kto umie dziś świętować? Polemika z prof. Marcinem Matczakiem
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Idole i ideały
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: W poszukiwaniu swojego idola
Rzecz o prawie
Robert Damski: O zapomnianej odpowiedzialności za słowo
Rzecz o prawie
Leszek Kieliszewski: Czego wolno wymagać od sądu?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama