Zostało ich już tylko trzech: Leo Messi, Cristiano Ronaldo i właśnie Modrić. Większość gwiazdorów, dla których miały to być ostatnie mistrzostwa świata, z Kataru już wyjechała.
Gareth Bale i Luis Suarez wrócili do domu po fazie grupowej, Robert Lewandowski spakował walizki nieco później. Eden Hazard po klęsce Belgów zdążył nawet zakończyć karierę w reprezentacji. A Karim Benzema w ogóle na boisko nie wyszedł, bo przez tajemniczą kontuzję opuścił zgrupowanie jeszcze przed pierwszym meczem Francuzów.
37-letni Modrić wciąż trzyma w Chorwacji za ster, w piątek zagra w niej po raz 160. To jego czwarty mundial. W 16 spotkaniach poniósł tylko trzy porażki – tę najważniejszą cztery lata temu w finale z Francją. Na pocieszenie został mu tytuł najbardziej wartościowego zawodnika turnieju i Złota Piłka w plebiscycie „France Football” za rok 2018.
Jako mały chłopak nie mógł marzyć nawet o tym. Jego dzieciństwo naznaczone było wojną domową na Bałkanach. Ojciec bił się o niepodległość Chorwacji, dziadek zginął z rąk snajpera. Luka nauczył się żyć w trudnych warunkach – bez prądu, wody i gazu. Nie ukrywa, że to go zahartowało, stał się dużo silniejszy psychicznie, a braki fizyczne, które sprawiły, że kiedyś został odrzucony przez akademię Hajduka Split, nadrabiał walecznością, sprytem i technicznymi umiejętnościami.