Gdyby Kotliński zechciał odprawiać mszę świętą, sprawować eucharystię czy udzielać sakramentów, których mogą udzielać prezbiterzy (np. eucharystii), wszystkie te czynności w rozumieniu prawa kanonicznego będą ważne. Jest on bowiem prezbiterem, czyli osobą, która przyjęła święcenia kapłańskie. A kodeks kanoniczny stanowi, że „święcenia raz ważnie przyjęte nigdy nie tracą ważności". Gwoli ścisłości: Kotliński z tych praw nie korzysta. Więcej. Jest przekonany, że nałożono na niego najcięższą z kościelnych kar. – O ile wiem, zostałem ekskomunikowany – informuje.
Myli się. Kościół nigdy go nie ekskomunikował. – Kara, która ciąży na Kotlińskim, to suspensa za zawarcie związku małżeńskiego. Lecz obowiązuje z mocy prawa kanonicznego – mówi „Rz" kanclerz kurii arcybiskupiej w Łodzi ks. Andrzej Dąbrowski. Uważa on, że taka osoba jak Kotliński nie powinna korzystać z żadnych uprawnień duchownego.
Suspensa jest karą łagodniejszą niż ekskomunika. To ta druga zabrania ekskomunikowanemu sprawowania i przyjmowania jakichkolwiek sakramentów.
Kotliński mógłby opuścić stan duchowny, gdyby zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o tzw. reskrypt – pozwolenie na zrzucenie sutanny. Ale prawo kanoniczne stanowi, że „reskryptu Stolica Apostolska udziela diakonom tylko z poważnych przyczyn, a prezbiterom z najpoważniejszych". I nawet udzielenie reskryptu nie zwalnia od celibatu. Dyspensy w tym przypadku udzielić może tylko papież, pod warunkiem że osoba zainteresowana sama o to wystąpi.
– Nigdy nie prosiłem Watykanu o żadną dyspensę – informuje poseł Ruchu Palikota.